Adam SKOWRON: Henryk Sławik. Krótka historia wielkiego bohatera

Henryk Sławik.
Krótka historia wielkiego bohatera

Photo of Adam SKOWRON

Adam SKOWRON

Radny Katowic, członek zarządów stowarzyszeń Projekt Śląsk i Instytut Regionalny. Organizator i koordynator projektów edukacyjnych i szkoleniowych, w tym 6. edycji konkursu Szukamy Bohaterów.

Do dziś nie ustalono ilu Żydów ocalono dzięki organizacji prowadzonej przez Henryka Sławika. Dokumenty mówią o co najmniej pięciu tysiącach, pojawiają się też szacunki dwukrotnie większe – pisze Adam SKOWRON

.My, Polacy, uwielbiamy historię. Jako naród często do niej wracamy, podkreślamy jak jest dla nas ważna, powołujemy się na dawne dzieje przy wielu okazjach. Historia w kolosalnej mierze definiuje naszą wspólnotę i jest osią polityki. A jednak gdyby zapytać nawet tych ponadprzeciętnie zainteresowanych przeszłością: kim był Henryk Sławik – odpowiedziałoby zapewne niewielu. O ile Rotmistrz Pilecki, Inka czy Irena Sendlerowa po latach zapomnienia wchodzą do panteonu bohaterów, to Henryk Sławik nadal nie zajął w nim należnego mu miejsca.

Urodził się w Szerokiej na Śląsku (dziś to dzielnica Jastrzębia Zdroju) w 1894r. Po pierwszej wojnie światowej zaangażował się w działalność propolską na targanym walkami Śląsku. Walczył w powstaniach śląskich oraz brał udział w pracach komitetu plebiscytowego. Po zakończeniu formowania zachodnich granic osiadł w Katowicach, gdzie założył rodzinę. Był społecznikiem i politykiem o lewicowym światopoglądzie. Jako aktywny członek PPS organizował uniwersytety robotnicze mające pomóc odnaleźć się bezrobotnym na trudnym rynku pracy w latach 20 i 30 tych ubiegłego wieku. Był w tym czasie także dziennikarzem, redaktorem Gazety Robotniczej oraz radnym Katowic.

Tak jak dla wielu ludzi jego pokolenia kres marzeń o spokojnym życiu nadszedł 1 września 1939 r. Już w pierwszych dniach wojny ostrzeżony przed aresztowaniem postanowił uciekać z Katowic. Do dziś zachowały się listy mieszkańców Śląska przygotowane przez gestapo, na których widnieje jego nazwisko.

Pod koniec września 1939 r. Sławik emigruje na Węgry. Niedługo po przyjeździe Sławik zaczyna organizować Komitet Obywatelski ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi. Później został także delegatem Ministra Pracy Rządu RP na Uchodźstwie. Komitet zajął się organizacją życia Polaków na Węgrzech, od pomocy socjalnej przez załatwianie pracy po edukację najmłodszych. Wielką chlubą komitetu było założenie gimnazjum i liceum w Balatonboglárze, do których uczęszczało ponad sześciuset uczniów. To była jednak tylko cześć działań prowadzonych przez organizację – ta oficjalna.  Potajemnie komitet wystawiał fałszywe dokumenty potwierdzające tożsamość przyjezdnych oraz organizował przerzut wielu z nich na zachód.

Szacuje się, że dzięki działalności Sławika na do Francji i Anglii przedostało się 40 tys. polskich żołnierzy. Tajne działania komitetu polegały także na nadawaniu fałszywej tożsamości polskim żydom uciekającym z okupowanego kraju, co było zazwyczaj jednoznaczne z uratowaniem ich przed późniejszą deportacją i śmiercią w Auschwitz. Do dziś nie ustalono ilu Żydów ocalono dzięki organizacji prowadzonej przez Henryka Sławika. Dokumenty mówią o co najmniej pięciu tysiącach, pojawiają się też szacunki dwukrotnie większe.

Działanie Sławika byłoby niemożliwe bez pomocy delegata rządu węgierskiego odpowiedzialnego za kontakty z Polakami – Józsefa Antalla. Był dobrym duchem wspierającym każdego uciekającego z Polski na Węgry.

