Wielki post jest drogą powrotu do Chrystusa

Wielki Post to czas wysiłku, modlitwy, wstrzemięźliwości i ascezy, jest drogą powrotu do Chrystusa - napisał w liście do wiernych zwierzchnik Cerkwi w Polsce metropolita Sawa. Tegoroczna Wielkanoc w Kościele prawosławnym wypada w tym samym terminie co u katolików, czyli 20 kwietnia. Od poniedziałku 3 marca 2025 roku trwać będzie u nich post.

Wielki Post to czas wysiłku, modlitwy, wstrzemięźliwości i ascezy, jest drogą powrotu do Chrystusa – napisał w liście do wiernych zwierzchnik Cerkwi w Polsce metropolita Sawa. Tegoroczna Wielkanoc w Kościele prawosławnym wypada w tym samym terminie co u katolików, czyli 20 kwietnia. Od poniedziałku 3 marca 2025 roku trwać będzie u nich post.

Wielki post prawosławnych

.Data Wielkiej Nocy w obu chrześcijańskich obrządkach, katolickim i prawosławnym, liczona jest nieco inaczej, dlatego tylko raz na jakiś czas święto przypada w tym samym terminie; poprzednio taka sytuacja miała miejsce w 2017 roku. Przeważnie jednak prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich świętują Wielkanoc po katolikach, a różnica może być nawet – jak w ubiegłym roku – pięciotygodniowa.

Różnica w ustalaniu tej daty wynika z tego, że katolicy świętują Wielkanoc zawsze w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Cerkiew dodaje do tego jeszcze jeden warunek: niedziela wielkanocna musi przypadać po zakończeniu Paschy żydowskiej (to także święto ruchome), bo dla prawosławnych oba święta są silnie ze sobą związane.

Tegoroczny Wielki Post prawosławnych rozpocznie się w najbliższy poniedziałek. W związku z tym okolicznościowe przesłanie do wiernych skierował zwierzchnik Cerkwi w Polsce metropolita Sawa. Opublikowała go oficjalna strona internetowa Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.

„Wielki Post (…) to czas wysiłku, modlitwy, wstrzemięźliwości i ascezy, to cud aniołów. Swoje źródło ma w raju, w którym obowiązywało posłuszeństwo oraz wypełnianie woli Bożej i sprawiedliwości. Przez czterdzieści dni pościł sam Jezus Chrystus, dając nam przykład wstrzemięźliwości. Pościła Bogarodzica, apostołowie, świeci mężowie i niewiasty, pościł i pości wierzący lud prawosławny” – napisał abp Sawa.

Jak podkreślił hierarcha, „zło szatana zwyciężyć można tylko przez modlitwę i post”. „Dzisiaj szatan usilnie działa w nas, z nami i wokół nas. On jest wśród nas, w parafii, w domu, na ulicy… Ileż jest dzisiaj zła i nienawiści wokół nas. Wszystkim tym cieszy się szatan. Nieprawość, brak wstrzemięźliwości, pycha, brak pokuty, pokory. Wszystko to jak ściana dzieli nas od Jezusa Chrystusa” – ocenił metropolita.

„Własnymi siłami nie jesteśmy w stanie jej zniszczyć. Święty post jest drogą prowadzącą nas do zniszczenia tej ściany i drogą powrotu do Chrystusa” – podkreślił. Nawiązał też w liście do znaczenia pokuty. „W akcie pokuty zawarta jest wszechmoc Boża. Dlatego też jakby człowiek nie upadł, to pokutującemu (Bóg) zawsze poda rękę zbawienia” – dodał Sawa.

Zgodnie z cerkiewną praktyką, poprosił też wiernych – w imieniu swoim i duchowieństwa – o wybaczenie grzechów popełnionych „słowem, myślą i uczynkiem”.

Prawosławie jest drugim co do liczby wiernych wyznaniem w Polsce. Hierarchowie Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego liczbę wiernych w kraju szacują na 450-500 tys. W Narodowym Spisie Powszechnym przeprowadzonym w 2021 r. przynależność do Kościoła prawosławnego w Polsce zadeklarowało (pytanie o wyznanie było dobrowolne, można było odmówić odpowiedzi na nie) niecałe 151,7 tys. osób.

Rozważanie na czas Wielkiego Postu

.Współcześnie cierpienie postrzegane jest jako zbędny element ludzkiego życia, który należy za wszelką cenę, jeśli nie usunąć, to przynajmniej zminimalizować. Prowadzi to do konfliktu między cywilizacją życia i cywilizacją śmierci – pisze prof. Piotr CZAUDERNA na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Pandemia COVID-19 jest z nami od roku. Jaskrawo wykazała, jak kruchy i niepewny jest nasz obecny świat. Doświadczenie ludzkiej egzystencji, ale szczególnie doświadczenie każdej choroby, w tym to obecne, wynikające z pandemii, nieodłącznie wiąże się z cierpieniem i śmiercią. To pojęcia, których niechętnie używa się w dzisiejszych czasach, chyba że w ujęciu statystycznym, ponieważ jak to kiedyś powiedział Józef Stalin: „Jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka”. Świetnie nakreślił to w swoim ostatnio opublikowanym we „Wszystko co Najważniejsze” tekście kardynał Robert Sarah: „Epidemia uderzyła społeczeństwa zachodnie w najczulsze miejsce. Zostały one bowiem urządzone tak, by negować śmierć, ukrywać ją, udawać, że jej nie ma. A ona wróciła na scenę głównym wejściem!” [LINK]. W utylitarnie pojmowanym świecie ludzkie cierpienie po prostu nie ma sensu, dlatego trzeba dążyć do tego, aby je skrócić lub wyeliminować. Z tego między innymi wynika pęd do legalizacji eutanazji. 

