Zmiana płci w Niemczech formalnością

zmiana płci

Niemiecki Bundestag zagłosował 12 marca większością głosów za przyjęciem ustawy o samostanowieniu. Dla osób transpłciowych i interseksualnych, a także osób, które nie identyfikują się ani jako mężczyzna, ani jako kobieta, zmiana wpisu dotyczącego płci będzie teraz zwykłym aktem administracyjnym.

Zmiana płci w Niemczech czystą formalnością

.Do tej pory osoby chcące dokonać takich zmian w urzędowym rejestrze musiały przedłożyć dwie opinie psychologiczne, a następnie oczekiwać na orzeczenie sądu. W głosowaniu imiennym 374 posłów głosowało za przyjęciem ustawy. 251 głosowało przeciw, a jedenastu posłów wstrzymało się od głosu, pisze portal tagesschau. Pełnoletnie osoby transseksualne, interseksualne i niebinarne będą mogły dokonać pożądanych zmian we wpisie płci za pomocą prostego oświadczenia w urzędzie stanu cywilnego.

W przypadku dzieci poniżej 14 roku życia rodzice będą mogli złożyć niezbędne oświadczenie w urzędzie stanu cywilnego – ale nie wbrew woli dziecka. Od piątego roku życia dziecko musi wyrazić zgodę. Młodzi ludzie w wieku 14 lat i starsi mogą to zrobić samodzielnie, ale tylko za zgodą rodziców. W obu przypadkach wymagane jest jednak oświadczenie o wcześniejszym doradztwie.

Krytyka ze strony niemieckiej prawicy

.Nie ma ograniczeń co do częstotliwości zmiany wpisu płci. Będzie jednak obowiązywał roczny okres blokady – dopiero wtedy możliwa będzie nowa zmiana. Teoretycznie dana osoba może więc zmieniać wpis dotyczący płci co roku. Chadecja CDU/CSU skrytykowała możliwość zmiany płci przez nieletnich. Funkcja ochronna państwa wobec dzieci i młodzieży jest zaniedbywana, powiedziała posłanka CDU Mareike Lotte Wulf. Ustawa została również skrytykowana przez AfD, która uznała ją za „ideologiczny nonsens”, a także Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW). „Płeć zmienia się z faktu biologicznego w kwestię stanu umysłu” – powiedziała Sahra Wagenknecht.

Ideologia „woke”

.Na temat radykalnej lewicowej ideologii „woke” (przebudzeizm, wokeizm) na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Michel WIEVIORKA w tekście „Wokeizm. Woke. Czas rewolucji„.

„Zjawisko to, którego początki sięgają lat 2016–2017, przybiera dwie podstawowe formy. Pierwsza jest instytucjonalna: powstanie pod kierownictwem Laurenta Bouveta, politologa zmarłego na początku 2022 roku, stowarzyszenia Wiosna Republikańska (PR), dążącego do zorganizowania frontu politycznego w imię republiki przeciwko komunotaryzmowi i identytaryzmowi, co zakłada koalicję ponad klasycznym podziałem na lewicę i prawicę. I rzeczywiście ruch ten zdołał przyciągnąć intelektualistów i polityków z różnych opcji, w tym z tego, co zostało z lewicy. Kolejnym krokiem, dużo radykalniejszym, było powołanie do życia w styczniu 2021 roku przez kolektyw badaczy sprzeciwiających się „dekolonizacji” i tożsamościowym obsesjom Obserwatorium Dekolonizacji. Ma to w zamyśle być portal internetowy służący „zwalczaniu promowania antysemityzmu, seksizmu i rasizmu przez pseudonaukę oraz obronie szkoły, języka i świeckości państwa przed ideologiami”. Jak widać, jest to rodzaj machiny wojennej wytoczonej przeciwko „woke”, „islamogoszyzmowi”, „cancel culture” itp., dużo bardziej kategorycznej w działaniu niż Wiosna Republikańska. Sam na własnej skórze doświadczyłem, Panie Prezydencie, że to „obserwatorium” pod pozorem naukowości dopuszcza się pseudonaukowych, wyssanych z palca i haniebnych ataków ad personam”.

.”Drugim kanałem wojującego republikanizmu są media. Krytyką „wokeizmu” i innych rzekomych „gangren” zajmują się – działający najczęściej w porozumieniu – intelektualiści i politycy. Odnajdujemy ich wśród autorów artykułów i sygnatariuszy rozmaitych listów, jak na przykład petycji z 22 kwietnia 2018 roku, która ukazała się w dzienniku „Le Parisien”, a którą podpisało prawie dwieście pięćdziesiąt osobistości, albo Manifestu Stu, opublikowanego przez „Le Monde” 1 listopada 2020 roku i podpisanego przez dwieście pięćdziesiąt sześć osób (ich profil zbadał Olivier Estèves): było wśród nich stu osiemdziesięciu sześciu mężczyzn i siedemdziesiąt trzy kobiety, średnia wieku wynosiła ponad sześćdziesiąt trzy lata, a żadna z tych osób nie była tak naprawdę wyspecjalizowana w tematyce „woke” – pisze prof. Michel WIEVIORKA.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 kwietnia 2024