Związki zawodowe w Argentynie zapowiadają „totalny strajk” przeciwko reformom prezydenta
Argentyńskie związki zawodowe zapowiedziały na środę 24 stycznia 2024 „totalny strajk” z udziałem setek tysięcy pracowników, by zaprotestować przeciwko radykalnym reformom, które według wybranego jesienią prezydenta Javiera Milei mają uratować pogrążoną w kryzysie gospodarkę.
Związki zawodowe i „totalny strajk” w Argentynie
.Ogólnokrajowy strajk i marsz protestu w Buenos Aires mają wywrzeć presję na Kongres, by zablokował wniesiony przez administrację Mileia projekt reform. „Totalny strajk” ma on zmienić około 20 ustaw, umożliwiając m.in. prywatyzację państwowych spółek i zaostrzając kary za blokowanie ulic przez demonstrantów.
„Nie wybraliśmy tej drogi, ale niestety nie dali nam wyboru (…) Na marszu będzie co najmniej 200 tys. osób i sądzę, że strajk będzie totalny” – powiedział przewodniczący związku zawodowego budowlańców Gerardo Martinez, wpływowy działacz głównej argentyńskiej centrali związkowej CGT.
Według informacji zestawionych przez dziennik „Pagina 12” w strajku wezmą udział m.in. związki zawodowe kierowców ciężarówek i autobusów, kolejarzy, pracowników administracji publicznej, sektora hotelarskiego i gastronomii. Federacja związków pracowników transportu planuje „totalny paraliż” transportu lotniczego od południa do północy w środę.
W reakcji na te zapowiedzi rzecznik prezydenta Manuel Adorni oświadczył, że pracownicy administracji państwowej, którzy wezmą udział w strajku, stracą wynagrodzenie za dzień pracy. „Kto nie pracuje, nie zarabia” – dodał.
Do związków zawodowych należy około 40 proc. z 13 mln zarejestrowanych w Argentynie pracowników – szacują same związki. Wiele z tych ugrupowań związanych jest z ruchem peronistowskim, z którego wywodził się poprzedni rząd kraju.
Gospodarka w głębokim kryzysie
.Po objęciu władzy w grudniu ub.r. Milei zaczął wprowadzać w życie terapię szokową i program zaciskania pasa, który – jak sam przyznał – będzie w pierwszych miesiącach bolesny dla społeczeństwa. Prezydent twierdzi jednak, że jest to konieczne, by wyciągnąć gospodarkę z głębokiego kryzysu i zwalczyć inflację, która wyniosła w 2023 roku prawie 200 proc.
Nowy prezydent ograniczył dotacje do paliw i transportu publicznego, zniósł limity cen podstawowych produktów i pozwolił na spadek kursu argentyńskiej waluty, peso, o ponad 50 proc. względem dolara w ciągu jednego dnia, co przełożyło się na podwyżki cen w sklepach i na stacjach benzynowych. Stało się to dodatkowym obciążeniem dla mieszkańców, z których około 40 proc. żyje poniżej granicy ubóstwa.
Jeszcze w grudniu Milei wydał „megadekret”, w którym znalazły się setki zapisów deregulujących gospodarkę – od ceł i eksportu, przez ceny i prawo pracy, po przepisy dotyczące wynajmu nieruchomości. Dekret został czasowo zablokowany przez Izbę Pracy, w której większość mają peroniści, i obecnie jest przedmiotem sporów sądowych i dyskusji w parlamencie.
Analitycy ostrzegali, że zdolność rządu do powstrzymania protestów będzie kluczowym czynnikiem decydującym o możliwości utrzymania reform – podał dziennik „Financial Times”.
„Zdajemy sobie sprawę, że inflacja (musi być zmniejszona). Wstydzimy się, że w kraju jest taki poziom ubóstwa. Ale nie możemy się zgodzić na to, by koszty osiągnięcia stabilności gospodarczej spadły w całości na barki pracowników i klasy średniej” – powiedział Martinez ze związku zawodowego budowlańców.
Polskie ślady w Argentynie
.„Po polsku nie sposób się tu porozumieć. Nawet osoby pochodzenia polskiego rzadko już dziś mówią w ojczystym języku. – Wszystko zapomniałem. Dobra droga – tylko tyle potrafił powiedzieć Polak zamieszkały w Apostoles, jednym z miast w prowincji Misiones, założonym przez polskich osadników. Ale polskich śladów tu nie brakuje” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA, matematyk teoretyk, specjalistka PR, przez 18 lat rzecznik prasowy Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Autorka przypomina, że „pierwsi Polacy pojawili się w Argentynie po klęsce powstania listopadowego, a później styczniowego. Pod koniec XIX wieku pojawiła się emigracja zarobkowa. Byli to przede wszystkim chłopi, przeważnie z Galicji Wschodniej. To właśnie oni założyli miasta Apóstoles, Posadas, Obera w pólnocno-wschodniej prowincji Misiones. Dość duża grupa Polaków przybyła do Argentyny po zakończeniu II wojny światowej. Zdemobilizowani żołnierze polscy walczący na Zachodzie, nie mogli wyjechać wówczas do Stanów Zjednoczonych, ani też wrócić do kraju. Udali się więc do Argentyny. Jedni z nich, dla uczczenia córki Józefa Piłsudskiego, nazwali założoną przez siebie osadę po prostu Wanda”.
„Trudno oszacować, ilu Polaków mieszka w Argentynie. – Jest ich około 400 tysięcy – mówi nam pan Henryk, pracownik administracyjny w Domu Polskim, mieszczącym się w Buenos Aires przy ulicy Jorge L. Borges 2076. Dom jest własnością Związku Polaków i ostatnio został gruntownie wyremontowany, dzięki dotacji Senatu RP. Mieszczą się tu biura Związku Polaków, sala widowiskowa, księgarnia polska, siedziba redakcji «Głosu Polskiego» oraz restauracja. Chlubą Domu Polskiego jest Biblioteka Polska im. Ignacego Domeyki, największy polski księgozbiór w Ameryce Łacińskiej, założony przez emigrantów dla upamiętnienia Tysiąclecia Chrztu Polski. W ramach Związku Polaków działają 34 różne organizacje, m.in. harcerstwo i Polska Macierz Szkolna. Ukazuje się tu kilka tytułów prasowych, m.in. «Głos Polski», wydawany nieprzerwanie od 1922 roku. Spotykamy tu młodą dziewczynę, która miesiąc temu przyjechała z Krakowa. Skończyła iberystykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i zaczęła pracę w Domu Polskim w Buenos Aires. Podoba jej się tu i chciałaby na stałe zamieszkać w Argentynie” – pisze Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA.
PAP/ Wszystko co Najważniejsze/ LW