Żelazna kopuła nad Europą w oparciu o NATO i USA czy Niemcy?

Od wielu lat budujemy system obrony powietrznej oparty przede wszystkim na systemie Patriot – oświadczył prezydent Andrzej Duda odnosząc się do pomysłu budowy tzw. żelaznej kopuły nad Europą. Zwrócił uwagę, że Żelazna Kopuła to jest „biznesowy projekt niemiecki”, który pojawił się przed dwoma laty.

Polska skupia się na sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi

.Prezydent po spotkaniu w Warszawie z prezydent Słowacji Zuzaną Czaputovą był pytany, czy będzie wspierał działania rządu dotyczące budowy tzw. żelaznej kopuły nad Europą – razem z innymi państwami Unii Europejskiej, m.in. Niemcami, Wielką Brytanią i Danią.

„Do tej pory stanowisko polskich władz było w tym aspekcie było jednoznaczne. My od lat budujemy system obrony powietrznej oparty przede wszystkim na systemie Patriot, co do którego dostawy, umowy podpisaliśmy już bardzo dawno (…). Pierwsze baterie są już w tej chwili w Polsce i już w tej chwili służą na nich polscy żołnierze. Ale oczywiście one będą nadal dostarczane do naszego kraju” – odpowiedział prezydent Andrzej Duda.

Jak podkreślił, polski system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej ma charakter trójwarstwowy. „I to jest rozwiązanie, które przyjęliśmy przed laty, które jest spójne systemowo, które ma współpracować również w przyszłości z myśliwcami F-35, kiedy już przyjdą do naszego kraju” – mówił Andrzej Duda. Przypomniał, że obecnie polscy piloci szkolą się w ich obsłudze w Stanach Zjednoczonych.

„W tym roku będziemy mieli pierwsze z tych myśliwców już wyprodukowane dla Polski. One przylecą do Polski w ciągu najbliższych dwóch lat ze Stanów Zjednoczonych. Więc od lat jesteśmy w trakcie tworzenia systemu, który ma być spójny i ma stanowić jednolitą osłonę przeciwrakietową i przeciwlotniczą Polski” – zaznaczył prezydent RP. Dodał, że system ten ma być kompatybilny z systemami, których używa NATO i armia USA.

Żelazna Kopuła czy system Patriot?

.Odnosząc się do propozycji budowy tzw. żelaznej kopuły nad Europą prezydent zwrócił uwagę, że to „biznesowy projekt niemiecki”, który pojawił się przed dwoma laty. „Więc jest relatywnie nowy w stosunku do tego, co my zaczęliśmy budować i jest czymś zupełnie odmiennym” – zauważył prezydent Andrzej Duda.

„Rozumiem, że pan premier rozważa dodatkowe przystąpienie ewentualnie do tego systemu, bo ja sobie nie wyobrażam tego, żebyśmy mieli porzucić ten projekt, który od lat budujemy, oparty o system Wisła, o rakiety Patriot, które już są w tej chwili w trakcie dostaw do Polski, o system Pilica, który właściwie jest w tej chwili gotowy” – powiedział prezydent Duda, że w sprawie tzw. żelaznej kopuły należałoby poznać szczegóły.

„Projekt jest projektem niemieckim. Myśmy do tej pory nie rozważali przystąpienia do niego, ponieważ realizujemy swój – we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, z Wielką Brytanią i także w oparciu o to, co nasz przemysł wykonuje” – mówił Andrzej Duda. Jak zaznaczył, system, który obecnie jest w trakcie realizacji, jest oceniany jako jeden z najlepszych i najbardziej nowoczesnych na świecie.

Premier Donald Tusk, który w poniedziałek rozmawiał z premier Danii Mette Frederiksen m.in. o budowie skutecznej obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej w Europie, powiedział, że Polska chce uczestniczyć w pracach nad budową tzw. żelaznej kopuły. „Dania, ale także Niemcy i Wielka Brytania współpracują w Unii Europejskiej nad europejskim systemem obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Atak Iranu na Izrael potwierdził, jak ważne jest posiadanie takiej instalacji” – powiedział premier Tusk po spotkaniu z premier Danii.

System obrony powietrznej „Żelazna Kopuła” – jak przypomniała w niedzielę agencja AFP – zapewnia Izraelowi ochronę; od chwili uruchomienia systemu w 2011 r. przechwycił on tysiące rakiet wystrzelonych w Izrael. W nocy z 13 na 14 kwietnia Iran wystrzelił na Izrael ponad 300 dronów i rakiet, 99 proc. z nich zostało zestrzelonych. 

