Żydzi i katolicy wspólnym głosem przeciw jakiejkolwiek formie eutanazji czy wspomaganego samobójstwa

Komisja Dwustronna Naczelnego Rabinatu Izraela i katolicy jako Komisja ds. Stosunków Religijnych z Żydami Stolicy Apostolskiej we wspólnym oświadczeniu w piątek wyraziły sprzeciw dla eutanazji i wspomaganego samobójstwa– poinformowała watykańska ACI Stampa.
Żydzi i katolicy
.„Powtarzamy, że godność każdej istoty ludzkiej dla Żydów i katolików wywodzi się z uznania świętości życia ludzkiego. Zostało to ujęte już w deklaracji Komisji Dwustronnej ogłoszonej w Rzymie w lutym 2006 r./5766 roku żydowskiego”. Te słowa znalazły się w piątkowym wspólnym oświadczeniu Komisji Dwustronnej Naczelnego Rabinatu Izraela i Komisji ds. Stosunków Religijnych z Żydami Stolicy Apostolskiej.
W deklaracji czytamy, że „życie jest boskim darem, który należy szanować i chronić”. Komisja odrzuca „koncepcję eutanazji czynnej (tzw. zabójstwa z litości) jako bezprawne roszczenia człowieka do wyłącznej boskiej władzy do określania momentu śmierci osoby ludzkiej”.
Katolicy i sygnatariusze deklaracji podkreślają, że „ludzka wiedza i zdolności muszą służyć promowaniu życia i godności człowieka. (…) W związku z tym muszą istnieć ograniczenia w stosowaniu nauki i technologii, bo nie wszystko, co jest technicznie wykonalne, jest również etyczne”.
Wytyczne dla obu religii
.Komisja Dwustronna omówiła też wytyczne obu religii dotyczące śmiertelnie chorych. Podkreślono istotne rozróżnienie między działaniami powodującymi śmierć, a wyborem zaniechania tak zwanej terapii uporczywej wykraczającej poza ludzkie potrzeby.
„Złożoność etyczna i religijna związana z sytuacjami końca życia wymaga rozważenia każdego przypadku w odniesieniu do jego szczególnych okoliczności i potrzeb” – napisano.
Spotkanie Komisji poprzedziła wizyta w szpitalu Shaare Zedeq w Jerozolimie, gdzie delegaci „mogli zapoznać się z metodami leczenia pacjentów w stanie terminalnym, zgodnie z zasadami uznanymi przez obie religie”.
Komisji przewodzili rabin Rasson Arussi i kardynał Kurt Koch.
Katolicy i kryzys wiary
.Historyk idei, filozof polityki i założycielka Instytutu Badań im.Hannah Arendt, prof. Chantal DELSOL, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Jak wiemy, starożytni Grecy i Rzymianie usprawiedliwiali samobójstwo, a wręcz je gloryfikowali, w tym także to wspomagane. Nieprzydatny starzec mógł zejść ze sceny, zanim stał się zbytnim obciążeniem, a pokonany wojownik prosił, aby go dobić, gdyż życie ze splamionym honorem nie przedstawiało dlań już żadnej wartości. Dopiero judaizm – „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?” (Ps 8,5) – a za nim chrześcijaństwo przyniosły radykalną zmianę. W cywilizacji Zachodu człowiek otrzymuje namaszczenie od swojego Stwórcy, stąd jego śmierć do niego nie należy.
Naturalną koleją rzeczy ogromny kryzys wiary w naszych społeczeństwach wiąże się z odejściem od towarzyszących jej praktyk. Dlaczego mam odrzucać samobójstwo i eutanazję, skoro moje życie należy do mnie? Skoro suwerenna jednostka ludzka nie może pokonać śmierci, niech przynajmniej ma prawo wybrać sobie jej sposób i datę. Domaganie się legalizacji eutanazji czynnej oznacza powrót do sytuacji, w jakiej znajdowali się nasi dalecy przodkowie: uzasadnia ją fakt, że człowiek współczesny nie wierzy już w godność przyrodzoną, będącą odpowiedzią na transcendencję – godność jest odtąd definiowana społecznie bądź indywidualnie. To głębokie pęknięcie w naszej antropologii kulturowej znajduje wyrażające się na różne sposoby odbicie we wszystkich dziedzinach życia. Samobójstwo wspomagane jest tylko jednym z aspektów tego zjawiska” – pisze Chantal DELSOL w tekście „Eutanazja i samobójstwo wspomagane uczynią nas ludźmi bez sumienia?„.
Godność życia
.Jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy francuskich, Michel HOUELLEBECQ, w tekście „Cywilizacja, która legalizuje eutanazję, traci wszelkie prawo do szacunku„, zaznacza, że: „Zwolennicy eutanazji upajają się pojęciami, których znaczenie wypaczają do tego stopnia, że nie powinni mieć prawa się nimi posługiwać. Gdy mówią o „współczuciu”, kłamstwo jest namacalne. Gdy powołują się na „godność”, jest to już bardziej podstępne. Mocno oddaliliśmy się od Kantowskiej definicji godności, z wolna zastępując byt moralny (negując wręcz jego istnienie) bytem fizycznym, zastępując właściwą człowiekowi zdolność działania podporządkowaną imperatywowi moralnemu – bardziej zwierzęcą i trywialną koncepcją „stanu zdrowia”, która stała się czymś w rodzaju warunku możliwości godności ludzkiej czy wręcz jej jedynym i prawdziwym sensem”.
„Jeśli tak, to moje życie nie było jakoś szczególnie naznaczone godnością. I nie zanosi się na to, aby ten stan uległ poprawie. Wcześniej czy później wyjdą mi włosy i wypadną zęby, a moje płuca porwą się na strzępy. Stanę się impotentem, w ogóle niewiele będę mógł robić, być może moje zwieracze odmówią mi posłuszeństwa, a na dodatek oślepnę. Gdy osiągnę już stadium fizycznej degradacji, zapewne powiem sobie (będąc szczęśliwym, że nie usłyszę tego od innych), że nie mam już żadnej godności” – pisze Michel HOUELLEBECQ.
PAP/Miłosz Marczuk/WszystkocoNajważniejsze/eg