Wyniki referendum w Chile – prawo Pinocheta pozostaje

„Rezultat chilijskiego niedzielnego referendum w sprawie zmiany konstytucji odziedziczonej po dyktaturze generała Pinocheta oznacza porażkę republikanów, którym przewodzi Jose Antonio Kast – skrajnie prawicowy polityk – a sprzyja tradycyjnej chilijskiej prawicy i jej kandydatce w wyborach prezydenckich w 2025 roku Evelyn Matthei” – tak ocenił wyniki głosowania w nocnym, internetowym wydaniu, najbardziej wpływowy konserwatywny brazylijski dziennik „Folha de Sao Paulo”, cytując m.in. opinię wybitnego politologa Gabriela Gaspara, byłego wiceministra obrony w rządzie obecnego lewicowego prezydenta Chile, Gabriela Boricia.
Zmiana konstytucji osłabiłaby obecnego prezydenta
.Zdaniem dziennika, gdyby projekt konstytucji zaproponowany przez skrajną, chilijską prawicę zwyciężył, Gabriel Borić „pozostałby na resztę swego mandatu bardzo osłabionym politykiem”.
Popularny argentyński dziennik cyfrowy „Pagina 12” tak komentuje wyniki chilijskiego głosowania: „chilijscy wyborcy powiedzieli »nie« projektowi konstytucji jeszcze bardziej prawicowej, niż ta zredagowana przez Augusto Pinocheta”.
Nowa konstytucja z ramienia rządu odłożona na czas nieokreślony
.Hiszpański dziennik „El Pais”, posiadający sieć własnych korespondentów w Ameryce Łacińskiej, napisał: „Prezydent Borić zdołał zablokować przyjęcie proponowanego tekstu nowej konstytucji, ale uchwalenie gruntownie odmiennej ustawy zasadniczej od tej odziedziczonej po Pinochecie zostaje odłożone na czas nieokreślony”.
„Jedno jest pewne: Chile nie będzie miało nowej konstytucji i pozostanie na razie z tą odziedziczoną po dyktaturze generała Pinocheta, ale kilkakroć reformowaną i poprawianą” – powtarzają za opinią CNN latynoamerykańskie portale internetowe.
Niestabilna Ameryka Łacińska
.Joanna Gocłowska-Bolek pisze we „Wszystko co Najważniejsze„, że ostatnia dekada miała być „dekadą dla Ameryki Łacińskiej”, jednak „coś poszło nie tak”.
Zamiast ogólnej prosperity, zamiast dogonienia, a przynajmniej przybliżenia się w poziomie rozwoju do gospodarek rozwiniętych, Ameryka Łacińska pozostała w tyle za resztą świata. W drugiej dekadzie obecnego stulecia region osiągnie średni wzrost nieprzekraczający 2,2 proc., czyli znacznie poniżej średniej światowej (3,8 proc.), pozostając w tyle za rynkami wschodzącymi i rozwijającymi się, takimi jak wschodzące kraje Azji (7,1 proc.), Afryki Subsaharyjskiej (4,1 proc.), a nawet za Bliskim Wschodem i Afryką Północną (3,3 proc.). W wielu krajach latynoamerykańskich odnotowano w tym czasie – mimo wzrostu gospodarczego – zauważalny wzrost poziomu ubóstwa, rozwarstwienia, bezrobocia, a ponadto niepokojący wzrost niezadowolenia z demokracji. Choć region nie jest pod tym względem jednolity i są pozytywne przykłady, to druga dekada w wielu krajach oznacza po prostu skrajne rozczarowanie (Meksyk, Peru, Kolumbia, Ekwador), upadek gospodarczy (Brazylia, Argentyna) lub wręcz katastrofę (Wenezuela).”
„Dzisiejsza Ameryka Łacińska doświadcza bolesnej i spektakularnej eksplozji niezadowolenia, rozczarowania i żalu do polityków. O ile fala gwałtownych protestów społecznych w Ekwadorze, Hondurasie i na Haiti nie przyciąga już uwagi świata, to nieoczekiwane nasilenie wydarzeń w Chile oraz całkowity odwrót od neoliberalnej linii rządów w Argentynie – owszem.„
PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT