„Zasiewanie chmur" może uratować Kanał Panamski w czasie suszy
Zmiany klimatyczne wpływają na globalne przepływy handlowe, w tym przez Kanał Panamski, obsługujący statki przewożące produkty i surowce ze 160 krajów oraz ponad 40 proc. amerykańskich kontenerów – wskazuje portal Xataka. W normalnych warunkach tą drogą przepływa co roku 12 tys. statków z ładunkami.
„Zasiewanie chmur” by przeciwdziałać suszy
.Ze względu na długotrwałą suszę poziom wody w Kanale Panamskim jest teraz wyjątkowo niski – 1,8 m poniżej normy. W ciągu ostatnich 5 lat odnotowano w regionie o 20 proc. opadów mniej.
Służby zarządzające Kanałem wprowadziły ograniczenia żeglugowe, a także rozważają różne radykalne rozwiązania – od utworzenia sztucznego jeziora, przez pompowanie wody, po tzw. zasiewanie chmur w celu wywołania opadów deszczu.
Proces zasiewania chmur polega na wprowadzeniu do atmosfery substancji zwanych zasiewaczami, jak jodek srebra, chlorek potasu lub ciekły azot, które działają jako jądra kondensacji przyciągające krople wody. Kiedy te stają się na tyle duże, że nie mogą być utrzymane w chmurze, opadają na ziemię jako deszcz. Ta metoda manipulacji pogodą może być sterowana z poziomu ziemi za pomocą generatorów, a także samolotów lub rakiet.
Oprócz tego rozważa się zablokowanie w Panamie rzeki Indio i wydrążenie tunelu pozwalającego przesłać wodę na odległość 8 km do głównego zbiornika Kanału – jeziora Gatun. Studium wykonalności tego projektu prowadzi korpus inżynieryjny ze Stanów Zjednoczonych, a szacunkowy koszt przedsięwzięcia wynosi prawie 2 mld dolarów w ciągu ok. 6 lat. Z czasem może być potrzebne zablokowanie innych panamskich rzek.
Kanał Panamski
.Obecnie ze względu na ograniczenia żeglugowe na Kanale Panamskim, w tym zmniejszenie dozwolonej głębokości zanurzenia, wielkie statki są zmuszone do rozładowywania setek kontenerów, przewożenia ich przez Przesmyk Panamski koleją, a następnie załadowywania z powrotem na statek po drugiej stronie Kanału.
Inne statki omijają Kanał Panamski, wybierając Sueski albo trasę wokół Przylądka Dobrej Nadziei.
Głównymi użytkownikami Kanału Panamskiego są Stany Zjednoczone, Chiny i Japonia, ale także Europa, optymalnie w ten sposób połączona za pomocą szlaku morskiego z zachodnimi wybrzeżami Ameryki Południowej.
Nadchodzi katastrofocen
.Australijski pisarz, prof. Julian CRIBB, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Dobra wiadomość jest taka, że antropocen dobiega już końca. Będzie to najkrótsza epoka geologiczna w całej historii Ziemi. Zła wiadomość brzmi zaś: zaczyna się katastrofocen. Będzie to era współoddziaływania dziesięciu katastrofalnych zagrożeń, które, jak ostrzega wielu naukowców, mogą przyśpieszyć koniec ludzkiej cywilizacji i potencjalnie doprowadzić do wyeliminowania naszego gatunku z nienadającej się do zamieszkiwania Ziemi”
„Holocen, stabilny klimatycznie okres, który umożliwił ludziom rozwój rolnictwa i miast, jest już za nami. Trwał on mniej więcej 11 650 lat, od ostatniej epoki lodowcowej do połowy XX wieku. Teraz znajdujemy się w zupełnie innym świecie, nazwanym w 2000 roku przez holenderskiego laureata Nagrody Nobla Paula Crutzena „antropocenem” – epoką, w której człowiek stał się prawdziwie geologiczną siłą, przekształcającą i zmieniającą całą planetę, jej atmosferę, oceany, ziemię i samo życie. Według obecnych wskazań antropocen ma trwać nie więcej niż sto czy dwieście lat”.
„Niestety, wszystko wskazuje na to, że nadchodzi czas znacznie bardziej ponury. Niemal każdy dzień przynosi świeże doniesienia o kolosalnych niezamierzonych skutkach działalności człowieka na całej planecie – rozległe powodzie, dziesiątki tysięcy szalejących pożarów, burze pyłowe zmiatające wierzchnią warstwę gleby z pól, fale upałów, wyschnięte rzeki i jeziora, topniejące lodowce, niewyobrażalne straty wśród zwierząt i wszelkich istot żywych – kurczące się lasy, malejące zarybienie, zatruta woda i żywność, zanieczyszczone oceny i powietrze, zmniejszająca się ilość tlenu w atmosferze, głód, rozprzestrzenianie się nowych chorób, masowa migracja (350 milionów ludzi rocznie), pojawienie się potężnych nowych technologii, których skutków nie znamy i nie kontrolujemy, a także ogólnoświatowy wysyp podstępnych, złośliwych kłamstw na temat wszystkich tych kwestii”.
„Wymienione zjawiska są fizycznymi przejawami tego, co Rada na rzecz Przyszłości Człowieka określiła mianem „egzystencjalnego zagrożenia” dla ludzkości. Choć kryzys ten jest uznawany przez wielu naukowców i pojedynczych obywateli za rzeczywisty, większość rządów, korporacji i polityków raczej niechętnie akceptuje jego istnienie pomimo dowodów, które mają przed oczami” – pisze prof. Julian CRIBB w tekście „Nadchodzi katastrofocen„.
PAP/Grażyna Opińska/WszystkocoNajważniejsze/eg