Wolta Ukrainy. Niemcy wracają do gry – pisze Andrzej Krajewski

Andrzej Krajewski w tekście

Andrzej Krajewski w tekście „Polska i Ukraina. Rozwód?” na łamach „Dziennika” analizuje współczesne relacje polsko-ukraińskie i działania niemieckiej dyplomacji. Jak stwierdza, Kijowowi bliżej dziś do Berlina niż do Warszawy, jednak jest jeszcze za wcześnie na obwieszczenie zwycięstwa niemieckiej polityki.

Kłopoty Niemiec i ucieczka do przodu

.Wojna na Ukrainie doprowadziła do wielowymiarowego kryzysu Niemiec: wizerunkowego, energetycznego i strategicznego – pisze Andrzej Krajewski w tekście „Polska i Ukraina. Rozwód?”.

Jak podkreśla, niemiecka polityka wschodznia, dotychczas nastawiona na współpracę z Rosją, pomijająca pozostałe kraje leżące między Berlinem a Moskwą, doprowadziła do uzależnienia Niemiec od rosyjskich surowców. Agresja Rosji na Ukrainę postawiła więc Niecmców w trudnym położeniu, szczególnie w kontekście reakcji świata zachodniego na wybuch wojny.

Zdaniem Andrzeja Krajewskiego trudnej sytuacji Berlina dowodzi zestawienie cen energii elektrycznej w Niemczech i w Chinach. W Państwie Środka jest ona bowiem ponad 11 razy tańsza. „Obecnie chińscy producenci aut elektrycznych, paneli słonecznych, wiatraków etc. nie tyle wypierają niemieckich konkurentów ze wszystkich rynków – bo to zbyt łagodne określenie – co ich wręcz rozszarpują. Dotyczy to branż, które wedle wielkich planów Energiewende miały stanowić koło zamachowe gospodarki RFN w nadchodzących dekadach. Tymczasem na tym, co zamierzali eksportować Niemcy, zarabiają dziś Chińczycy.” – pisze dziennikarz.

Andrzej Krajewski zwraca uwagę, że kanclerz Olaf Scholz okazał się być jednak zręcznym politykiem. Choć początkowo lawirował i „wisiał na telefonie, próbując wraz z prezydentem Macronem przemówić Putinowi do rozsądku”, finalnie „jałowe telefony do Putina porzucił, kiedy minister gospodarki Robert Habeck, dzięki gigantycznej mobilizacji, zagwarantował państwu nowych dostawców ropy i gazu oraz uruchomił gazoporty”. Dało to Niemcom czas na zainicjowanie nowej strategii.

Wolta Ukrainy. Niemcy znów rozprowadzają Europę

.”Jakoś tak się złożyło, że wraz z zagwarantowaniem sobie pola manewru Olaf Scholz zapałał rosnącą serdecznością do Wołodymyra Zełenskiego” – pisze Andrzej Krajewski. Jak podkreśla, wynika to z faktu, że w Europie Środkowo-Wschodniej istnieją pewne „powtarzalne reguły gry”.

„Ów archipelag krajów [leżących między Berlinem a Moskwą – red.] dzieli nieufność, zbyt duża sprzeczność interesów oraz bolesne wspomnienia wzajemnych krzywd. Nie są one więc wstanie sformować trwałego sojuszu, zdolnego przeciwstawiać się niemieckiej presji. Tym bardziej, że część z tych państw, zgodnie z historyczną tradycją ciąży w stronę Berlina” – pisze Andrzej Krajewski. Ponadto „kiedy Niemcy jasno stawiają sprawę – musicie wybrać my, czy Polska, plus dorzucają zestaw korzyści ekonomicznych w 10 przypadkach na 10 otrzymuje odpowiedź – oczywiście, że wy” – zaznacza dziennikarz.

Andrzej Krajewski zwraca ponadto uwagę, że od końca II wojny światowej kolejni kanclerze RFN udoskonalali niemiecką dyplomację, potrafiąc utrzymać dobre stosunki z każdym liczącym się graczem na arenie międzynarodowej, nawet wówczas, jeśli interesy poszczególnych partnerów Niemiec, np. USA i Chin, były z sobą w danym momencie sprzeczne.

