Hanna PĘKAŁA: Polski Język Migowy. Doświadczenie osobiste

Polski Język Migowy.
Doświadczenie osobiste

Photo of Hanna PĘKAŁA

Hanna PĘKAŁA

Studentka filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Miłośniczka literatury, folkloru i górskich wędrówek.

zobacz inne teksty Autorki

Na środku sali młoda kobieta gestykuluje zawzięcie. Grupa dziewczyn pilnie śledzi jej ruchy. Chwila nieuwagi będzie skutkować wykluczeniem z dyskusji. Na zajęciach z Polskiego Języka Migowego istotny jest każdy znak.

Lektor przedstawia się, naśladując palcem kręcone włosy. W języku migowym imię można pokazać za pomocą liter alfabetu, ale częściej używany jest przydomek, pochodzący zwykle od nazwiska, elementu wyglądu  lub cechy charakteru. Następnie każda z nas po kolei ustala własny przydomek. Od tej pory w kulturze Głuchych mamy już nadaną tożsamość.

Użycie wielkiej litery nie jest tu przypadkowe – ma wskazywać na rozumienie głuchoty jako wyznacznika tożsamości kulturowo-językowej. Dla Głuchych bardzo istotne jest, żeby nie określać ich mianem niesłyszących, przez pryzmat tego kim nie są (mimo że wyraz ten funkcjonuje w polszczyźnie jako nacechowany neutralnie), chcą być postrzegani jako mniejszość językowa.

* * *

.Ciekawość świata jest w moim życiu jednym z podstawowych czynników, motywujących mnie do działania. Czerpię przyjemność z nieustannego poszukiwania nowych sposobów samorozwoju. Moje listy postanowień noworocznych są zwykle zbiorem małych rzeczy, jak odwiedzenie pięciu miast, albo nauka fenickiego alfabetu. Tym razem padło jednak na język migowy. O kulturze Głuchych, jak i o samym języku wiedziałam niewiele. Właściwie tylko tyle, że istnieje. Mój jedyny kontakt z tym językiem ograniczał się do planszy przedstawiającej alfabet palcowy, rozdawanej w podstawówce. Być może jednak właśnie stąd wzięła się powracającą chęć nauki migania. W Internecie można znaleźć całkiem sporo kursów, jednak studencki budżet stanowi spore ograniczenie. Zagadkowe skróty PJM i SJM niewiele mi mówiły. Wtedy, zupełnie przypadkowo, na stronie internetowej Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, natknęłam się na informację o lektoracie z Polskiego Języka Migowego.

Wszystko zaczęło się w 2006 roku od językoznawczej konferencji naukowej i referatów dwóch olsztyńskich studentek na temat języka migowego. Polski Język Migowy badany jest dopiero od kilku lat i nie ma jeszcze opracowanej gramatyki, dlatego wzbudził zainteresowanie członków Studenckiego Koła Językoznawców, działającego na wydziale filologicznym pod kierunkiem dr. Tomasza Piekota. Niebagatelną rolę odegrała także dr Justyna Kowal z Dolnośląskiego Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących i Słabosłyszących, która rozpoczęła we Wrocławiu prawdziwą „migową burzę”. Napisała pracę doktorską pt. Język polski jako obcy w nauczaniu Milczących Cudzoziemców. Analiza możliwości zastosowania metod nauczania języka polskiego jako obcego w edukacji niesłyszących, która okazała się wielkim przełomem. Znalazła także grupę młodych Głuchych, którzy za darmo zajęli się nauczaniem studentów. Zajęcia stały się dla nich szansą na doskonalenie umiejętności dydaktycznych i rozwój zawodowy.

Drugim krokiem było włączenie zajęć z języka migowego do komunikologii – jednej ze specjalności w ramach filologii polskiej. Studenci skupili się przede wszystkim na badaniu kultury Głuchych oraz przejawów ich dyskryminacji, gdyż Głusi woleli sami zająć się gramatyką. Z pomocą przyszedł dziekan wydziału, który zgodził się, aby mogli uczęszczać na zajęcia językoznawcze. W miarę rozwoju projektu, włączyło się w niego Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej, organizując komercyjne kursy, adresowane nie tylko do studentów polonistyki, ale do wszystkich, chcących rozszerzyć swoje kompetencje, zaznajomić się ze środowiskiem Głuchych, czy poszerzyć wiedzę na ich temat.

Po kilku latach ruch naukowy w Instytucie w sposób naturalny się wypalił. Obecnie nie istnieje już sekcja w kole naukowym, zajęć nie oferuje także komunikologia. Wciąż jednak można wziąć udział w cieszących się ogromnym zainteresowaniem kursach, których prowadzeniem zajmują się teraz sami Głusi. Kursy mają różne poziomy, w zależności od stopnia zaawansowania. Można zacząć nie mając absolutnie żadnych podstaw. Poziom A0 jest wprowadzeniem w świat ludzi głuchych i polega w dużej mierze na oswajaniu się z ich kulturą i sposobem porozumiewania. Przypomina to naukę języka obcego – zaczynamy od kilku prostych słów o sobie, o rodzinie, ulubionych potrawach i sposobach spędzania wolnego czasu.

