Zmarł poeta, pisarz i dyplomata Ernest Bryll
W wieku 89 lat zmarł Ernest Bryll – poeta, pisarz, autor tekstów piosenek, dziennikarz, tłumacz, krytyk filmowy i dyplomata. Informację przekazało w niedzielę w mediach społecznościowych Stowarzyszenie RWE im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Potwierdziło je również Stowarzyszenie Pisarzy Polskich.
Człowiek wielu talentów
.”Ernest Bryll 1.03.1935 – 16.03.2024. Żegnamy wybitnego poetę, wielkiego pisarza” – napisał w niedzielę na Facebooku Mariusz Kubik ze Stowarzyszenia RWE im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, zamieszczając pod wpisem tekst wiersza Brylla pt. „Na wyspy”.
„Przez moje wiersze widziałem świat o wiele mądrzej niż przez moje kombinacje i myślenie polityczne” – powiedział Bryll w 2020 r., w rozmowie przeprowadzonej z okazji jubileuszu 85-lecia.
Ernest Bryll urodził się 1 marca 1935 r. w Warszawie. W czasie okupacji był Zawiszakiem – członkiem najmłodszej drużyny Szarych Szeregów. Po wojnie krótko konspirował w podziemnym skautingu, maturę zdał jako szesnastolatek. Po krótkim epizodzie robotniczym w gdyńskiej elektrowni portowej dostał się na polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim.
Wychowany w tradycji patriotycznej II Rzeczypospolitej – ojciec Stanisław był przedwojennym wojskowym – bez większych skrupułów odnalazł się jednak w powojennej rzeczywistości. Był dziennikarzem, szefem zespołów filmowych, kierownikiem literackim teatrów, tłumaczem, autorem musicali, dramaturgiem i dyplomatą (w latach 1991-1995 pełnił funkcję ambasadora RP w Irlandii).
Przede wszystkim był jednak cenionym poetą, który zadebiutował w 1958 r. utworem „Wigilie wariata”. Opublikował prawie 40 tomów wierszy, m.in.: „Autoportret z bykiem”, „Sztuka stosowana”, „Mazowsze”, „Czasem spotykam siebie”, „Adwent”.
Był również autorem często wystawianych dramatów: „Rzecz listopadowa”, „Kurdesz” i „Wieczernik”. Napisał również oratorium „Kolęda-Nocka” oraz teksty do widowisk „Po górach, po chmurach” i „Na szkle malowane”.
Ernest Bryll – jego dziedzictwo
.”Niektórzy krytycy powiadają, że jego poezja ociera się o grafomaństwo. Inni uważają go za wieszcza. Tymczasem nakłady książek Ernesta Brylla sięgają tysięcy, co jest nieosiągalne dla wydawanej współcześnie twórczości poetyckiej. A na spotkaniach z autorem bywa po kilkaset osób” – napisał Mateusz Wyrwich w tekście „Poety życiorys nieprosty”. „Jego poezja kształtowała gusta estetyczne Polaków” – ocenił.
Mimo że nie było to jego zamiarem, Bryll stał się autorem tekstów kilku popularnych piosenek – m.in. „Psalmu stojących w kolejce”, który – w wykonaniu Krystyny Prońko – stał się przebojem Karnawału Solidarności w latach 1980-81. Jego utwory śpiewali także, m.in.: Maryla Rodowicz, Halina Frąckowiak, Stan Borys i Jerzy Połomski. Jego teksty wykonywały również tak popularne zespoły, jak: Skaldowie, 2 plus 1 oraz Myslovitz.
„Nigdy nie pisałem specjalnie tekstów piosenek, bo jak się za to zabierałem, zawsze były do chrzanu” – mówił Bryll. „Jeden kompozytor powiedział mi kiedyś: nie pisz piosenek, nie myśl o tym; pisz wiersze i pozwalaj nam, muzykom, w nich buszować” – wyjaśniał.
Został odznaczony Orderem Kawalera Irlandzkiego Rodu Królewskiego O’Conor (1995) oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2006). Był laureatem szeregu nagród literackich, m.in.: Nagrody Czerwonej Róży (1961), Nagrody im. W. Broniewskiego w dziedzinie poezji (1964), Nagrody im. Stanisława Piętaka za tom poezji „Mazowsze” (1968) oraz Nagrody Miasta Stołecznego Warszawy (2009).
W 2010 r. Ernest Bryll został odznaczony Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, a w 2023 r. – Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości.
Literatura polska bywa dziś zarówno doceniana
.Prof. Wojciech KUDYBA, wykładowca akademicki. Kierownik Katedry Polskiej Literatury Współczesnej i Krytyki Literackie UKSW na łamach Wszystko co Najważniejsze zastanawia się, czy literatura polska, która powstaje na naszych oczach, naprawdę jest ważna nie tylko dla nas, ale i dla całego świata? A jeśli tak, to skąd czerpie swoją siłę i co właściwie oferuje czytającej ludzkości?
„Trudno mierzyć się z tak postawionym problemem inaczej niż w taki sposób, jakby chodziło o literaturę każdego innego kraju. Samo formułowanie wymienionych zagadnień zakłada przecież istnienie realnej przestrzeni dialogu między kulturami rozmaitych społeczności. W tle pytania o to, co literatura Ukrainy, Francji, Meksyku czy Izraela ma do zaoferowania światu, rozpościera się wizja świata jako wielogłosowego, dynamicznego polilogu kultur” – dodaje ekspert.