„Przy takiej finezji w grze na wielu fortepianach przekonanie ludzi rządzących w Kijowie, że do trzech razy sztuka i tym razem (odwrotnie niż w 2014 i grudniu 2021) Berlin nie przedłoży już relacji z Kremlem nad bezpieczeństwo i przyszłość Ukrainy, nie musiało być zbyt trudne” – przekonuje Andrzej Krajewski.

Dodaje, że „dzięki zdolnościom perswazyjnym niemieckiej dyplomacji mijający tydzień wynagrodził kanclerzowi Scholzowi wiele cierpień, jakich doświadczył przez ostatnie dwa lata”. Dobitnie potwierdza to postępowanie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Załenskiego podczas forum ONZ w Nowym Jorku. Zełenski określił Niemcy najbliższym sojusznikiem Ukrainy obok USA, a także jednym z najważniejszych gwarantów pokoju i bezpieczeństwa na świecie.

Co prezydent Zełenski otrzymał w zamian? Zdaniem Andrzeja Krajewskiego Niemcy po raz kolejny wykorzystały zdolność korzystania z „finansowych smyczy”. Zaproponowały zorganizowanie 11 czerwca 2024 r. międzynarodowej konferencji na temat odbudowy Ukrainy w Berlinie. „Zjadą się na nią przywódcy kilkudziesięciu krajów oraz przedstawiciele najważniejszych instytucji finansowych świata. Zaś kanclerz Scholz i jego dyplomaci spełnią rolę kluczowych animatorów rozmów o tym – ile goście mogą oraz zechcą zainwestować w podnoszenie z ruin zniszczonego wojną kraju” – pisze Andrzej Krajewski.

Niemcy rozdają karty, ale Ukraińcy wciąż mogą liczyć na Polaków i Polskę

.”Na podsumowania jeszcze zdecydowanie za wcześnie, bo odwrócenie sojuszy dopiero się wydarzyło i pełne tego konsekwencje nadejdą z czasem” – twierdzi Andrzej Krajewski.

Ujmując problematykę niemieckiej polityki wobec Europy Środkowo-Wschodniej w perspektywie historycznej zwraca on uwagę, że „zjednoczone Niemcy trzykrotnie stawały się państwem dominującym w Europie Środkowej. Działo się tak w okolicach roku 1914 r., 1939 oraz całkiem niedawno. Jednak za każdym razem ich potencjał: przemysłowy, militarny a obecnie ekonomiczno-dyplomatyczny okazywał się zbyt mały aby osiągnięty stan rzeczy ostatecznie utrwalić. Za każdym razem sukces Berlina zamieniał się w drogę ku porażce”.

Zdaniem Andrzeja Krajewskiego pozycja Berlina osłabła w wyniku splotu czynników mających miejsce po agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. „Polska, udzielając olbrzymiej pomocy Ukrainie i przyczyniając się tak do tego, iż przetrwała, a jednocześnie Rosja została odcięta od Zachodu, nieco rykoszetem osłabiła pozycję Berlina. Wprawdzie ten wrócił do gry i zademonstrował, iż wciąż rozdają karty w Europie Środkowej ale nie oznacza to odwrócenia zapoczątkowanego dwa lata temu trendu”.

„Fundamenty, na jakich oparto państwo niemieckie, czyli trwały wzrost gospodarczy uzyskiwany dzięki przemysłowi i eksportowi oraz stabilność polityczna, zostały podmyte. Jednocześnie, to jak przekształca się gospodarczo świat, nieustannie pcha w górę Polskę. A jeśli jakiś trend się utrwali, wówczas dzieje się zupełnie jak, w opowiedzianej powyżej, historii. Karty mogą rozdawać znakomici, potężni gracze, lecz na koniec najwięcej korzyści z ich rozgrywki zbiera ten, którego trend niesie w górę. Nawet jeśli jest bezsilnym statystą” – pisze Andrzej Krajewski.

Polecamy całość tekstu Andrzeja Krajewskiego: [LINK]
Dziennik.pl/WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 września 2023
Fot. Wołodymyr Zełenski / X (d. Twitter)