Polacy się wyprostowali

.Kwestia dyskusji o rodzaju systemów obronnych Polski pokazuje, że obywatelom nie jest już obojętne, którą koncepcje obronny wybierzemy. W ocenia Eryka MISTEWICZA, Prezesa Instytutu Nowych Mediów, wydawcy „Wszystko co Najważniejsze”, państwo pokazujące, że jest silne i dba – zaczęło się podobać. Podobało się domaganie się od Niemiec (a wkrótce miały rozpocząć się prace także wobec Rosji) reparacji za straty poniesione przez większość polskich rodzin w czasie II wojny światowej. Podobało się, że w czasie niepokojów wzmacniamy polski przemysł obronny, zwiększamy zakupy sprzętu wojskowego (w efekcie Polska z 4% wydatków na obronę jest dziś liderem wśród krajów NATO, gdy Niemiec i Francji daleko do 2%). Podobało się, że państwo polskie zachowało się jak należy, gdy nasz sąsiad został zaatakowany przez Federację Rosyjską, według scenariusza przedstawionego w Tbilisi przez tak niegdyś wyszydzanego Lecha Kaczyńskiego. Podobało się nawet to, że jeden z Polaków przygotowywać się zaczął do kolejnej, po 50 latach, podróży w kosmos.

„Moje największe zdziwienie, ale także wzruszenie wywołało to, że 17 września, w rocznicę agresji sowieckiej na Polskę, w ramach Opowiadamy Polskę Światu udało się – staraniami bardzo wielu wspaniałych osób – opublikować w Rosji teksty polskiego prezydenta Andrzeja Dudy, historyków, kawalerów Orderu Orła Białego, profesorów Andrzeja Nowaka i Wojciecha Roszkowskiego, ówczesnego prezesa IPN Jarosława Szarka. W najważniejszych gazetach Rosji – takich jak Nowaja Gazieta, Niezawisimaja Gazieta, Echo Rosji – udała się rzecz niemożliwa: przedstawienie Rosjanom polskiego stanowiska, przypomnienie ogromu zbrodni dokonanych na terenach Polski. Udało się coś, co nie miało prawa dojść do skutku. I to w dniu 17 września… Symboliczne – i jakże budujące, także dumę” – opisuje autor.

W jego ocenie pozbycie się kompleksów przez wyprostowanych Polaków (albo: przez Polaków, którzy się wreszcie wyprostowali) to jedno z największych osiągnięć epoki.

„Może z punktu widzenia Warszawy, Gdańska, Wrocławia czy Krakowa tego nie było widać, ale proces uzyskiwania czy odzyskiwania godności własnej, podmiotowości, przebiegał w szczególny sposób w mniejszych miejscowościach; tam, gdzie właściwie nikt nie spodziewałby się – po obywatelach przecież – większych oczekiwań ani od życia, ani tym bardziej od sfery publicznej, czy to na poziomie samorządowym, czy to na poziomie państwa jako organizatora życia publicznego. A jednak to w Polsce lokalnej w tempie radykalnym rosły aspiracje, rosły oczekiwania wobec państwa. Kolejne inwestycje i inicjatywy, których odbiorcami była Polska B, C, D, E, F – nakręcały poziom oczekiwań” – opisuje Prezes Instytutu Nowych Mediów.

Co więcej, te inicjatywy uznawano za coś całkowicie oczywistego. Jako coś naturalnego postrzegano skalę budowy muzeów w każdej, niewielkiej nawet miejscowości, teatrów, a nawet filharmonii. Nie mówiąc o odbudowie bibliotek, ośrodków kultury, ośrodków zdrowia, komisariatów policji, linii kolejowych… Coś, do czego obywatele mieszkający także w mniejszych miejscowościach, płacący podatki, mają przecież naturalne, przyrodzone im prawo, a co odebrał im liberalizm prezentowany przez dekady jako religia państwowa, z osławionym już dyfuzyjno-polaryzacyjnym modelem rozwoju wyłącznie większych miast, z pozostawionym samemu sobie „interiorem”.

„Zmiany tych lat sprawiły, że wzrosły ambicje i oczekiwania. Jeśli państwo tyle robi, działa, buduje, rozwija, wspiera, pomaga, to znaczy, że może jeszcze zwiększyć swoje wysiłki. Państwo, które może” – podsumowuje Eryk MISTEWICZ.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 kwietnia 2024