W jego opinii o sile i randze głosów, które możemy rozpoznać w tej pasjonującej rozmowie, a więc również o stopniu wpływu, który mogą wywierać, decydują co najmniej dwa elementy. Tak w każdym razie rzecz ujmują teoretycy relacji międzykulturowych. Ich zdaniem we wspomnianej konwersacji ludzkości najbardziej liczą się ci, którzy dysponują nie tylko głęboką świadomością własnej odrębności, ale i otwartością na osobność innych rozmówców.
„Oznacza to, że najsilniejszymi uczestnikami dialogu międzykulturowego są te wspólnoty, które nie zapominając o właściwościach innych wspólnot, znają wartość i specyfikę kultury macierzystej. To jej cechy decydują przecież o ich oryginalności i niepowtarzalności, a więc: o ich konwersacyjnej randze. To splot takich, a nie innych doświadczeń historycznych, kształtujących kulturę danej społeczności, sprawia, że zbiorowość ta zyskuje unikalną, właściwą tylko sobie perspektywę spojrzenia na świat” – dodaje.
Co więcej, opowiadając o tej perspektywie, odsłaniając ją innym, nie tylko utwierdzamy się w poczuciu własnej wartości i we własnej tożsamości, ale także, a nawet przede wszystkim umożliwiamy rozmaitym uczestnikom dialogu poszerzenie ich platformy poznawczej i wzbogacenie ich punktu widzenia o nowe elementy. Chodzi przecież o rodzaj szczególnej wrażliwości na taki, a nie inny aspekt dookolnej rzeczywistości.
„Jeśli literatura ma w ogóle moc dawania czegokolwiek czytelnikom, to tym czymś jest właśnie poszerzenie ich spektrum postrzegania świata. Jeśli istnieje jakiś głębszy sens czytania literatury, to polega on m.in. właśnie na tym, że dzięki dobrej książce odkrywamy w sobie uwrażliwienie na to, co dotąd umykało naszej uwadze. Za sprawą arcydzieł nasz punkt widzenia poszerza się o taki sposób patrzenia na rzeczywistość, którego do tej pory nie znaliśmy” – pisze prof. Wojciech KUDYBA.
Myśląc o źródłach siły literatury polskiej, ogarniamy więc refleksją to, w jakim stopniu jest ona w stanie rozpoznać i zamknąć w artystycznej formie skomplikowany splot przeżyć, który w ostatnich dziesięcioleciach zadecydował o kształcie naszej kultury. Rezerwuar naszych kulturotwórczych doświadczeń jest przecież ogromny. Skrywa zarówno dzieje współpracowników aparatu komunistycznej opresji, jak i dzieje jego ofiar. Mieści w sobie nie tylko historię walki z Kościołem, ale i wyjątkowego, bo nietożsamego z teologią wyzwolenia dialogu antytotalitarnej lewicy i Kościoła w latach 80. Obejmuje zarówno narodziny, jak i niepowtarzalną ewolucję mitu racji moralnej (tkwiącego u źródeł „Solidarności”) oraz samego etosu „Solidarności”. Zawiera w swych przepastnych archiwach nie tylko pamięć o radykalnych przemianach ekonomicznych, cywilizacyjnych i kulturowych, ale także przemiany samej polityki pamięci. Nawet skorowidz naszych najważniejszych zbiorowych przeżyć ostatnich dziesięcioleci wydaje się zbyt długi, by mógł zmieścić się w ramach niniejszego tekstu… Trudno też przecenić ich wagę. Co więcej: niepodobna odmówić im dramatyczności i siły wyrazu.
Co zatem zadecydowało o tym, że w tak nikły sposób zostały one uobecnione w naszej literaturze? Fakty są przecież bezlitosne: w ciągu ostatnich trzydziestu lat powstało u nas ledwie kilka książek próbujących mierzyć się z najważniejszymi doświadczeniami historycznymi, kształtującymi naszą kulturę w ciągu minionych czterdziestu czy pięćdziesięciu lat. Nie miejmy też do siebie pretensji, gdy okaże się, że mamy kłopot z wymienieniem ich tytułów lub nazwisk ich autorów. Nie istniały i do tej pory nie działają u nas żadne skuteczne mechanizmy promocji dzieł literackich podejmujących próbę zapisania polskiego losu ostatnich dekad. Pomimo najnowszego Nobla nasza literatura nie wzbogaca dziś wielkiej konwersacji ludzkości o nowe tony, bo nie mówi w niej własnym głosem.
„Może trzeba więc zastanowić się nad tym, czy literatura polska w ogóle chce uzyskać oryginalność i moc przyciągania uwagi światowych czytelników? Bo może nie chce, skoro od wielu lat pozostaje obojętna wobec polskiego losu… A może należy zapytać bardziej uczenie: o to, jakie procesy po 1989 r. zadecydowały o tym, że nadal nie jest ona w stanie opowiedzieć zarówno nam, jak i innym o doświadczeniach fundujących naszą tożsamość? Może o odpowiedź trzeba poprosić właśnie uczonych, zwłaszcza amerykańskich? Pokusa jest silna, bo to właśnie oni zauważyli, że przełom 1989 r. kończył co prawda w krajach Europy Środkowej okres kolonialnej dominacji imperium sowieckiego, ale za to zainicjował epokę ich ekonomiczno-intelektualnej zależności od centrów szeroko pojętej kultury euroatlantyckiej” – podsumowuje prof. Wojciech KUDYBA.