Wciąż więcej Ukraińców chce kontynuować obronę kraju, niż oddać ziemię - najnowszy sondaż
Chociaż rośnie odsetek ukraińskich respondentów, którzy są skłonni zaakceptować ustępstwa terytorialne w zamian za zakończenie wojny z Rosją, to wciąż więcej Ukraińców chce kontynuować obronę kraju niż oddać ziemię- wynika z badań Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS).
Ponad połowa Ukraińców przeciwna ustępstwom – KMIS
.”O ile od maja do początku października 2024 r. sytuacja faktycznie nie uległa zmianie, to w czasie pomiędzy początkiem października a grudniem odsetek osób, które gotowe są na pewne ustępstwa terytorialne, wzrósł z 32 do 38 proc.” – wynika z najnowszego sondażu KMIS.
„Jednocześnie zmniejszyła się część tych, którzy kategorycznie sprzeciwiają się jakimkolwiek ustępstwom. Mimo wszystkich trudnych okoliczności w grudniu 51 proc. Ukraińców było przeciw jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym (na początku października było ich 58 proc.)” – poinformował Instytut.
Sondaż przeprowadzono w dniach 2-17 grudnia metodą wywiadów telefonicznych na 2 tys. respondentów w wieku od 18 lat, którzy mieszkają na terytoriach kontrolowanych przez władze Ukrainy. W badaniu nie uczestniczyli mieszkańcy terytoriów okupowanych przez Rosję, ani osoby, które wyjechały za granicę po rozpoczęciu inwazji Rosji na pełną skalę w lutym 2022 r. – poinformował KMIS.
Rosyjski imperializm
.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.
„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.
.”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