Anna BIAŁOSZEWSKA: "Dlaczego tak trudno nam zrozumieć Paryż? "

"Dlaczego tak trudno nam zrozumieć Paryż? "

Photo of Anna BIAŁOSZEWSKA

Anna BIAŁOSZEWSKA

Redaktor prowadząca Piękna Muzyki i działu kultura. Prawniczka. Pierwsza red. naczelna "Wszystko Co Najważniejsze" w latach 2013-2016.

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

.Masakra paryska poruszyła każdego, kto się o niej dowiedział, i w pierwszej chwili wszyscy deklarowali zgodnie, że każdy z nich „jest Charlie”, solidaryzując się z Francuzami i rodzinami ofiar masakry. Jednak szybko zaczęły się u nas pojawiać głosy odmienne, co najmniej zdystansowane do sprawy, wskazując, że zamordowani, oględnie mówiąc, przyczynili się do tego, że stali się ofiarami ataków, poprzez swoje rysunki, poprzez uderzanie w religię, czyli kwestie osobiste, intymne, stanowiące sacrum każdego wierzącego i które nigdy nie powinny być przedmiotem kpiny. Rysunki kopulującej Trójcy Świętej, Mahometa w niedwuznacznych pozycjach, wulgarne żarty z Żydów — to dorobek pisma „Charlie Hebdo”.

A jednak kilka milionów ludzi – katolików i wyznawców innych religii – wzięło udział w marszach #JeSuisCharlie w całej Francji. Także paryski Plac Republiki wciąż pamięta największą manifestację ostatnich dziesięcioleci.

DSC_0913

.Trudno to zrozumieć, patrząc z Polski, kraju, którego historia jest tak różna i tak trudno wznieść się ponad tymi odmiennościami. Jesteśmy dziedzicami czasu, gdy państwo było wrogie swoim obywatelom i zwalczało ich systemowo, poprzez swoje służby lub wikłając ich tak, że nikt nie mógł się znaleźć poza kontrolą. Było to państwo, które swoich przeciwników zabijało — na tym zresztą powstało — lub niszczyło poprzez uniemożliwianie osiągnięcia czegokolwiek, państwo wojującego ateizmu. Jedynym punktem oporu, siłą, która przeciwstawiała się tej machinie, był Kościół. On dawał schronienie prześladowanym, był miejscem powstawania wolnej myśli i ochrony wolności słowa w systemie zniewolenia. Satyra polityczna atakująca Kościół w stylu „Charlie Hebdo” to spuścizna tego strasznego systemu, kultywowana przez jego apologetę z najmroczniejszych dni — Jerzego Urbana. Jego pismo to swoisty szaniec dawnych oprawców i kontynuatorów takiego sposobu myślenia, których narzędziem działania są obecnie pióro i papier.

Przez takie dziedzictwo postrzegając „Charlie Hebdo”, nie jesteśmy w stanie zrozumieć, czym ta masakra jest dla Francuzów. Nasze myśli pobiegną ku naszym doświadczeniom, naszym wzorcom i historii. A tutaj, we Francji, to Kościół — jakże odmiennie niż w Polsce — był sprzymierzeńcem władzy katolickich królów Francji, posiadając ogromne dobra (ok. 10% ziem francuskich). Zdegenerował się i podzielił wewnętrznie, blokując ludziom z niższych stanów awans w hierarchii kościelnej; stworzył wewnętrzną arystokrację, która wystąpiła przeciwko działaniom Zgromadzenia Narodowego, sprzyjając Ludwikowi XVI w planach zdławienia Rewolucji przy pomocy obcych wojsk. Władcy ograniczali prawa obywatelskie do swobody stowarzyszania się, zgromadzeń, wprowadzali cenzurę, zakazując krytykowania Kościoła — przeciwko takiej władzy i takiemu Kościołowi wystąpiła Rewolucja Francuska, jej postulaty kontynuowała rewolucja 1848 r., już w otwartym konflikcie z Rzymem po brewe Piusa VI „Quod aliquantum”, w którym papież zarzucał reformatorom chęć zniszczenia Kościoła i podważenia autorytetu króla Francji. Z tych właśnie źródeł płynie przywiązanie Francuzów do idei laickości, która zastąpiła wielowiekową arcykatolicką Francję, ona jest właściwie jednym z fundamentów Republiki. Wbrew pozorom nie jest to odległa, archaiczna sprawa, której powoływanie jest sięganiem do nazbyt odległych czasów – to jest wciąż żywe, stale wracające zagadnienie, które kształtuje optykę Francuzów, które już raz wróciło z całą siłą w wydarzeniach maja 1968 r. i jest obecne na codzień.

