Wojska Obrony Terytorialnej najwyżej ocenione w akcji powodziowej - CBOS
Wojska Obrony Terytorialnej są jedną ze służb najbardziej pozytywnie ocenianych przez Polaków, jeśli chodzi o ich działania w trakcie akcji związanej z wrześniową powodzią, jaka dotknęła południowo-zachodnią Polskę. WOT był chwalony przez 94 proc. respondentów najnowszego badania CBOS. W tym samym sondażu wyszło, iż decyzje władz lokalnych w czasie tej klęski żywiołowej dobrze ocenia 59 proc. badanych, a władz centralnych 55 proc.
Wojska Obrony Terytorialnej – jedną z najlepszych służb
.Z badania CBOS wynika, że 1,6 proc. Polaków zostało dotkniętych ostatnią powodzią osobiście, a kolejne 9 proc. deklaruje, że choć ich gospodarstwa domowe zostały oszczędzone, to zalane zostały domy osób mieszkających w ich okolicy.
„Udział respondentów deklarujących, że osoby mieszkające w ich okolicy ucierpiały wskutek powodzi jest zdecydowanie najwyższy w woj. opolskim (53 proc.) i w dolnośląskim (47 proc.), a niższy, choć wciąż znaczący, w woj. śląskim (21 proc.) i w lubuskim (14 proc.). Deklaracje takie były też najczęstsze w małych miastach do 20 tys. mieszkańców (13 proc.) i w miastach średnich, do 100 tys. mieszkańców (17 proc.)” – podał CBOS.
94 proc. badanych pozytywnie oceniło działania podejmowane w czasie powodzi przez służby jak straż pożarna czy Wojska Obrony Terytorialnej (71 proc. oceniło je nawet zdecydowanie dobrze). Identycznego zdanie na temat działania władz lokalnych było 59 proc. badanych, przychylnie zaś w przypadku władz centralnych taki pogląd wyraziło 55 proc. respondentów.
„Na przeważnie pozytywny odbiór działań rządu w tej dziedzinie wskazywała też wyraźna poprawa stosunku Polaków do obecnego gabinetu, którą odnotowaliśmy w naszym ostatnim badaniu realizowanym w czasie powodzi” – wskazał CBOS. Przyznano, że oceny działania władz centralnych w czasie powodzi były zależne od światopoglądu badanych. Badanie zrealizowano metodą wywiadów telefonicznych wspomaganych komputerowo (CATI) od 23 do 26 września 2024 r. na próbie dorosłych mieszkańców Polski (N=1000).
Granice do obrony
.Na temat działalności polskich służb w trakcie ataku hybrydowego Białorusi na Polskę, który rozpoczął się latem 2021 r., na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Andrzej KRAJEWSKI w tekście „Granice do obrony”.
„Latem 2021 r. pod patronatem białoruskiego KGB i, jak wiele na to wskazuje, na zlecenie Kremla zaczyna się ściąganie z Biskiego i Środkowego Wschodu oraz z Afryki wszystkich chętnych, którzy chcą przedostać się do Europy. Oferuje się im potrzebne wsparcie, by mogli rozpocząć szturmowanie polskiej granicy. W tym samym czasie Rosja rozpoczyna koncentrację swoich wojsk przy granicy z Ukrainą, szykując się do inwazji i likwidacji państwa stojącego na drodze do odbudowy namiastki sowieckiego imperium. Polska też stoi na tej drodze, ale na szczęście troszkę dalej”.
„Sytuacja staje się niewesoła. Jak zatem wygląda polski instynkt przetrwania na początku wojny hybrydowej, będącej jednym z elementów zaplanowanej przez Władimira Putina ekspansji? Notabene obejmującej tereny, które zaledwie trzydzieści pięć lat temu znajdowały się pod kontrolą Moskwy. Otóż szturm migrantów nie przyniósł w III RP odruchów jednoczenia się dla obrony przed zewnętrznym zagrożeniem. Choć sprokurowało go mocarstwo, które ma na sumieniu już dwukrotne zniszczenie Polski – pierwszy raz pod koniec XVIII w., a potem w 1939 r. Poza tym owo mocarstwo kilkakrotnie przetrzebiło polskie elity intelektualne, polityczne i finansowe, zazwyczaj posyłając je na Syberię, skąd już nie wracały, lub po prostu fundując im kulę w potylicę”.
.”Otóż wszczęcie wojny hybrydowej przez mocarstwo, którego wojska z regularnością szwajcarskiego zegarka wysyłały do piachu spory procent mieszkańców Kraju nad Wisłą przez ostatnie trzysta lat (tak od III wojny północnej), przeszło w tymże kraju wręcz niezauważone. Od razu bowiem stało się elementem nieustannie trwającej w III RP kampanii wyborczej. Zjednoczona Prawica demonstracyjnie rzuciła się do obrony granic, reagując, zdawać by się mogło, jak rządzący, którzy faktycznie dobrze diagnozują zagrożenie. Wzniesiono nawet metalową zaporę, fajnie wyglądającą na zdjęciach. Podobnie fajnie, jak konferencje prasowe premiera Morawieckiego i ministra Błaszczaka. Tylko gdyby nie te szczegóły” – pisze Andrzej KRAJEWSKI.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