Wybór Donalda Trumpa wzmocni bezpieczeństwo w Europie - Politico

Wybór Donalda Trumpa

Wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA może zmobilizować Unię Europejską do podjęcia niezbędnych kroków ku wzmocnieniu obronności i gospodarki – ocenili unijni dyplomaci w rozmowie z portalem Politico.

Wybór Donalda Trumpa wzmocni UE

.„Powrót Trumpa (…) dałby UE impuls, by ruszyła dalej. Tak jak to było wcześniej z pandemią czy kryzysem energetycznym po wybuchu wojny w Ukrainie” – powiedział Politico wysoki rangą dyplomata unijny. Rozmówcy portalu z kręgu dyplomacji UE stwierdzili, że wygrana kandydata Republikanów miałaby przede wszystkim przełożenie na politykę obronną Wspólnoty. Powrót Trumpa, który wielokrotnie straszył wycofaniem Stanów Zjednoczonych z NATO, wywarłby bowiem na Europę nacisk, by zwiększyła własne wydatki na wojskowość, np. poprzez wspólną emisję obligacji.

Drugim takim obszarem jest gospodarka. Według części dyplomatów objęcie prezydentury USA przez Trumpa mogłoby pobudzić Europę do wzmocnienia inwestycji w przemysł i do głębszej integracji wspólnego rynku. Jak mówią, mogłoby to zapobiec „powolnej agonii” unijnej gospodarki, przed którą przestrzegł w swym raporcie były szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi.

Według rozmówców Politico wygrana kandydata Republikanów mogłaby wzmocnić frakcję zwolenników zaostrzenia kursu wobec Chin. Portal wskazuje na to, że o ile Joe Biden unikał stawiania UE przed wyborem „my albo oni”, o tyle Trump nie będzie miał takich oporów. Jak stwierdził jeden z rozmówców portalu, pomogłoby to przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen przełamać opór tych krajów członkowskich, które opowiadają się za łagodniejszym podejściem. Jednak niezależnie od tego, kto wygra, Europa powinna budować swoją autonomię – podkreślili rozmówcy Politico. „Europa powinna przygotować się na dużą zmianę w stosunkach USA-UE, niezależnie od tego, kto zostanie wybrany” – napisał portal.

Silny Sojusz to silna Europa

.„NATO jest silne, zjednoczone i ważniejsze niż kiedykolwiek. W ciągu tych 10 lat przeszliśmy największą transformację od pokoleń. Wzmocniliśmy naszą obronę – od zera do dziesiątek tysięcy żołnierzy NATO gotowych do walki na naszej wschodniej flance. Od kilku tysięcy do pół miliona żołnierzy w stanie wysokiej gotowości. I od trzech do dwudziestu trzech sojuszników, którzy wydają co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Wzmocniliśmy NATO jako instytucję, podwajając wspólny budżet, aby móc skutecznie działać. Nasza rodzina sojuszników i partnerów się powiększyła – dołączyły Czarnogóra, Macedonia Północna, Finlandia i Szwecja. A Ukraina jest bliżej NATO niż kiedykolwiek wcześniej” – pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Jens STOLTENBERG, były Sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO).

„Po pierwsze, musimy być gotowi ponieść koszt, jakiego wymaga utrzymanie pokoju. Im więcej pieniędzy zainwestujemy, tym silniejsza będzie nasza obrona, skuteczniejsze będzie nasze odstraszanie i większe będzie nasze bezpieczeństwo. Od 2014 roku wydatki w całym Sojuszu znacznie wzrosły. Wszystkie państwa członkowskie NATO teraz inwestują co najmniej 2 proc. PKB w obronność lub mają plany, aby wkrótce to osiągnąć. Po raz pierwszy całkowite wydatki na obronność w Europie i Kanadzie przekroczyły 2 proc. Dobrą wiadomością jest to, że zrealizowaliśmy zobowiązanie, które złożyliśmy dziesięć lat temu. Złą wiadomością jest jednak to, że to już nie wystarczy. Dlatego sojusznicy NATO zgodzili się wydawać co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Uzgodniliśmy także solidne plany obronne, które zawierają konkretne cele dotyczące zdolności, określające, co każdy sojusznik musi zapewnić w zakresie broni, sił i gotowości dla naszego bezpieczeństwa. Aby osiągnąć te uzgodnione cele, sojusznicy będą musieli wydawać znacznie więcej niż 2 proc. PKB na obronność w nadchodzących latach”.

„Drugą lekcją jest to, że wolność jest ważniejsza niż wolny handel. Niedawno wielu sojuszników uważało, że zakup gazu z Rosji to kwestia wyłącznie handlowa. To było błędne podejście. Rosja używała gazu jako broni i środka szantażu. To za jego pomocą chciała powstrzymać nas od wspierania Ukrainy. Nie możemy popełnić tego samego błędu w przypadku Chin. Zależność od chińskich minerałów ziem rzadkich, eksport zaawansowanych technologii oraz zagraniczna kontrola nad kluczową infrastrukturą osłabiają naszą odporność i stwarzają zagrożenia”.

.”Trzecią lekcją jest to, że siła militarna jest warunkiem wstępnym do prowadzenia dialogu. Wiem to z czasów, gdy byłem premierem Norwegii. Musimy rozmawiać z naszymi sąsiadami, niezależnie od tego, jak może to być trudne. Jednak dialog ma sens tylko wtedy, gdy jest wspierany przez silną obronę. Doskonale pokazuje to sytuacja na Ukrainie. Wszyscy chcemy, aby ta wojna się skończyła. Najszybszym sposobem na zakończenie wojny jest jej przegranie. Ale to nie przyniesie pokoju; przyniesie rosyjską okupację. Dziś prezydent Putin wierzy, że może osiągnąć swoje cele na polu bitwy i że może nas przetrzymać. Dlatego kontynuuje swoją brutalną wojnę. Nie wierzę, że możemy zmienić zdanie Putina, ale wierzę, że możemy zmienić jego kalkulacje” – podkreśla autor.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 października 2024