nsmsms

svdjd

.W laickiej Francji przyjęto, że każdy może wyrażać swoje poglądy, a zatem i krytykować oraz wyśmiewać innych — nie ma osoby ani instytucji, która by mogła być ponad prawem do krytyki. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę fakt, iż jednym z pierwszych działań przeciwko ewentualnym zmianom było wprowadzenie cenzury. Najczęściej przedmiotem satyry francuskiej był — jak łatwo się domyślić — Kościół katolicki oraz… generał de Gaulle. Ale część satyryków lewicujących uznała, iż można iść dalej, czyli szydzić nie tylko z ludzi, ale też z ich poglądów religijnych, ich świętości. Czy w ramach laickości Francji powinna mieścić się i taka satyra?

Francuzi uczynili sobie bogów z filozofów, a ich najpopularniejsi pieśniarze wykrzykują: „Ani Boga, ani pana”.

Jednak problem, który postawił przed nami zamach w „Charlie Hebdo”, nie dotyczy bezpośrednio tego czasopisma. Nawet jeśli na chwilę przyjąć, że byłby on „karą”, to efekty tej „kary” będziemy odczuwali wszyscy — oto mamy do czynienia z niepokojem, strachem, zamachami, przemocą, brutalną siłą pod płaszczem ideologii religijnej, wkraczającej do Europy i próbującej ustanawiać — we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, dlaczegóż nie w Polsce — swoje prawa. Jak będziemy oceniać wydarzenia we Francji, jeśli ktoś uzna, że więzienie dla podejrzanych o terroryzm było działaniem przeciwko wojującemu islamowi, i przyjedzie do Polski — notabene zachęcony filmem, który finansowało państwo polskie z budżetu PISF — wymierzać karę? Jak przyjmiemy, gdy i w Polsce pod hasłem obrażania religii muzułmańskiej, ktoś zostanie zabity? Przecież i u nas jest wiele kwestii odmiennych obyczajowo i prawnie, uznawanych przez radykałów islamskich za godzące w ich uczucia! Przyjmujemy wszyscy cudzoziemców oczekując, że skoro do nas przybywają to uszanują zastany porządek, nawet jeśli dla innych kultur ten porządek może wydawać się dziwny lub niezgodny z ich przekonaniami. Uznajemy fakt, że w państwach muzułmańskich nie można chodzić z widocznym krzyżykiem czy gwiazdą Dawida bo respektujemy prawo przez nie ustanowione i przestrzegane.

sgha

xshh

nskka

.Zwróciłabym uwagę na jeden jeszcze aspekt. We Francji w protestach „Je suis Charlie” uczestniczyli też dziennikarze katolickiego dziennika „La Croix”. Nad Sekwaną sprawa ta — jednoznaczna dla większości Francuzów, tak niejednoznaczna dla Polaków — nie jest przedmiotem polaryzacji lewica – prawica. Nie jest elementem okopywania się: „my” – „oni”. Nie jest przyczyną zacieśniania się umysłów; raczej sprawia, że z otwartymi umysłami przyjmuje się sytuację, która wyrywa się z okowów jakichkolwiek ideologii. Od tego, czy satyra może dotykać religii, ważniejsze stało się pytanie, czy najokrutniejsza, a czasami niestety: najgłupsza satyra może stanowić wystarczający powód do zabójstwa z zimną krwią, do wyczytywania po nazwisku, rozstrzeliwania, dobijania rannych.

.Rola i miejsce Kościoła w ostatnich kilku wiekach, postrzeganie satyry, cenzury, wolności prasy — wszystko to różni Francję i Polskę. Dlatego tak trudne jest zrozumienie tego, co wydarzyło się nad Sekwaną. Pytanie, gdzie były i są polskie elity, aby tłumaczyć, przekazywać, przedstawiać… a nie tylko zaogniać, wykorzystywać i wyśmiewać… Gdzie są polskie elity? Gdzie są nasze media?

Ale odpowiedź na to pytanie znajdzie się w zupełnie innym tekście…

Anna Białoszewska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 stycznia 2015
Fot. Anna Białoszewska