„Wojna o wino” pomiędzy Hiszpanią i Francją

Wojna o wino

Francuscy producenci rolni żądają zaprzestania importu hiszpańskiego wina, warzyw i owoców. Doszło do aktów przemocy na granicy obu państw – blokowania dróg, napadów na hiszpańskie samochody ciężarowe, wyrzucania i palenia produktów rolnych oraz zastraszania przewoźników przy biernej postawie francuskiej żandarmerii – komentują hiszpańskie media.

Francusko-hiszpańska „wojna o wino”

.Około 500 francuskich producentów wina blokowało w czwartek przejście graniczne z Hiszpanią w Le Perthus. Protestujący palili opony na autostradzie, zatrzymywali i kontrolowali przejeżdżające samochody ciężarowe, wyrzucali z nich przewożone pomidory, a także wylewali na jezdnię wino z kontenerów i rozbijali butelki z tym trunkiem. Protestujących wspierają lokalne władze południowo-wschodniej Francji. Przewodniczący związku winiarzy departamentu Aude, Frederic Rouanet, ostrzegł, że „natychmiast wstrzyma import z Hiszpanii”.

Bankructwa francuskich producentów wina

.Winiarze chcą skończyć z hurtowym importem hiszpańskiego wina, które jest później butelkowane we Francji i sprzedawane po wyższej cenie. Tłumaczą, że takie praktyki obniżają ceny francuskiego wina i prowadzą do bankructwa rodzimych producentów. Hiszpańskie związki producentów rolnych Asaja, COAG i UPA skrytykowały zarówno „bierność władz francuskich, jak też hiszpańskich, które ograniczyły się do potępienia ataków i wyrażenia nadziei, że (takie incydenty) się nie powtórzą”. Jak dotąd w 2023 roku Francja zakupiła hurtowo blisko 218 mln litrów hiszpańskiego wina o wartości około 94 mln euro.

Francja nie myśli o dalszej przyszłości

.Na temat ciążącego m.in. na Francji problemu braku długoterminowych planów strategicznych, które nie tylko wykraczałyby poza najbliższą przyszłość, ale jednocześnie byłyby rozrysowane na nawet kilka dekad do przodu, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Jacques ATTALI w tekście „Problem z przyszłością

„Czyż nie jest znamienne, że prezydent Republiki, który ma przed sobą jeszcze cztery długie lata urzędowania, przedstawił swojemu krajowi agendę zaledwie na trzy miesiące? W przeciwieństwie do innych krajów we Francji nie uświadczysz żadnej poważnej refleksji na temat tego, czym będzie ona w 2030 roku – za siedem lat, czyli „jutro rano” – nie mówiąc już o perspektywie 2040 czy 2050 roku. Pod hasłem „Francja 2030” kryje się jedynie plan inwestycyjny (przyznajmy, niemały – 54 miliardy euro), którego celem jest zapewnienie Francji autonomii w kilku kluczowych sektorach oraz dostosowanie nauczania na powiązanych z nimi kierunkach uniwersyteckich, aby sprostać wyzwaniom przyszłości. Ale nie znajdziemy tam nic na temat pozostałych kwestii w perspektywie dziesięciu, dwudziestu, trzydziestu lat…”.

„Przyszłość jawi się jako mrzonka (rzadko zresztą sielankowa), a w odniesieniu do możliwych rozwiązań mnożą się prognozy pesymistyczne czy wręcz wieszczące zawalenie się wszystkiego. Zagrożeń dla Francji jest rzeczywiście mnóstwo i wielu ludzi słusznie przeczuwa, że skoro jedno z najbogatszych i najbezpieczniejszych państw świata, w którym istnieje najmniej nierówności społecznych i panuje nad wyraz umiarkowany klimat, ma się tak dobrze, to odtąd musi być tylko gorzej”.

.„Brak prognoz poważnych, realistycznych, dyskutowanych w sposób demokratyczny, oraz odmowa diagnozy przyczyn problemów, a w zamian poprzestawanie na wskazywaniu kozłów ofiarnych torują drogę piewcom tępego katastrofizmu i najbardziej skrajnym propozycjom populistycznym. Nie tylko zresztą torują drogę, ale wręcz stwarzają warunki urzeczywistniania się owych skrajnych prognoz. Dzieje się tak dlatego, że wzbraniając się przed poważną refleksją nad przyszłością, rezygnujemy z działania, które mogłoby uczynić ją lepszą. Gdy przychodzi co do czego, panikujemy przed problemami, które moglibyśmy rozwiązać, gdybyśmy tylko zawczasu przystąpili do działania jak należy” – pisze Jacques ATTALI.

PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 października 2023