Wielka Brytania rozważa zamrożenie cen podstawowych produktów żywnościowych

inflacja

W Wielkiej Brytanii trwa debata nad wprowadzeniem maksymalnego limitu cen na podstawowe produkty żywnościowe. Ma to być odpowiedzią na fakt, że choć inflacja zaczęła spowalniać, to ceny żywności nadal rosną w rekordowym tempie.

.W niedzielę „The Sunday Telegraph” ujawnił, że rząd Rishiego Sunaka przygotowuje plany umowy z sieciami supermarketów, zgodnie z którą te zamroziłyby ceny podstawowych towarów, jak pieczywo czy mleko. Pomysł jest wzorowany na rozwiązaniu już istniejącym we Francji i w przypadku Wielkiej Brytanii oznaczałby najpoważniejszą próbę regulowania cen w sklepach od czasu wprowadzonych przez Edwarda Heatha – również premiera z Partii Konserwatywnej – kontroli cen pod koniec 1972 r. Downing Street zastrzega jednak, że sklepy byłyby zachęcane do wprowadzenia takich limitów, a nie odgórnie zmuszane.

Kontrowersyjny pomysł na walkę z inflacją

.Sprawa budzi spore kontrowersje, zarówno natury ideologicznej, jako że byłoby to sporym ingerowaniem w wolny rynek przez partię, która co do zasady wierzy w jego zalety, jak i natury praktycznej, bo stawiane są pytania co do skuteczności takich działań.

Brytyjskie Konsorcjum Handlu Detalicznego (BRC), które skupia ponad 200 podmiotów, oświadczyło w poniedziałek, że proponowany przez rząd limit „ani na jotę” nie zmieni sytuacji, a jeśli rząd chce obniżyć ceny, powinien się raczej skupić na zmniejszeniu regulacji. „Wysokie ceny żywności są bezpośrednim wynikiem rosnących kosztów energii, transportu i pracy, a także wyższych cen płaconych producentom żywności i rolnikom. Podczas gdy ceny towarów spadają, wiele kosztów utrzymujących inflację na wysokim poziomie wynika obecnie z gąszczu nowych regulacji rządowych” – wskazuje BRC.

Sprzeciw w rządzie Sunaka

.Jak podał w poniedziałek „Daily Telegraph”, pomysłowi Sunaka sprzeciwia się co najmniej dwóch ministrów z jego rządu. „Istnieje międzynarodowy rynek pszenicy i jest ona dość droga po tym, co wydarzyło się na Ukrainie. Jeśli obniżysz cenę chleba, będzie go można sprzedawać gdzie indziej. Nie można ingerować w rynki, to nie działa w dzisiejszych czasach. Żyjemy na globalnych rynkach i jest zupełnie inaczej niż w latach 70. i po wojnie” – powiedział jeden z nich.

Limit cen doprowadzi do pustych półek sklepowych?

.Cytowane przez tę gazetę źródło z branży handlu detalicznego ostrzega też, że limit cen może doprowadzić do braku niektórych podstawowych produktów, bo rolnikom nie będzie się opłacało ich wytwarzać. Problem drożejącej żywności jednak istnieje – w minioną środę urząd statystyczny ONS podał, że roczna stopa inflacji w kwietniu znacząco spadła w porównaniu z marcem, z 10,1 proc. do 8,7 proc., ale wzrost cen żywności spowolnił tylko minimalnie – z 19,2 proc. do 19,1 proc., co oznacza, że tempo wzrostu utrzymuje się bardzo blisko rekordowych poziomów.

Globalna inflacja

.Na temat globalnego problemu wysokiej inflacji, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Elżbieta MĄCZYŃSKA w tekście „Inflacja i niepewny, chwiejny świat„.

„Nieprzypadkowo też samo słowo inflacja stało się tematem i zwycięzcą organizowanych w wielu krajach plebiscytów dotyczących wyboru słowa roku. W 2022 roku taki wynik odnotowano np. w Austrii. W Polsce składająca się z językoznawców kapituła 12. edycji konkursu „Słowo Roku” ogłosiła, że w 2022 r. słowo inflacja zwyciężyło w plebiscycie internautów, wyprzedzając słowo wojna. Werdykt językoznawców był natomiast odwrotny – pierwsze miejsce przyznali słowu wojna, a drugie inflacji. Trzecią pozycję zajęło słowo uchodźca/uchodźczyni. Wyniki tego typu plebiscytów można uznać za ciekawostkę, ale też z pewnością stanowią swego rodzaju signum temporis„.

„Inflacja w Polsce jest niestety wciąż relatywnie wysoka, stąd też i dyskusje na ten temat są zaognione. I choć już drugi miesiąc z rzędu Główny Urząd Statystyczny odnotowuje spadek inflacji (w ujęciu rocznym z 17,9 proc. w październiku, do 17,5 proc. w listopadzie i 16,6 proc. w grudniu 2022 r.), to nadal jej poziom jest bardzo wysoki, daleki od wyznaczanego przez Narodowy Bank Polski celu inflacyjnego, wynoszącego 2,5 proc., z tolerancją do maksimum 3,5 proc. I tylko słabym pocieszeniem może być fakt, że w niektórych krajach Unii Europejskiej, w tym w Estonii, na Litwie, Węgrzech i w Łotwie, inflacja przekracza 20 proc.”.

.”Wiele krajów, do niedawna jeszcze (przed pandemią COVID-19) zatroskanych usypiającą gospodarkę deflacją, obecnie zmaga się z wysoką, nierzadko dwucyfrową inflacją. Choć ostatnie miesiące przynoszą stopniową poprawę, to wciąż jeszcze średni poziom inflacji w strefie euro sięga 10 proc., pięciokrotnie przekraczając wyznaczany przez Europejski Bank Centralny poziom celu inflacyjnego, czyli 2 proc. W dodatku zdecydowanie nie ma jeszcze pewności, czy odnotowywany obecnie w wielu krajach powolny spadek inflacji będzie trwalszym zjawiskiem, czy też inflacja ponownie nasili atak. Nieprzypadkowo też w eksperckich prognozach na 2023 r. inflacja, obok ryzyka recesji i wzrostu bezrobocia oraz zadłużenia, znajduje się na podium problemów, z którymi będą musiały się zmagać gospodarki wielu krajów. Są to wyzwania trudne i złożone. Potwierdza to chociażby fakt, że kraje, które odnotowują relatywnie niską inflację, zarazem cechuje bardzo niski, graniczący z recesją, wzrost gospodarczy. Nie brakuje też wysoce pesymistycznych prognoz. Znany z trafnych, ale zarazem pesymistycznych prognoz Nouriel Roubini, słynny Doktor Doom (Doktor Zagłada), który przewidział kryzys finansowy z 2008 r., wieszczy tym razem „krach inny niż wszystkie” – pisze prof. Elżbieta MĄCZYŃSKA.

PAP/Bartłomiej Niedziński/WszystkoCoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 maja 2023