Zachód jest zaniepokojony działaniami Izraela wobec Palestyńczyków – analiza BBC

Zachodnie mocarstwa są coraz bardziej zaniepokojone działaniami Izraela wobec Palestyńczyków – ocenia w piątek stacja BBC, przytaczając apele przedstawicieli rządów USA, Wielkiej Brytanii i Francji dotyczące przemocy na Zachodnim Brzegu Jordanu i potrzeby ochrony cywilów w Strefie Gazy.
.Według korespondenta BBC ds. dyplomatycznych Jamesa Landale’a ton sojuszników Izraela staje się coraz ostrzejszy „niemal z dnia na dzień”.
W czwartek sekretarz stanu USA Antony Blinken odbył rozmowę telefoniczną z członkiem izraelskiego gabinetu wojennego Benim Gancem. Podkreślił „pilną potrzebę pozytywnych kroków w stronę deeskalacji napięć na Zachodnim Brzegu, w tym poprzez stawienie czoła rosnącemu poziomowi przemocy ze strony ekstremistycznych osadników”.
Od ataku bojowników Hamasu na Izrael z 7 października na okupowanym przez to państwo Zachodnim Brzegu Jordanu zginęło około 200 Palestyńczyków. Dyplomaci krajów arabskich obawiają się, że na tym terytorium dojdzie do wybuchu przemocy na dużą skalę – zaznacza BBC.
Podczas rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Egiptu Samehem Szukrim Blinken podkreślił „wagę konkretnych kroków na rzecz minimalizacji krzywdy palestyńskich cywilów w całej Strefie Gazy”. Z kolei w rozmowie ze swoim jordańskim odpowiednikiem, Ajmanem Safadim, wyraził „głębokie zaniepokojenie” z powodu uderzenia na jordańską placówkę medyczną w Strefie Gazy.
Państwa Zachodu zmieniają ton wobec wydarzeń w Gazie
.W środę Stany Zjednoczone po raz pierwszy zdecydowały się nie zawetować rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ wzywającej do „wydłużonych przerw humanitarnych” w Strefie Gazy, w której nie potępiono ataku Hamasu. USA wstrzymały się od głosu.
Zmiana tonu nie dotyczy tylko Stanów Zjednoczonych. Wcześniej w tym tygodniu premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak ocenił, że w Strefie Gazy ginie zbyt wielu ludzi. W środę prezydent Francji Emmanuel Macron potępił bombardowanie infrastruktury cywilnej i powtórzył apel o zawieszenie broni z powodów humanitarnych.
BBC przytacza również wypowiedź ministra spraw zagranicznych Izraela Eliego Cohena, który sugerował, że jego kraj ma „dwa lub trzy tygodnie”, zanim międzynarodowa presja na zawieszenie broni stanie się przytłaczająca.
Krytyka działań Izraela wobec Palestyńczyków przez państwa azjatyckie
.Głosy krytyczne wobec działań Izraela pojawiają się nie tylko na Zachodzie. W piątek MSZ Singapuru potępił operacje wojskową w szpitalu Al-Szifa w Gazie, wzywając Izrael, aby „zrobił, co w jego mocy, by chronić wszystkich cywilów i placówki medyczne”. Podkreślił, że Hamas nie powinien używać szpitali w celach wojskowych, i zaapelował do wszystkich stron konfliktu, aby „w pełni przestrzegały międzynarodowego prawa humanitarnego” – podał singapurski dziennik „Straits Times”.
Premier Indii Narendra Modi skrytykował w piątek zabijanie cywilów „w konflikcie pomiędzy Izraelem a Hamasem”. Powtórzył przy tym, że jego rząd potępia atak terrorystyczny Hamasu z 7 października, ale wezwał jednocześnie do „zachowania powściągliwości” i podkreślił potrzebę „dialogu i dyplomacji” – przekazała stacja CNN.
Konflikt w Strefie Gazy trudny do jednoznacznego zidentyfikowania
.Sytuację w Strefie Gazy analizuje na łamach „Wszystko co Najważniejsze” prof. Jacek Hołówka. „Mieszkańcy Gazy nie mogą się bronić z honorem, bo są zbyt słabi – pisze. – Muszą albo liczyć na obronę ze strony społeczności międzynarodowej, albo wzniecić powstanie i ginąć, pociągając za sobą możliwie jak najwięcej ciemiężycieli.” Podkreśla trudność w rozróżnieniu konfliktu między Izraelem a Palestyńczykami pomiędzy wojną a powstaniem, zauważając, że powstania wybuchają, gdy uciśniony lud nie widzi żadnej innej szansy na przetrwanie.
„Jeśli oddziały Hamasu nie skierują swego ataku przeciw armii Izraela i opresyjnym instytucjom Państwa Izrael, tylko będą celowo i metodycznie zastraszać, torturować i dręczyć ludność cywilną, to dadzą do zrozumienia, że nie działają w obrębie tradycji tych sił zbrojnych, które przygotowywały się do walki z silniejszym wrogiem, którego fizycznie nie były w stanie pokonać, lecz że chcą zabijać i niszczyć bez opamiętania. Stosując przemoc bez celowego ukierunkowania, by na urojonych wrogach dać upust swej nienawiści i mściwości, zasłużą na to, by stracić wszelkie poparcie międzynarodowe, a ich działanie nie będzie uznane za budzącą szacunek walkę o niepodległość, tylko stanie się niemającą usprawiedliwienia praktyką dzikiego terroryzmu i barbarzyństwa” – pisze prof. Jacek Hołówka.
PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT