Wybory prezydenckie w kosmosie. Astronauci z ISS już oddali głosy

Wybory prezydenckie w kosmosie

Czworo amerykańskich astronautów NASA, którzy znajdują się obecnie na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), oddało głos w wyborach prezydenckich w USA – poinformował 5 listopada portal „Space.com”.

Wybory prezydenckie w kosmosie

.Amerykańskie wybory prezydenckie w kosmosie zrealizowano na stacji ISS. Zagłosowało w nich dwóch astronautów: Barry Wilmore i Sunita Williams, którzy przebyli na tę stację kosmiczną w czerwcu. Z powodu usterek technicznych ich pobyt przedłużył się z siedmiu dni do ośmiu miesięcy, co oznacza, że ich powrót na Ziemię planowany jest na luty 2025 r.

Zgodnie z prawem obowiązującym od 1997 r. w Teksasie oboje mogli spełnić obywatelski obowiązek wraz z innymi Amerykanami uprawnionymi do głosowania, mimo że przebywają obecnie na orbicie okołoziemskiej, ok. 320 km nad najbliższym lokalem wyborczym.

Astronauci oddali głosy według procedury głosowania korespondencyjnego. Jak przekazała NASA, procedura ta polega na tym, że karty do głosowania są szyfrowane i przesyłane przez pokładowy komputer do centrum kontroli misji w Las Cruces w stanie Nowy Meksyk. Następnie drogą elektroniczną są dostarczone do urzędników w lokalach wyborczych.

Jak podał Space.com, dwaj pozostali astronauci NASA na ISS, Donald Pettit i Nick Hague, prawdopodobnie zagłosowali jeszcze przed wrześniowym lotem na ISS, wypełniając karty do głosowania przeznaczone dla Amerykanów przebywających poza granicami kraju. Pierwszym amerykańskim astronautą, który oddał głos w wyborach, przebywając na orbicie okołoziemskiej, był w 1997 r. David Wolf podczas czteromiesięcznej misji na pokładzie rosyjskiej stacji kosmicznej Mir.

Przyszła kolonizacja Czerwonej Planety

.Na temat planów przyszłej kolonizacji Marsa snutych przez Elona Muska i jego SpaceX na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Tomás SIDENFADEN w tekście „Do kogo należy Mars? Elon Musk i rządy w kosmosie„.

„Elon Musk przewiduje istnienie marsjańskiej kolonii liczącej milion dusz. Naturalnie wcześniej na Czerwoną Planetę przybędzie grupa zuchwałych, sprawnych i nieustraszonych pionierów. Wyprawa na Marsa będzie znacznie bardziej niebezpieczna dla tych, którzy przybędą tam jako pierwsi. Przywodzi to na myśl ogłoszenie, jakie sir Shackleton zamieścił, szukając śmiałków towarzyszących mu w eksploracji Antarktyki: „Czekają cię znój, niebezpieczeństwo i duża szansa, że nie wrócisz stamtąd żywy. Tym, którzy przetrwają, gwarantujemy nieziemską ekscytację”.

„Wieści od pierwszych kolonizatorów Marsa z pewnością nie rozgrzeją nas do czerwoności w związku z niuansami międzyplanetarnych rządów. Ważniejsze będą inne sprawy – marsjańskich pionierów będą zaprzątać kwestie przetrwania i nietrwałości budowanej cywilizacji”.

„Samo wysłanie ludzi w te odległe rejony będzie niemożliwie drogie, nawet jak na standardy Muska (200 tysięcy dolarów na głowę), nie mówiąc już o ich utrzymaniu, gdy dotrą do celu. I nie będzie to wycieczka turystyczna – ci, którzy polecą, będą musieli wybudować całą infrastrukturę niezbędną do przetrwania.

.”Pierwsza grupa eksploratorów będzie musiała zapewnić sobie najbardziej podstawowe warunki do przetrwania – powietrze, wodę, żywność, schronienie. Kolejna fala będzie ulepszać te warunki, korzystając z wiedzy i kreatywności. Inżynierowie, naukowcy i lekarze spróbują przekształcić Marsa z planety, na której można przeżyć, na taką, na której można żyć. Jest to różnica subtelna, acz znacząca” – pisze Tomás SIDENFADEN.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 listopada 2024