Znaleziono czynnik zagrożenia serca

Spożywanie większej ilości białka roślinnego może zmniejszyć ryzyko chorób serca nawet o 27 proc. - „American Journal of Clinical Nutrition”.

Spożywanie większej ilości białka roślinnego może zmniejszyć ryzyko chorób serca nawet o 27 proc. – informuje „American Journal of Clinical Nutrition”.

Choroby serca – jak im zapobiec?

.Choroby serca to główna przyczyna zgonów w krajach takich jak USA. Według Centers for Disease Control and Prevention choroby serca są główną przyczyną śmierci zarówno dorosłych mężczyzn, jak i kobiet. W 2022 r. około 1 na 5 zgonów przypisywano chorobom serca.

Choć leki i zabiegi chirurgiczne są pomocne, głównym czynnikiem wpływającym na ryzyko chorób serca pozostaje dieta. Osoby zaniepokojone ryzykiem chorób serca mogą je obniżyć, ćwicząc i dokonując lepszych wyborów żywieniowych – na przykład wybierać chude mięso zamiast tłustego, czerwonego mięsa.

Naukowcy z Harvard T.H. Chan School of Public Health opublikowali niedawno wyniki 30-letniego badania, które analizowało wpływ na zdrowie spożywania białka roślinnego w ilości większej niż zwierzęcego.

Chociaż badanie nie wykazało konkretnego stosunku białka roślinnego do zwierzęcego, który można by uwzględnić w wytycznych dietetycznych, okazało się, że osoby spożywające więcej białka roślinnego rzadziej chorują zarówno na chorobę wieńcową (CHD), jak i choroby układu krążenia (CVD).

Białko roślinne i wyniki przeprowadzonych badań

.Osoby o najwyższym stosunku białka roślinnego do zwierzęcego miały o 19 proc. niższe ryzyko CVD i o 27 proc niższe ryzyko CHD. Diety skupiające się na białkach roślinnych stały się bardziej popularne w ostatnich latach wraz ze wzrostem popularności wegetarianizmu i weganizmu.

W badaniu wzięło udział ponad 200 000 uczestników. Osoby, które zapisały się do udziału, a które już miały choroby układu krążenia lub raka, zostały wykluczone.

Uczestnicy podawali informacje o swoim zdrowiu co dwa do czterech lat i wypełniali kwestionariusze częstotliwości spożywania żywności (FFQ) co cztery lata. W przypadku FFQ uczestnicy zgłaszali, jak często spożywali określone pokarmy w ciągu ostatniego roku, co naukowcy wykorzystali do określenia dziennego stosunku spożycia białka roślinnego do zwierzęcego.

W trakcie badania, jeśli uczestnik zgłosił poważną chorobę, która potencjalnie zmusiłaby go do zmiany diety, naukowcy przestali śledzić jego FFQ.

Białko roślinne a zwierzęce

.Pod koniec 30-letniego okresu obserwacji 16 118 uczestników zgłosiło rozwój CVD, a 10 187 uczestników – CHD. Ponadto 6137 uczestników zgłosiło udary. Naukowcy porównali te dane ze stosunkiem białka roślinnego do zwierzęcego, aby sprawdzić, czy mogą znaleźć jakiekolwiek powiązania między tym stosunkiem a ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych/choroby wieńcowej.

Jak wykazały analizy, w ciągu 30-letniego badania uczestnicy z wyższym stosunkiem białka roślinnego do zwierzęcego mieli niższe BMI, rzadziej palili i byli bardziej aktywni.

Uczestnicy z wyższym stosunkiem białka roślinnego do zwierzęcego wykazali znacznie zmniejszone ryzyko chorób sercowo-naczyniowych w porównaniu z osobami, które miały najniższy stosunek białka roślinnego do zwierzęcego – ryzyko było u nich o 19 proc. niższe.

Ryzyko choroby wieńcowej uległo jeszcze większej redukcji – aż o 27 proc. Nie stwierdzono natomiast, by wyższy odsetek białka roślinnego w diecie zapobiegał udarowi. Autorzy stwierdzili, że stosunek białka roślinnego do zwierzęcego powinien wynosić 1:2, aby obniżyć ryzyko CVD i 1:1,3 w przypadku CHD. Mimo tych ustaleń nie zidentyfikowali optymalnego stosunku białka roślinnego do zwierzęcego i stwierdzili, że potrzebne są dalsze badania.

