Zagraniczne wojska na Ukrainie. „Decyzja będzie należała do Kijowa” - Radosław Sikorski

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski skomentował 19 lutego w Brukseli słowa szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa o tym, że Rosja nie zaakceptuje zagranicznych wojsk na terytorium Ukrainy. „Ta decyzja należy do Ukrainy, a nie Rosji” – zaznaczył.
Zagraniczne wojska na Ukrainie?
.Radosław Sikorski, który 19 lutego wziął w Brukseli udział w posiedzeniu komisji ds. zagranicznych (AFET) w Parlamencie Europejskim, gdzie przedstawił priorytety polskiej prezydencji, powiedział, że „cały sens ukraińskiego oporu przeciwko rosyjskiej agresji polega na tym, że to Ukraina decyduje, jakie zagraniczne wojska, jeśli jakiekolwiek, powinny znaleźć się na jej terytorium”. To komentarz do słów Ławrowa, który 18 lutego powiedział po spotkaniu z przedstawicielami władz USA w Rijadzie, że Rosja nie zaakceptuje rozmieszczenia obcych wojsk w Ukrainie w ramach porozumienia pokojowego. Chodzi o siły pokojowe, które miałyby być gwarantem bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Radosław Sikorski w rozmowie z dziennikarzami odniósł się też do kolejnego pakietu sankcji wobec Rosji, przyjętego 19 lutego przez ambasadorów państw członkowskich przy UE. Obejmie on kolejne sektory rosyjskiej gospodarki, a także tzw. flotę cieni, która mimo sankcji transportuje ropę naftową z Rosji. Jak powiedział szef MSZ, oznacza to, że państwa członkowskie są jednomyślne, a nie zawsze tak bywało. „To daje dodatkowe argumenty tym, którzy będą negocjować ewentualnie jakieś porozumienie z Rosją” – powiedział.
Wcześniej, w odpowiedzi na pytania europosłów komisji ds. zagranicznych PE, Radosław Sikorski powiedział, że Europa będzie musiała znaleźć środki na wzmocnienie swojej obronności. Jak dodał, będą one musiały pochodzić ze zwiększonych wkładów pieniężnych, z niewydatkowanych pieniędzy z innych programów unijnych albo z nowego zadłużenia. „Bardzo podoba mi się pomysł stworzenia banku na rzecz ponownego dozbrojenia” – podkreślił, dodając, że przy tworzeniu tej instytucji można wzorować się na Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Przekonywał, że Stany Zjednoczone de facto zachęcają do inwestowania w obronność, aby Europa nie musiała z każdą sprawą zwracać się do nich o pomoc. „Ale to kosztuje” – zaznaczył.
Celem UE powinien być trwały i sprawiedliwy pokój na Ukrainie
.Pytany, jak jeszcze Europa może pomóc Ukrainie, wymienił przekazywanie pieniędzy na rzecz ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego i tworzenie z Ukraińcami wspólnych przedsięwzięć. „Mają naprawdę najlepsze drony. Musimy się od nich uczyć i od nich kupować, żeby próbować się zbroić przed konfliktem, który, mam nadzieję, nigdy nie nadejdzie” – powiedział Radosław Sikorski. Szef polskiej dyplomacji podkreślił też, że celem UE nie powinny być krótkoterminowe rozwiązania dla Ukrainy, np. zawieszenie broni, które łatwo będzie można złamać, ale trwały i sprawiedliwy pokój, który sprawi, że Rosja nie wykorzysta tego czasu na odbudowę siły militarnej i ponowny atak.
„Rosja, prezydent Putin rozumieją język siły. Umowa z Moskwą będzie obowiązywać i będzie trwała wtedy, gdy Rosja nie będzie dość silna, by ją złamać. Dlatego tak bardzo potrzebne jest wzmocnienie pozycji politycznej i zdolności militarnych Europy. Musimy stworzyć unię obronną wartą swojej nazwy” – powiedział. Radosław Sikorski podczas posiedzenia AFET przedstawił też propozycje w obszarze polityki zagranicznej. Pierwsza z nich dotyczyła walki z dezinformacją.
„Będziemy dążyć do utworzenia europejskiej rady odporności na dezinformację. W jej skład powinni wejść przedstawiciele organizacji pozarządowych. Jej celem będzie ochrona przed obcą ingerencją, ale także ochrona naszych procesów demokratycznych” – powiedział. W ramach drugiej propozycji zaapelował do PE, Komisji Europejskiej i państw unijnych o zwiększenie finansowania Europejskiego Funduszu na rzecz Demokracji (European Endowment for Democracy) w reakcji na ograniczenie przez USA środków na działalność organizacji pozarządowych.
Jak rozumieć strategię Donalda Trumpa wobec Ukrainy?
.Przedstawiona przez Trumpa strategia wobec Ukrainy ma swoje wady, ale nie jest tak zła, jak niektórzy się obawiają. Przynajmniej na razie – pisał na łamach „Atlantic Council” Daniel FRIED, polityk i dyplomata, w latach 1997–2000 ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce.
Pete Hegseth przedstawił trzy zasadnicze stwierdzenia, które spotkały się z natychmiastową krytyką ze strony Ukraińców oraz wielu ich sojuszników. Powiedział, że przywrócenie międzynarodowo uznanych granic Ukrainy z 1991 roku jest „nierealistyczne”, a wynegocjowane porozumienie zapewne nie obejmie zgody na przystąpienie Ukrainy do NATO. Stwierdził również, że choć Ukraina potrzebuje solidnych powojennych gwarancji bezpieczeństwa, to mają je zapewnić oddziały europejskie i (niesprecyzowane) pozaeuropejskie, nie zaś wojska USA rozmieszczone na terytorium Ukrainy czy działania w ramach misji NATO.
.Krytycy, w tym Ukraińcy, natychmiast uznali te wypowiedzi za jednostronne ustępstwa na rzecz Rosji, które osłabiają pozycję negocjacyjną USA, jeszcze zanim rozmowy w ogóle się rozpoczęły. Te obawy są zrozumiałe, jednak dokładniejsza analiza wypowiedzi Hegsetha wskazuje na bardziej złożone, a może nawet bardziej stanowcze podejście administracji Trumpa.
Cały tekst można przeczytać na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pod linkiem: Daniel FRIED: Jak rozumieć strategię Donalda Trumpa wobec Ukrainy?.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