Zachód dzwoniąc do Putina daje wrażenie, że chce się poddać - Mychajło Podolak
Rozmowy telefoniczne przywódców demokratycznych krajów z Władimirem Putinem dają wrażenie, że Zachód chce się poddać – napisał 16 listopada na portalu X doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
Olaf Scholz otworzył puszkę Pandory – Mychajło Podolak
.Doradca Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak przestrzegł przed „dawaniem (Putinowi) złudzeń, że zachodnia cywilizacja jest gotowa ustąpić i nie karać go za lekceważenie globalnych zasad”. Mychajło Podolak odniósł się do telefonu kanclerza Niemiec Olafa Scholza do Putina, jaki miał miejsce 15 listopada. Była to ich pierwsza rozmowa od prawie dwóch lat. Według oświadczeń Niemca, wezwał on rosyjskiego prezydenta do „wycofania swoich wojsk” i wykazania gotowości do negocjacji z Ukrainą.
W przekonaniu Podolaka, takie działania mogą jedynie „legitymizować prawo agresora do masowych mordów”, „zwiększyć jego poczucie bezkarności” oraz „upokorzyć demokratyczną koalicję w oczach sojuszu państw autokratycznych”, czyli Rosji, Iranu i Korei Północnej. Prezydent Zełenski stwierdził 15 listopada, że telefon kanclerza Niemiec „otwiera puszkę Pandory”.
„Le Monde” krytycznie o rozmowie Scholza z Putinem
.Francuscy eksperci, cytowani 16 listopada w dzienniku „Le Monde”, krytycznie oceniając telefon kanclerza Niemiec Olafa Scholza do Władimira Putina; „Le Monde” zaznacza przy tym, że Scholz kierował się przede wszystkim potrzebami polityki krajowej.
Ekspertka Tatiana Kastoueva-Jean z Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI) ocenia, że telefon Scholza „mógł jedynie potwierdzić przekonanie Putina, że Niemcy i inne kraje europejskie marzą o wznowieniu przy pierwszej okazji «business as usual» z Rosją, zwłaszcza w zakupach gazu”. Politolożka zadaje pytanie, dlaczego Putin miałby ustąpić w sprawie Ukrainy, skoro kraje Europejskie są gotowe do rozmów bez żadnych ustępstw z jego strony. „Takie zachowanie największego kraju europejskiego nie zachęci go do złagodzenia stanowiska” – wskazała Kastoueva-Jean.
Z kolei szefowa berlińskiego oddziału europejskiego think tanku ECFR (Europejska Rada Stosunków Międzynarodowych) Jana Puglierin podkreśliła, że wytłumaczeniem faktu, iż Scholz zadzwonił do Putina, jest sytuacja polityczna w samych Niemczech. „W sytuacji Ukrainy nie zmieniło się nic takiego, co uzasadniałoby inicjatywę Scholza” – oceniła ekspertka. Jak dodała, motywacje kanclerza są związane z wyborami w Niemczech w lutym w 2025 roku i tym, że chce on „prezentować się jako +kanclerz pokoju+ w kraju podzielonym w kwestii wsparcia dla Ukrainy”.
Zdaniem Puglierin telefon Scholza był błędem i mógł być znacznie lepiej skoordynowany z innymi krajami europejskimi. „To nie jest czas na konkursy piękności, by wyjaśniać, kto pierwszy zadzwoni do Putina. Europa wydaje się być podzielona, co nie jest pożądane ani w relacjach z Putinem, ani w relacjach z Białym Domem” – powiedziała szefowa berlińskiego think tanku. Jak podsumowała, „inicjatywa ta nie przyniosła żadnej korzyści”.
„Le Monde” podkreśla, że rozmowa odbyła się „w momencie krytycznym dla Ukrainy, gdy wsparcie Zachodu jest osłabione przez wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA”. Cytując komentarz premiera RP Donalda Tuska do tej rozmowy, dziennik ocenia, że partnerzy europejscy zareagowali „dość dyskretnie”. Rozmowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona z Putinem na tym etapie nie jest planowana – podaje „Le Monde”, powołując się na otoczenie szefa państwa.
Rosyjskie wpływy na Zachodzie
.Na temat wciąż żywej nadziei części środowisk politycznych na Zachodzie na zawarcie porozumienia z Rosją kosztem interesów Ukrainy oraz Europy Środkowo-Wschodniej, na łamach “Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Ewa THOMPSON w tekście “Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje stosunki z Rosją, zaś Polska zostanie ukarana“.
“Zachodni Europejczycy są przyzwyczajeni do tego, że aby zrealizować jakąkolwiek inicjatywę wypływającą z „wału ochronnego”, trzeba kapitału z Zachodu. Stypendia, granty, książki, zjazdy. Tak było przez pokolenia. Stąd m.in. poczucie wyższości Zachodu. Teraz, po raz pierwszy od paru pokoleń, niektórzy Polacy i niektóre centra w Polsce mają już trochę własnego kapitału i nie muszą stać w kolejce po kartki na kawę. Oby te zasoby nie zostały roztrwonione. Oby zostały użyte do wspólnotowych celów. I oby Ukraina i Polska (dwa kraje, które ze względu na obszar i względnie liczną ludność grałyby wiodącą rolę w nowym układzie sił w Europie) stały się naturalnymi sprzymierzeńcami. Bez tego nie da się osiągnąć trwałości jakiegokolwiek przełomu”.
“Siódmego lutego 2023 r. „New York Times” opublikował artykuł Christophera Caldwella, który patrzy na wojnę rosyjsko-ukraińską z punktu widzenia deep state. Caldwell zastanawia się, czy ta wojna dubluje wojnę „w okopach” (tzn. I wojnę światową), czy raczej wojnę „ruchliwą” (II wojnę światową). Następnie stwierdza: „Źródła inwazji na Ukrainę to skomplikowana kombinacja trendów historycznych po zakończeniu zimnej wojny, przypadkowych wydarzeń ekonomicznych i długotrwałej geopolitycznej strategii”. I użala się nad ciężkim losem Rosji: „Największe państwo świata [Rosja] nie ma wygodnego okna na świat”. Ani mu się śni Europa jako kultura, której należy bronić: „Ta wojna nie jest wojną o wartości”. O dekolonizacji nawet nie wspomina. Wielu Amerykanów (nie mówiąc już o zachodnich Europejczykach) rozumuje podobnie. Chciałabym, aby Ukraina pokazała Caldwellom tego świata, że to jest wojna o wartości. Ale metody jej wygrania są tradycyjne: pieniądze na broń i determinacja ludności”.
.”Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje swoje stosunki z Rosją, Polska zostanie ukarana i świat powróci do koncertu mocarstw. A nawet jeżeli wygra, przełom nie musi nastąpić, bo jak dotychczas, nikt nie przedstawił możliwego i prawdopodobnego scenariusza lat powojennych. Jesteśmy w momencie krytycznym. Do przełomu jeszcze daleko. Pewne jest jedno: należy rosnąć w siłę” – pisze prof. Ewa THOMPSON.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