Prowadzi to w efekcie do jaskrawego konfliktu między cywilizacją życia i cywilizacją śmierci, o czym pisałem poprzednio. Tymczasem Viktor Frankl, austriacki psychiatra i psychoterapeuta, a także więzień obozów koncentracyjnych, napisał, że znaczenie ludzkiego życia bierze się z cierpienia. Wtóruje mu wybitny amerykański psychiatra Scott Peck, którego zdaniem znaczenie życia polega na mierzeniu się z problemami i ich rozwiązywaniu. Przypomina to koncepcję dezintegracji pozytywnej opracowaną przez polskiego psychologa Kazimierza Dąbrowskiego. Według niej zdolność do rozwoju wewnętrznego wymaga przeżywania, odkrywania i tworzenia coraz wyższej hierarchii wartości, a zdrowie psychiczne jest stanem dynamicznym, opartym na pokonywaniu napięcia psychicznego i lęku, które jednakowoż są niezbędne do prawidłowego rozwoju człowieka. 

Proces budowania odpowiedniej życiowej hierarchii jest z założenia pełen niepowodzeń. Tymczasem współcześnie cierpienie postrzegane jest jako zbędny i niewygodny element ludzkiego życia, który należy za wszelką cenę, jeśli nie usunąć, to przynajmniej zminimalizować. 

Stosunkowo wygodne czasy, w jakich przyszło nam szczęśliwie (przynajmniej do czasu pandemii) żyć, wyjątkowo sprzyjają takiemu podejściu. Wykształciło to niesłychany wprost społeczny egoizm. Muszę przyznać, że w swojej lekarskiej pracy nieraz bywam oszołomiony jego stopniem, objawiającym się na przykład niechęcią rodziców moich pacjentów do brania pod uwagę potrzeb innych dzieci niż własne i narastającą spiralą roszczeń wobec innych przy jednoczesnym niestawianiu sobie samemu żadnych ograniczeń i wymogów.

Cierpienie wiąże się nierozłącznie z tajemnicą zła i grzechu. Grzech zaś – to jeszcze bardziej niepopularne obecnie pojęcie. Może warto dla porządku przypomnieć listę siedmiu grzechów głównych: superbiaavaritialuxuriainvidiagulairaacedia (w skrócie: SALIGIA), czyli pycha, skąpstwo (może lepiej chciwość), zbytek (rozumiany także jako żądza i nieczystość), zazdrość, obżarstwo, gniew, lenistwo (może lepiej byłoby powiedzieć – ociężałość duchowa). Jednak od samego zarania chrześcijaństwa to pycha jest powszechnie uznawana za najważniejszy i najpierwszy z grzechów głównych, począwszy od historii Adama i Ewy, którzy chcieli być równi samemu Bogu – „lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego [tj. drzewa poznania], otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło” (Rdz 3,5 – cyt. z Biblii warszawskiej). Św. Augustyn napisał w swoim dziele Państwo Boże, iż grzech jest „miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga”. Warto zapytać za św. Tomaszem z Akwinu, jak powinniśmy rozumieć znaczenie wyrazu „pycha”. Dla niego oznacza ona nieuporządkowane pragnienie własnej wielkości i rodzaj pogardy wobec Boga na skutek zepsucia naszej natury. W tym znaczeniu można uznać pychę za początek i praprzyczynę wszelkiego grzechu. Pycha polega zatem na odwróceniu się od Boga, którego przykazaniom człowiek wzbrania się poddać. Dlatego jest ona grzechem duchowym, który sam w sobie jest mniej haniebny, mniej poniżający, lecz mimo to cięższy – zdaniem św. Tomasza – niż grzechy cielesne, gdyż odwraca nas bardziej od Boga. Dlatego właśnie pycha jest początkiem i korzeniem wszelkiego zła w ludzkim życiu, tak jednostkowym, jak i zbiorowym, jak powiedział św. Ignacy z Loyoli. To właśnie pycha stanowi często najskuteczniejszą broń Szatana i duchów zła przeciw intelektualistom oraz ludziom obarczonym szczególnymi talentami i przymiotami umysłu. Pycha bowiem skłania do próżności, czyli do pragnienia, aby być cenionym dla siebie samego, nie kierując tej czci ku Bogu, źródłu wszelkiego dobra.

Moralność chrześcijańska opiera się na koncepcji grzechu pierworodnego. Może warto więc przypomnieć, czym zgodnie z nauką Kościoła jest grzech pierworodny. Zdaniem św. Anzelma polega on na braku sprawiedliwości pierwotnej, a więc jest pewnym brakiem, inaczej mówiąc, jest nieuporządkowaną pożądliwością.

.Grzech pierworodny skutkuje skażeniem różnych sił psychicznych człowieka jako różnych części jednej całości, przeciwstawiając się sprawiedliwości pierwotnej, która zjednoczyła je razem. Wskutek sprawiedliwości pierwotnej rozum doskonale panował nad niższymi władzami duszy, a sam dzięki doskonałości otrzymanej od Boga doskonale się Mu poddawał. Św. Tomasz z Akwinu wywodził, że po utracie sprawiedliwości pierwotnej siły psychiczne człowieka zostały niejako rozstrojone i pozbawione właściwego porządku, dzięki któremu z natury kierowały się ku cnocie – cały tekst [LINK].

PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 lutego 2025