Czerwone wino i ból głowy – dlaczego przyjemność kosztuje?

.W opublikowanym ostatnio w czasopiśmie „Scientific Reports” artykule amerykańscy naukowcy z Kalifornii zajmujący się na co dzień neurologią i enologią próbują wytłumaczyć, dlaczego spożycie czerwonego wina często powoduje ból głowy, i to niekiedy już nawet 30 minut po pierwszym kieliszku – pisze prof. Piotr CZAUDERNA.

Co więcej, bóle te mogą występować u osób, które nie reagują w podobny sposób na spożycie innego alkoholu. Jak znakomicie napisał w swoim omówieniu wspomnianej pracy dr Perry Wilson z Yale School of Medicine: „Piłem wina proste, eleganckie i bezpretensjonalne jak poezja Emily Dickinson oraz pełne pasji i tajemnicze jak wiersze Pabla Nerudy. Piłem też wina bardziej przypominające limeryki, które można przeczytać na ścianie łazienki. Od nich boli mnie głowa. W tym tygodniu nie mogę się doczekać winnych bólów głowy, nie tylko ze względu na nadchodzącą falę beaujolais nouveau, ale także z powodu nowego badania, które w końcu wyjaśniło związek między spożyciem wina a bólami głowy – i najwyraźniej nie odpowiada za to sam alkohol”.

Bóle głowy są stosunkowo częstą przypadłością w ogólnej populacji, gdyż występują u blisko 40 proc. osób. Najczęstszymi elementami dietetycznymi kojarzonymi z bólami głowy są napoje alkoholowe. Według Międzynarodowego Towarzystwa Bólów Głowy napoje alkoholowe są powiązane z dwoma rodzajami bólów głowy. Pierwszym z nich jest natychmiastowy lub pierwotny ból głowy, który rozpoczyna się w ciągu 3 godzin od spożycia alkoholu i ustępuje w ciągu 72 godzin po zaprzestaniu jego spożywania. Drugim jest tzw. opóźniony ból głowy wywołany alkoholem, znany jako kac, który rozwija się w ciągu 5–12 godzin od spożycia alkoholu i ustępuje także w ciągu 72 godzin. 

Wszyscy doskonale wiemy, że alkohol spożywany w dużych ilościach powoduje bóle głowy. Przypisuje się to bezpośredniemu działaniu alkoholu, za co odpowiada jego metabolizm w organizmie, na co z kolei może wpływać aparat genetyczny danej osoby, w tym obecność odmiennych postaci danego enzymu, czyli tzw. izoform. Alkohol w procesie swojego metabolizmu ulega przemianie w wątrobie do octanów w procesie dwuetapowym: alkohol (etanol) jest przekształcany w aldehyd octowy przez dehydrogenazę alkoholową (ADH), a następnie aldehyd octowy ulega dalszemu przekształceniu w octan przez dehydrogenazę aldehydową (ALDH). Przy wyższych stężeniach etanolu we krwi następuje jego szybka konwersja, w wyniku czego w organizmie gromadzi się aldehyd octowy. To właśnie aldehyd octowy może powodować nieprzyjemne objawy kaca, takie jak nudności, pocenie się, zmiany skórne, rumień i ból głowy. Leki wymuszające abstynencję, zwane wszywkami, od sposobu ich zastosowania, np. disulfiram, czyli popularny Esperal, hamują metabolizm aldehydu, powodując nasilenie objawów kaca i w ten sposób zniechęcając do dalszej konsumpcji alkoholu. U ok. 40 proc. mieszkańców Azji Wschodniej, w tym Chińczyków, Japończyków i Koreańczyków, występuje inna postać (izoforma) enzymu ALDH, przez co wykazuje on zmniejszoną aktywność, co wywołuje znacznie wyższe (nawet 10-krotnie) stężenia aldehydu octowego we krwi, co z kolei skutkuje zaczerwienieniem twarzy, bólami głowy, tachykardią i nudnościami, czyli objawami ciężkiego kaca.

PAP/ Paweł Wernicki/ WszystkocoNajważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 grudnia 2024