Wysoki mandat za włączoną klimatyzację w czasie postoju
Mandat w wysokości do 444 euro grozi we Włoszech kierowcom za włączoną klimatyzację w pojeździe w czasie postoju. W dniach rekordowych upałów i najwyższego stopnia alarmu w ponad 20 miastach przypominają o tym media, by ustrzec kierowców przed karą finansową. Należy podkreślić, że reguły w tej sprawie są bezlitosne.
Mandat dla kierowców za włączoną klimatyzację w czasie postoju
.Kierowcom przyłapanym na gorącym uczynku, czyli w stojącym samochodzie z włączoną klimatyzacją nie pozostaje nic innego jak tylko liczyć na zrozumienie ze strony służb porządkowych, bo może zostać nałożony na nich wysoki mandat.
Trzeba też mieć na uwadze to, że policjanci będą trzymać się litery prawa i dotkliwy upał nie będzie okolicznością łagodzącą.
Zgodnie z kodeksem drogowym zabronione jest pozostawianie włączonego silnika w stojącym na samochodzie lub podczas dłuższego postoju po to, by korzystać z klimatyzacji. To zaś oznacza w praktyce, że zawsze kiedy zjeżdża się na pobocze ulicy, czy drogi albo na plac czy parking, należy wyłączyć silnik, a zatem także klimatyzację.
Mandat w trosce o środowisko
.Nie dotyczy to postoju na czerwonym świetle oraz w korku ulicznym i zatrzymania auta na chwilę, by umożliwić pasażerowi wyjście z niego lub wejście.
Przepis ten został wprowadzony w 2007 roku w trosce o środowisko. Kara za jego złamanie wynosi od 223 do 444 euro.
Walka ze zmianami klimatu
.Europa walczy ze zmianą klimatu. Ale czy Stary Kontynent jest aby na pewno przygotowany na przegraną w tej walce? – pyta na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Józef SOBOLEWSKI.
W tekście zatytułowanym „Zmiany klimatu są na Ziemi normą, a nie wyjątkiem” autor przypomina, że: „w ciągu ostatniego tysiąclecia w Europie dwukrotnie dochodziło do zmian klimatu. Okres ciepły (średniowieczne optimum klimatyczne) trwał do końca XIV wieku, następnie przez około 400 lat był okres chłodny (Mała Epoka Lodowa), a od około 200 lat jest znowu okres ciepły. W okresie chłodnym średnie temperatury w Europie obniżyły się o 1˚C w stosunku do poprzedzającego okresu ciepłego. W okresie ciepłym Wikingowie zasiedlali Grenlandię, zaś przekazy kronikarskie mówią, że w okresie chłodnym czasami zimą Bałtyk zamarzał i można było z Polski do Szwecji przejść po lodzie, a już na pewno zamarzała płynąca przez Wyspy Brytyjskie, Tamiza”.
Gdyby Europa całe środki wydane na energetykę odnawialną zainwestowała w zeroemisyjną energetykę jądrową, emisja z elektroenergetyki obniżyłaby się wielokrotnie. Nawet, jeśli zgodnie z ostatnio forsowanymi politycznymi celami Unia zbliży się kiedyś do magicznych 100% źródeł odnawialnych (co dla ekspertów jest nierealne), rujnując przy okazji naszą gospodarkę (w wytwarzaniu energii Unia stanie się niekonkurencyjna do reszty świata, patrz hutnictwo), to nic to nie da, bo reszta świata jak na razie nie bardzo się przejmuje ostrzeżeniami IPCC i chętnie przejmuje gałęzie przemysłu wypychane z Europy. Wymuszone na krajach unijnych cele użycia energii odnawialnej nie mają już nic wspólnego z ochroną klimatu, to czysty biznes – tłumaczy Józef SOBOLEWSKI.
PAP/ Sylwia Wysocka/ Wszystko co Najważniejsze/ LW