Wstrzymano sprzedaż akwareli skradzionej z Muzeum Narodowego
Jak informują niemieckie media, dom aukcyjny Grisebach wstrzymał sprzedaż akwareli Kandinskiego, która została w 1984 roku skradziona z Muzeum Narodowego w Warszawie. Media zwracają uwagę, że to nie pierwszy, skradziony z Polski obraz, który znalazł się w ofercie galerii. W związku z interwencja polskich władz, dom aukcyjny wydał oświadczenie.
.Niemiecki portal „Deutsche Welle” poinformował, że dom aukcyjny Grisebach wstrzymał sprzedaż akwareli Wassilego Kandinskiego do czasu sądowego wyjaśnienia sprawy. „Wcześniej zignorował protesty z Polski i prośby o wstrzymanie aukcji” – pisze portal.
„Grisebach skontaktował się ze sprzedającymi oraz kupującymi i dołoży wszelkich starań, aby przeprowadzić dodatkową kontrolę sądową w celu uzyskania wiążących wyjaśnień. Do tego czasu dalsza realizacja tej transakcji przez Grisebach zostanie wstrzymana” – poinformowała portal rzeczniczka domu aukcyjnego, Sarah Buschor.
Wystawiona na sprzedaż przez dom aukcyjny Grisebach akwarela Wassilego Kandinskiego, skradziona w 1984 roku z Muzeum Narodowego w Warszawie, została sprzedana w czwartek w Berlinie za kwotę 310 tys. euro.
„Pomimo stanowiska resortu kultury oraz działań Ambasady RP w Berlinie dom aukcyjny Grisebach zdecydował o sprzedaży akwareli Wassilego Kandinskiego. W ocenie MKiDN powszechna znajomość historii obrazu oraz zachowane oznaczenia własnościowe Muzeum Narodowego w Warszawie wskazują, że jakakolwiek jego sprzedaż po momencie kradzieży nie może być uznana za działanie w dobrej wierze” – napisano w komunikacie ministerstwa.
Dzieło zostało wystawione na sprzedaż mimo działań podjętych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz polską ambasadę w Berlinie.
Oświadczenie domu aukcyjnego Grisebach
.Rzeczniczka berlińskiego domu aukcyjnego Grisebach przesłała PAP oświadczenie, dotyczące aukcji akwareli Wassilego Kandinskiego. Chodzi o obraz skradziony z Muzeum Narodowego w Warszawie. Grisebach zapewnia, że pochodzenie obrazu zostało sprawdzone „z największą starannością”. Transakcja została jednak wstrzymana.
Grisebach „po raz pierwszy dowiedział się o możliwej kradzieży z polskiego muzeum na krótko przed aukcją dzięki komunikatowi polskiego Ministerstwa Kultury. Komunikat ten został natychmiast potraktowany jako okazja do wszczęcia przeglądu prawnego. Doprowadziło to do jednoznacznego wyniku, że nie było żadnych prawnych zastrzeżeń do aukcji” – napisała rzeczniczka domu aukcyjnego Sarah Buschor.
„Mimo to Grisebach skontaktował się ze sprzedającymi i nabywcami” i będzie dążył do „przeprowadzenia dodatkowej kontroli sądowej w celu uzyskania wiążącego wyjaśnienia. Dalsza realizacja tej transakcji przez Grisebach zostanie wstrzymana”.
Grisebach jest zobowiązany do sprawdzenia wszystkich dzieł „pod kątem autentyczności, pochodzenia i własności. Grisebach traktuje ten obowiązek bardzo poważnie i zatrudnia w tym celu zespół 40 ekspertów, w tym historyków sztuki i badaczy pochodzenia” – zapewniła rzeczniczka.
Podkreśliła, że „badanie to odbyło się również z największą starannością w odniesieniu do akwareli Kandinsky’ego. Okazało się, że obraz był w posiadaniu sprzedających od kilkudziesięciu lat i został już sprzedany na publicznej aukcji w Sotheby’s w Londynie w pierwszej połowie lat 80-tych”.
Do sprawy odniósł się w piątek w wypowiedzi dla mediów wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk. „Strona niemiecka posiadała oficjalne informacje od naszego rządu, że obraz został skradziony z państwa polskiego; pomimo tych informacji dopuszczono do transakcji i sprzedaży obrazu” – podkreślił.
Akwarela Kandinskiego to nie pierwszy skradziony z polski obraz, który pojawił się na aukcji domu Grisebach. Wicepremier Piotr GLIŃSKI, wywiadzie dla PAP [LINK], zwraca uwagę na poprzedni incydent, który dotyczył „Murzynki” Anny Bilińskiej.
“Parę lat temu oddał, nie sprzedał i wróciła do nas +Murzynka+ Anny Bilińskiej, wspaniały obraz, bardzo znany, więc wtedy (dom aukcyjny – przyp. red.) zachował się w miarę przyzwoicie” – powiedział wicepremier Gliński.
O losach obrazu Anny Bilińskiej pisze na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” Magdalena OGÓREK.
„Kiedy w Niemczech płonie Reichstag, Witke-Jeżewski oddaje obraz w depozyt Muzeum Narodowemu w Warszawie. W 1939 r. antykwariusz ostatecznie decyduje się odsprzedać dzieło MNW. Podczas drugiej wojny światowej obraz zostaje skradziony, prawdopodobnie podczas Powstania Warszawskiego. W latach 50. odnajduje się na moment w Monachium — „Murzynka” pojawia się na antykwarycznej aukcji i natychmiast znika — trafia do prywatnej kolekcji na południu Bawarii. Ślad po egzotycznej piękności ginie na następne 60 lat.”
„Rok 2011, piękny wrześniowy dzień. Kustosz Muzeum Narodowego w Warszawie, przeglądając katalogi, zamiera. Oto okładkę domu aukcyjnego Villa Grisebach w Berlinie zdobi „Murzynka” Anny Bilińskiej. Muzeum natychmiast informuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego o swoim odkryciu. Zaczyna się żmudna praca — w związku z obowiązującym w Niemczech prawem Polska musi zorganizować rekompensatę i udowodnić prawo do zrabowanego z Warszawy obrazu. „Murzynka” wraca o do MNW dzięki pomocy Fundacji im. L. Kronenberga, która wypłaca prywatnemu niemieckiemu właścicielowi rekompensatę za skradziony ongiś przez jego rodaka obraz. „Restytucja” to takie dziwne słowo.” – pisze Magdalena OGÓREK w tekście „Sztuka Piękna (5). „Murzynka” Anny Bilińskiej”
PAP/Berenika Lemańczyk/WszystkoCoNajważniejsze/MAC