Władysław KOSINIAK-KAMYSZ — wspólny kandydat w wyborach prezydenckich 2025?
Wybory prezydenckie 2025 mają swoją dynamikę. W obecnej fazie partie wskazują swoich kandydatów na prezydenta, pojawiają się też co chwila pomysły o tym, aby wystawiać wspólnych kandydatów. Od dawna o takim pomyśle mówiło otoczenie premiera Donalda TUSKA, teraz mówi o tym Władysław KOSINIAK-KAMYSZ. Na ile wspólny kandydat w wyborach prezydenckich jest pomysłem realnym?
Wspólny kandydat w wyborach prezydenckich to możliwość rozstrzygnięcia ich w pierwszej turze
.Wybory prezydenckie, których pierwsza tura ustalona zostanie najprawdopodobniej na dzień 18 maja 2025 r., w pierwszej turze mogłyby zostać rozstrzygnięte. Nie byłaby wówczas potrzebna druga tura wyborów prezydenckich, planowana na 1 czerwca 2025 r.
Warunkiem, aby tak się stało musiałaby być zgoda wszystkich partii tworzących obecnie rządzącą koalicję do wystawienia wspólnego kandydata.
Oznaczałoby powszechną zgodę Platformy Obywatelskiej, małych ugrupowań współtworzących Koalicję Obywatelską, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Polski 2050, Lewicy, że kandydat wystawiony przez te ugrupowania jest kandydatem uzgodnionym i poszczególne partie nie wystawiają własnych kandydatów. Aby zablokować ten pomysł klub Lewicy przegłosował już uchwałę mówiącą o tym, że Lewica wystawi własną kandydatkę lub kandydata.
Wspólny kandydat na prezydenta – plusy tego rozwiązania
.Pomysł jednego rozwiązania pojawił się latem 2024 r. w środowisku analityków bliskich think-tankowi Platformy Obywatelskiej, Instytut Obywatelski. Według wówczas wykonywanych estymacji, jeden wspólny kandydat mógłby sprawić, że wybory prezydenckie 2025 mogłyby zostać rozstrzygnięte w pierwszej turze.
O pomyśle tym pisaliśmy wówczas we „Wszystko co Najważniejsze”. Jedyna trudność realizacyjna polegała na tym, że kandydatem tym musiałby zostać premier, szef koalicji rządzącej Donald TUSK. Tylko on miałby bowiem siłę przekonywania, która pozwoliłaby na wycofanie się ze swoich prezydenckich aspiracji długiej ławy polityków, którzy rozważają start w wyborach prezydenckich: Szymon HOŁOWNIA, Władysław KOSINIAK-KAMYSZ, Krzysztof GAWKOWSKI, Radosław SIKORSKI, Rafał TRZASKOWSKI. Z czasem lista ta powiększyła się o kolejne osoby chętne do wykorzystania kampanii prezydenckiej do wzmocnienia swojej pozycji w partii, Magdalena BIEJAT i Agnieszki DZIEMIANOWICZ-BĄK z Lewicy.
Tymczasem z analiz wynika, że wariant wystawienia w wyborach prezydenckich 2025 jednego wspólnego kandydata z obozu koalicji rządzącej ma sens tylko wówczas, gdy wszystkie partie zrezygnują wspólnie i w porozumieniu z wystawienia własnego kandydata. Deklaracja Lewicy, która na posiedzeniu Klubu Parlamentarnego zamieniła się w uchwałę – zabiła ten pomysł.
Wspólny kandydat w wyborach prezydenckich – Władysław KOSINIAK-KAMYSZ wraca do pomysłu
.Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, a więc partii współtworzącej koalicję rządzącą, do tego wicepremier i szef MON w tej koalicji, Władysław KOSINIAK-KAMYSZ zaprosił w sobotę swoich partnerów z koalicji rządzącej – Koalicję Obywatelską, Polskę 2050 i Lewicę do wspólnego wyłonienia kandydata na prezydenta. Jak stwierdził, „nie stać nas dzisiaj na kolejne kłótnie i spory”.
Władysław KOSINIAK-KAMYSZ podczas posiedzenia Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego w Tarnowie wskazywał, że zagrożenia dla Polski i Europy są teraz największe od zakończenia II wojny światowej. Jak mówił, „nie będzie bezpieczeństwa państwa polskiego, dopóki nie wyłonimy prezydenta, który nie będzie ani prawicowy ani lewicowy, ale będzie wspólnotowy”. Zdaniem prezesa PSL „jeżeli będzie to prezydent z PiS-u, to przez całą swoją kadencję, będzie robił wszystko, żeby PiS do władzy powrócił, a nie żeby odbudować wspólnotę”.
Władysław KOSINIAK-KAMYSZ zaznaczył, że potrzeba tu „wspólnego działania partii koalicyjnych”. „O to chciałbym poprosić i do tego chciałbym zaprosić naszych partnerów z koalicji rządowej – z Platformy Obywatelskiej, z Koalicji Obywatelskiej, z Polski 2050, z Lewicy, żebyśmy już dzisiaj wspólnie wyłonili kandydata na prezydenta” – oświadczył prezes PSL. Jak stwierdził Władysław KOSINIAK-KAMYSZ, „nie stać nas dzisiaj na kolejne kłótnie i spory”. Zapewnił, że jest za „bardziej intensywnym dialogiem” w ramach koalicji w celu dojścia do porozumienia. Jak dodał, „ma przekonanie, że trzeba wyłonić jednego kandydata, a nie trzech” na prezydenta.
Władysław KOSINIAK-KAMYSZ wspólnym kandydatem „obozu rządzącego”?
.Spadające oceny rządu Donalda TUSKA w ostatnim CBOS, w którym niezadowolonych z jego działań jako szefa rządu jest już 50 proc. respondentów, a zadowolonych już tylko 36 proc., a także inne wskaźniki poparcia dla rządu i realizowanej polityki szybko spadają [LINK], byłoby nierozważne wystawianie Donalda TUSKA jako kandydata w wyborach prezydenckich – jako kandydata wspólnego dla całego obozu rządowego. Zakładając pogarszające się opinie w wyniku sytuacji gospodarczej i międzynarodowej, wystawienie Donalda TUSKA nie gwarantuje rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich 2025 w pierwszej turze.
Także Rafał TRZASKOWSKI jako kandydat zbyt lewicowy, daleki od centrum politycznego (w którym wszakże, jak przekonują eksperci marketingu politycznego, wygrywa się wybory prezydenckie) nie może wziąć na siebie jedynego kandydowania jako wspólny kandydat w wyborach prezydenckich ze strony koalicji rządowej. Kandydatem takim nie może być z innych powodów Radosław SIKORSKI, mimo innych swoich atutów – niezbyt potrafiący zyskiwać sojuszników.
„Wadę firmową” mają także dwaj inni potencjalni kandydaci, których można by brać pod uwagę w tym wariancie. Nie ma szans na bycie wspólnym kandydatem koalicji rządowej ani Krzysztof GAWKOWSKI, jako reprezentant Lewicy, ani Szymon HOŁOWNIA, na którego nie zgodzi się elektorat Platformy Obywatelskiej.
Władysław KOSINIAK-KAMYSZ, spokojny i potrafiący rozmawiać, przekonywać, daleki od ekstremów z którymi kojarzony jest choćby Rafał TRZASKOWSKI, perfekcyjnie nawiązujący kontakt z elektoratem małych miasteczek i średniej wielkości miast, mający dobre relacje ze stowarzyszeniami obywatelskimi, mediami (bardzo dobre wystąpienie w dniu Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia, wciąż wspominane przez analityków), byłby w tym momencie najlepszym kandydatem obozu zjednoczonego pod sztandarami demokratycznymi w wyborach prezydenckich 2025. Ma bowiem rację Władysław KOSINIAK-KAMYSZ mówiąc o zewnętrznych zagrożeniach dla Polski wymagających wskazania jednego wspólnego kandydata.
Zanim poznamy wyniki sondaży, które przedstawiają tę możliwość pod rozwagę respondentów ośrodków sondażowych, musimy wziąć pod uwagę, że pomysł ten musi uzyskać zielone światło jednej osoby. Tak jak w PiS, gdzie o wszystkim decyduje prezes ugrupowania, także i w koalicji rządowej ostateczna decyzja należy do premiera Donalda TUSKA.
Premier zareagował szybko i gwałtownie: „Wspólna strategia Koalicji 15 X na wybory prezydenckie musi być zbudowana na trzech fundamentach: partie wystawiają najlepszych kandydatów, nie atakujemy swoich w I turze, wszyscy popieramy (jednoznacznie!) tego, kto przejdzie do II tury. Wygrać utrzymując jedność – to nasz cel” – napisał Donald TUSK na Twitterze.
PAP/AJ