Wśród kandydatów na nowego papieża jest kilku zasługujących na wybór - abp Stanisław Gądecki

Papież Franciszek na pewno wniósł nową rzeczywistość w życie Kościoła – ocenił wieloletni metropolita poznański i były przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki. Przyznał jednocześnie, że z powodu różnic kulturowych czasem trudno było zrozumieć zmarłego Ojca Świętego.
„Papieżowi Franciszkowi zależało na odnowie Kościoła”
.Papież Franciszek zmarł w poniedziałek, w wieku 88 lat, w czasie rekonwalescencji po ciężkim zapaleniu płuc, dzień po tym, gdy przybył na błogosławieństwo Urbi et Orbi, by pozdrowić wiernych.
Podczas konferencji wieloletni metropolita poznański, a w latach 2014-2024 przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki, zaznaczył, że Franciszek był papieżem, który „starał się prowadzić reformy Kościoła”.
„Każdy, kto zdaje sobie sprawę z tego, czym jest urząd piotrowy, to wie, że to jest rzeczywistość, która przerasta każdego człowieka. Nie ma takiego człowieka, który by był zdolny ogarnąć cały świat i nie budzić kontrowersji” – przyznał hierarcha.
„Papież Franciszek na pewno wniósł nową rzeczywistość w życie Kościoła, ponieważ wniósł całą Amerykę Południową. Czyli wniósł ten kontynent, który jest bardzo katolicki, ale dla nas zasadniczo odległy. Stąd rozumienie papieża Franciszka bywało trudne dla nas. Podobnie jak pewnie dla innych kontynentów było trudne zrozumienie papieża Jana Pawła II” – powiedział.
Według abp. Stanisława Gądeckiego papieżowi Franciszkowi zależało na odnowie Kościoła. Dodał, że szczególnie zależało mu na uwypukleniu miłosierdzia. Zaznaczył, że papież Franciszek skupiał się na sprawach ludzi chorych i biednych. „Jego zachowanie w stosunku do bardzo ciężko chorych ludzi budziło nieraz zdziwienie, a dla niego było naturalne” – ocenił abp Stanisława Gądecki.
„W tym wszystkim, co papież mówił, budził pewne trudności, które wynikały właśnie z klimatu Ameryki Południowej. Europejscy misjonarze, którzy pracowali krócej lub dłużej w Ameryce Południowej, zauważyli, że tam kultura jest inna” – powiedział metropolita poznański.
Nauka Kościoła nie może podlegać zmianie i musi się ciągle rozwijać – abp Stanisław Gądecki
.Stanisław Gądecki odniósł się również do synodów, które odbyły się w czasie pontyfikatu Franciszka. „Na pewno, te synody były dla niego trudnym doświadczeniem, w zestawieniu z jego mentalnością, z mentalnością właściwie człowieka wolnego” – powiedział.
Hierarcha mówiąc o następcy Franciszka, podkreślił, iż nauka Kościoła katolickiego „nie może podlegać zmianie i musi się ciągle rozwijać”. „Nie może podlegać zmianie w tym, co jest istotne, w tym, co jest jej korzeniem. Natomiast bez przerwy musi się rozwijać” – wskazał.
Mówiąc o ostatnim wystąpieniu papieża, podczas niedzielnego błogosławieństwa Urbi et Orbi, hierarcha zauważył, że „musiało ono być bardzo niebezpieczne dla niego samego i dla jego zdrowia”. „Ale to, że dał się przywieźć, to znaczy, że jednak Kościół był dla niego ważniejszy, aniżeli zdrowie” – ocenił metropolita poznański.
Abp Stanisława Gądecki, nie podając żadnych personaliów, ocenił, że wśród potencjalnych kandydatów na nowego papieża „mamy kilku poważnych, którzy zasługują ze wszech miar na to, żeby być wybranymi”.
Jak media wybierają papieża?
.Kiedy kardynałowie zjeżdżają się do Rzymu, gdy zbierają się pierwsze kongregacje generalne, a do rozpoczęcia samego konklawe jest jeszcze daleko, trwa już „konklawe medialne”. Oto media informują, że frakcje kardynałów przygotowują swoje nominacje, w atmosferze politycznie wydedukowanej rywalizacji kształtuje się decyzja o tym, kto wstąpi na tron papieski. Ukazują się słynne rose dei papabili1, listy kandydatów rywalizujących o tron papieski, inaugurując tym samym swoistą rywalizację pomiędzy najważniejszymi tytułami prasowymi na świecie w walce o wiarygodność. Ostatecznie następuje przecież „sprawdzam”: biały dym. A potem zostaje ujawnione nazwisko nowego papieża, co definitywnie weryfikuje wartość wszelkich spekulacji.