Jedną z najbardziej spektakularnych akcji tandemu Sławik-Antall była inicjatywa ratowania żydowskich dzieci na Węgrzech. Przy współpracy z przedstawicielami kościoła katolickiego udało się im w 1943 r założyć sierociniec w miejscowości Vac. Oficjalnie był to Dom Sierot Polskich Oficerów, ale tak naprawdę umieszczono w nim żydowskie dzieci. By nie wzbudzać podejrzeń każdej niedzieli dzieci uczęszczały na mszę i wypowiadały tam słowa wyuczonych katolickich modlitw, dodatkowo sierociniec  został odwiedzony przez nuncjusza abp. Angela Rotty. Po tym wydarzeniu wszelkie spekulacje na temat mieszkańców ośrodka ucichły. Pomimo, że rok po założeniu sierocińca Węgry, jako nielojalny sojusznik, zostały zajęte i okupowane przez Niemców, fortel Sławika i Antalla nie wyszedł na jaw i wszystkie umieszczone w Vacu sieroty przeżyły wojnę. Wielu z nich już jako seniorzy wspominało Sławika w czasie przyznawania mu pośmiertnie tytułu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.

Kres powodzeniu działalności Sławika na Wegrzech przyniosło wkroczenie wojsk niemieckich i okupacja dawnego sojusznika w marcu 1944 roku. Pomimo możliwości wyjazdu do Szwajcarii postanowił pozostać i ukrywać się w Budapeszcie, by móc nadal pomagać potrzebującym. Niestety, umykanie przed łapami tajnych służb rzeszy tym razem skończyło się tragicznie. W lipcu 1944 został zdradzony. W czasie procesu Sławik zapisał swoją ostatnią, heroiczną kartę. Pomimo brutalnych tortur w czasie śledztwa nie wydał Józefa Antalla i całą winę za działania komitetu na Węgrzech wziął na siebie. Na słowa podziękowania ze strony węgierskiego przyjaciela, jakie ten przekazał mu, gdy wracali w jednym transporcie z więzienia, odpowiedział: „tak płaci Polska”. Przewieziono go do niemieckiego obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen gdzie został powieszony 23 sierpnia 1944 r. Żona i córka Sławika przeżyły wojnę, odnalazły się dzięki rodzinie Antalla i wróciły do Katowic.

Niestety, tragedia Sławika nie skończyła się wraz z jego śmiercią. Po wojnie ze względu na związek z rządem na uchodźctwie został skazany przez władze komunistyczne na zapomnienie. W Katowicach ledwie przez trzy dni 1946 roku jedna z ulic nosiła jego imię, jednak została szybko przemianowana.  Dopiero pod koniec lat 80., za sprawą przyjaciela i pomocnika z czasów wojny Henryka Zvi Zimmermanna, który przybył do Polski i postanowił odszukać wiadomości o Sławiku, historia katowickiego bohatera ujrzała światło dzienne.

Gdy Zimmermann przybył do Polski i rozpoczął poszukiwania informacji na temat Sławika, myślał, że spotka go żywego. Nie do wyobrażenia było,  że nigdzie nie ma wzmianki o śmierci tak wybitnej postaci. Dopiero dzięki ogłoszeniom w prasie natrafił na rodzinę Sławika i poznał prawdę.

Od tego momentu pamięć o Sławiku powoli wraca. W 1990 r został uhonorowany tytułem „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”, w 2003 ukazują się książki Grzegorza Łubczyka „Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku” oraz Elżbiety Isakiewicz „Czerwony ołówek”, w 2004 Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski nadał Henrykowi Sławikowi Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski a w roku 2010  Henryk Sławik został pośmiertnie uhonorowany Orderem Orła Białego przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Na jego temat powstało kilkanaście artykułów prasowych, film, kilka wystaw. Wiele szkół na Śląsku nosi imię Henryka Sławika. Pomimo tych wszystkich zabiegów nie jest on nadal postacią powszechnie znaną. Wciąż wartą przypominania, odkrywania, stawiania za wzór.

.Od  lipca 1974 na grobie Józsefa Antalla widnieje napis: Polonia semper fidelis, Polska zawsze wierna.

Adam Skowron

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 listopada 2015
Fot.Shutterstock