Włochy proponują powstanie „globalnego sojuszu przeciwko przemytowi ludzi”
Prezydent USA Joe Biden i premier Włoch Giorgia Meloni omówili 1 marca, podczas spotkania w Białym Domu, kwestie wsparcia Ukrainy, pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy oraz migracji. Meloni zgłosiła też propozycję „globalnego sojuszu przeciwko przemytowi ludzi”. Włochy sprawują obecnie przewodnictwo w G7.
Spotkanie Giorgii Meloni z Joe Bidenem
.”Przywódcy wymienili poglądy na temat celów Włoch w ramach prezydencji tego kraju w G7, w tym trwałego wsparcia Ukrainy, zrównoważonego rozwoju, bezpieczeństwa energetycznego i żywnościowego, migracji oraz współpracy w sprawie sztucznej inteligencji i wspólnych wysiłków we wsparciu Globalnego Partnerstwa na rzecz Infrastruktury i Inwestycji” – napisano w komunikacie Białego Domu. Biden miał też podziękować Meloni za jej rolę we wsparciu Ukrainy.
Przed rozmową przywódcy mówili przede wszystkim o sytuacji w Strefie Gazy; Biden ogłosił, że USA zaczną zrzuty pomocy humanitarnej do enklawy i rozważają otwarcie szlaku morskiego dostarczania pomocy. Stwierdził też, że Izrael „nie ma wymówek”, by opierać się zwiększaniu dostaw drogą lądową. „Stawką są jest życie niewinnych ludzi. Stawką jest życie dzieci” – podkreślił.
„Globalny sojusz przeciwko przemytowi ludzi”
.Meloni wsparła wysiłki Bidena na Bliskim Wschodzie i podkreśliła, że działania Włoch skupiają się na złagodzeniu kryzysu humanitarnego. Zaproponowała też Bidenowi stworzenie „globalnego sojuszu przeciwko przemytowi ludzi” oraz współpracę w polityce wobec Afryki. Stwierdziła, że wykorzystywanie i zaniedbanie Afryki stoi u podstaw kryzysu migracyjnego, a Zachód powinien wspierać jej rozwój, by powstrzymać kryzys i walczyć z przemytnikami ludzi.
„Przemyt ludzi stał się jedną z najbardziej lukratywnych finansowo przedsięwzięć przestępczych na całym świecie i nie możemy tego zaakceptować” – oznajmiła szefowa rządu w Rzymie. Podczas rozmowy, Biden powiedział, że na powitanie Meloni zagrał piosenkę Raya Charlesa „Georgia on my mind”. Żartował też, że sam przyczynił się do rozwoju stosunków między oboma krajami, bo poślubił Amerykankę włoskiego pochodzenia.
Szantaż emocjonalny zwolenników nielegalnej migracji
.Na temat szantażu emocjonalnego stosowanego przez zwolenników polityki otwartych drzwi np. w czasie kryzysu migracyjnego wywołanego przez Łukaszenkę, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Chantal DELSOL w tekście „Polska w obliczu szantażu„.
„Szantaż emocjonalny wyraża się przez groźby: „Bądź posłuszny mojemu żądaniu, bo jeśli nie, doznasz przykrości natury uczuciowej”. Żeby groźba odniosła skutek, szantażysta musi znać słabości ofiary. Najłatwiej manipuluje się ludźmi wrażliwymi, zlęknionymi, czułymi. Drugim niezbędnym warunkiem powodzenia manipulacji jest asymetria argumentów. W stosunkach międzynarodowych nie ma równowagi, dlatego państwa słabsze szukają sposobów, aby poprawić swoją pozycję wobec państw silniejszych. A co jest piętą achillesową najpotężniejszego adwersarza? Co jest piętą achillesową Zachodu? Moralność”.
„Państwa Zachodu są słabe, ponieważ mają opory moralne. W pojedynku między dżentelmenem i brutalem zawsze wygrywa brutal. Nie oznacza to oczywiście, że należy wyzbyć się moralności, ale musimy przyznać, że w obecnej dobie moralność praw człowieka stała się dogmatyzmem, który przesłania wszystkie inne wartości. W naszych społeczeństwach moralność ta zaczęła stopniowo wypierać osłabiającą się religijność, przyjmując formę integryzmu, który czasem wręcz zastępuje politykę. Spadliśmy w tak głęboką przepaść poczucia winy za nasze przeszłe błędy, że łatwo nam przychodzi zapominać o elementarnych wymogach polityki. Doszliśmy do sytuacji, w której rządzenie państwem nie polega już na pracy na rzecz obecnych i przyszłych pokoleń, lecz sprowadza się wyłącznie do kajania się za błędy przodków”.
.”Słabe państwa dobrze o tym wiedzą. Wiedzą, jak bardzo jesteśmy nadwątleni dogmatycznym humanitaryzmem i do jakiego stopnia poczucie winy czyni nas penitentami gotowymi bez ustanku posypywać głowy popiołem. Wiedzą i wykorzystują to na dużą skalę. Wygłodniali i wyziębieni migranci wypychani na granicę z Polską zostali wcześniej sprowadzeni ze swoich krajów do Mińska. Po dowiezieniu do strefy przygranicznej zostali wyposażeni w sprzęt konieczny do niszczenia zasieków z drutu kolczastego. Reżim białoruski mści się w ten sposób za sankcje, które nałożyła na niego Unia Europejska. Mamy więc słuchać serca czy tego, czego wymaga od nas polityka? Jakich słów mamy używać? Czy nazwiemy to inwazją?”.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