Konklawe to niezwykłe wyzwanie dla wszystkich dziennikarzy. Na obsługę wydarzenia akredytują swoich przedstawicieli redakcje z całego świata. To wielka sztuka pisać i mówić o konklawe, skoro zadanie związane jest z leżącą przecież u podstaw konklawe tajemnicą. To nie tylko dylemat, jak mówić o wydarzeniu religijnym językiem zrozumiałym dla światowej widowni. Jest jeszcze większa przeszkoda: brak dostępu do wiarygodnych źródeł pomocnych w poznaniu przebiegu konklawe i jego mechanizmu, zarówno podczas prekonklawe, jak i później.
Nie powinno dziwić, że najpopularniejszy temat podejmowany przez dziennikarzy podczas sede vacante to: „Kim będzie nowy papież?”. Mniej więcej co piąty artykuł spośród wszystkich opisujących śmierć papieża czy jego rezygnację, pogrzeb, przygotowania do konklawe – a więc wszystkie wydarzenia wokół wyborów papieskich – zajmuje się próbą odpowiedzi na pytanie, kto będzie kolejnym papieżem. Pierwsze rose dei papabili, profile najpopularniejszych kandydatów i analizy ich szans, prasa publikuje już w pierwszych wydaniach po śmierci papieża. Często informacja, że zmarł papież, sąsiaduje z tą, kto ma szansę być jego następcą.
Przyjrzyjmy się bliżej tym tekstom. Kiedy mowa o spekulacjach o nowym papieżu (kardynał Stefan Wyszyński nazwał je wybornie „horoskopami”), w rzeczywistości mamy do czynienia z kilkoma typami tekstów. Pierwszy – najprostszy – to listy najpoważniejszych kandydatów, rose dei papabili. Proste informacje, kto ma największe szanse zostać papieżem, często poparte są krótką charakterystyką kardynałów. Część artykułów można nazwać po prostu oczekiwaniami. Kandydaci na tron Piotrowy są w nich nie tyle tymi, którzy mają obiektywnie największe szanse, ile tymi, których dany komentator widziałby jako zwycięzcę konklawe. Świadomie zwracam uwagę na subiektywizm tych przewidywań, ale miewają one istotny wpływ na rose dei papabili: w ten sposób można nawet wykreować rzekomego papabile, który trafi na czołówki list faworytów.
We współczesnej polityce i marketingu politycznym, który w wielkim stopniu za nią odpowiada, jak również w tekstach dziennikarskich często podejmuje się kwestie: „o czym będą nadchodzące wybory”, „o czym będzie kampania wyborcza”. Według politologów właśnie ta partia, która narzuci w kampanii najtrafniejszy temat i wokół niego skoncentruje emocje wyborców, ma największe szanse na zwycięstwo.
Metoda wyzwań, trzecia ze strategii prognoz dziennikarskich przed konklawe, zakłada, że tak jak podczas kampanii wyborczych, również podczas konklawe istotną rolę odegrają tematy, najważniejsze wyzwania, przed którymi stoi Kościół i które powinien podjąć przyszły papież. Jest rzadko spotykana w porównaniu z poprzednimi metodami, ale wytrawni watykaniści potrafią na jej podstawie ułożyć zgrabne zestawienia papabili.
Choć nikt z watykanistów wprost nie zadaje raczej pytania, „o czym będzie konklawe”, to metoda ta drzemie, czekając na pełniejsze przekopiowanie ze świata polityki.
W tej chwili ta strategia przewidywań polega na studiowaniu programów. W pierwszej fazie watykaniści określają najważniejsze wyzwania Kościoła. W fazie drugiej, na podstawie działalności naukowej, publicystycznej, a nade wszystko pasterskiej kardynałów, określają, który kardynał sprosta danemu wyzwaniu.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/ks-przemyslaw-sliwinski-jak-media-wybieraja-papieza/
PAP/MB