* * *

.Na początku trudno przyzwyczaić do ciszy. Odruchowo zadajemy pytania, albo prosimy o powtórzenie. Przez dziewięćdziesiąt minut nie wolno nam ze sobą rozmawiać – mamy poczuć się jak Głusi. Wszystko, co chcemy powiedzieć, musimy spróbować wyrazić za pomocą gestów, w skrajnych przypadkach pozostaje marker i tablica.

Nauka języka migowego uczy otwartości – to bliski kontakt z drugim człowiekiem. Ciągłe patrzenie w oczy budzi nieustanną chęć odwracania wzroku. Nie jest łatwo przełamać bariery w stosunku do obcej osoby i poradzić sobie z wewnętrznymi blokadami. Wchodzimy w zupełnie inny język i w zupełnie inną kulturę, która wymaga zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń i wyjścia ze znanej nam strefy komfortu.  Miganie wymusza dystans do siebie. Nie każdemu jest łatwo stanąć na środku i naśladować wygrzebującego się z ziemi Krecika, bo opowiadamy właśnie obejrzaną kreskówkę. Na co dzień, mając do dyspozycji słowa, nie przywiązujemy większej wagi do mimiki. W porozumiewaniu się Głuchych jest to jednak ważny składnik komunikacji. Dlatego uczymy się kontrolować wyraz twarzy, tak by współgrał z naszymi gestami. To właśnie dzięki mimice wiadomo, czy mamy do czynienia ze zdaniem pytającym, czy oznajmującym, a także jakie emocje niesie ono ze sobą.

Miganie w PJM przypomina trochę grę w kalambury, tyle że z użyciem gramatyki. Sporo znaków stanowi wizualizację przedmiotów, do których się odnoszą.

Chwycenie płatka ucha oznacza kobietę, bo kojarzy się z kolczykami, słowo „mężczyzna” to przesunięcie palcem po policzku, jak podczas golenia.

Sporo trudności sprawiają pojęcia abstrakcyjne. Mimo to sala co rusz rozbrzmiewa śmiechem. Bawią nas własne pomyłki i nowe znaki, które przypadkowo stwarzamy. Wystarczy odwrócić kierunek gestu, żeby zamiast słowa „imię” wymigać „ołówek”.

Na zajęciach jesteśmy trochę jak dzieci, dopiero uczące się mówić. Czasem trzeba sporo się natrudzić, żeby zmusić niewprawne palce do ułożenia się w odpowiedni kształt.

Język migowy to całkowicie odmienny sposób komunikacji od tego, co do tej pory było nam znane. Wystarczy chwilowe rozproszenie, żeby zupełnie zgubić wątek. Trzeba bardzo uważać na gesty i dokładnie podążać wzrokiem za rękami. Zajęcia to nie tylko język, to cała kultura ludzi głuchych, w której znaki migowe stanowią zaledwie jeden z elementów komunikacji. Bardzo istotną rolę pełni mowa całego ciała. Siedzimy w kręgu, blisko siebie, tak żeby łatwo móc nawiązać kontakt. Miganie zmusza do zwrócenia uwagi na rozmówcę.

* * *

.W Polsce świadomość na temat Głuchych jest bardzo ograniczona. Większość osób, które nie mają na co dzień doświadczenia z nimi, nie wie o istnieniu ich odrębnej kultury, o tym, że mają własną poezję, trudno nawet o znalezienie dobrych filmów, które oddawałyby, albo chociaż przybliżały ich świat. Na co dzień Głusi spotykają się z wieloma barierami. Zdarza się, że w poczekalni u lekarza ktoś zajmuje ich miejsce, a wystarczyłoby przecież zwrócić uwagę, że to ich kolej. Wystarczy klepnięcie w ramię, tupnięcie nogą, albo rzucenie papierową kulką. Jednak to od Głuchych wymaga się dostosowania.

Dopiero od niedawna w instytucjach publicznych niesłyszący ma możliwość poproszenia o tłumacza. Stosowana najczęściej metoda pisania na kartce jest, wbrew powszechnej opinii, zawodna, gdyż  składnia języka migowego nie pokrywa się ze składnią polską. Naturalnym językiem, którym posługują się ludzie głusi jest Polski Język Migowy (PJM). Dzieci wychowywane wśród Głuchych uczą się go spontanicznie. Istnieje również system językowo-migowy (SJM), nazywany przez Głuchych językiem „miganym” w odróżnieniu od „migowego”. Stanowi próbę przeniesienia struktury języka fonicznego na migane znaki, coś w rodzaju wizualizacji polszczyzny. Polega na połączeniu migania z wypowiedzią dźwiękową, co ma pomóc osobie niesłyszącej w lepszym odbiorze. Jest to jednak twór sztuczny, a co najważniejsze stworzony przez słyszących, Głusi rzadko posługują się nim na co dzień. W SJM zdania przekłada się na znaki bardzo dosłownie. Często nie ma różnicy między pojęciami konkretnymi a abstrakcyjnymi. Tak samo wygląda wyraz chodzić w znaczeniu poruszania się, jak i w sformułowaniu o co chodzi? . Frazeologizmy tłumaczone są w sposób dosłowny, poprzez rozbijanie ich na pojedyncze składniki. Opanowanie systemu, dzięki jego podobieństwu do zasad języka polskiego, nie stanowi większego problemu dla słyszących, jednak Głusi nie są oswojeni z polską gramatyką. Język polski to dla nich język obcy. SJM, wbrew oczywistemu założeniu, jest ułatwieniem przede wszystkim dla słyszących.

Zabrzmi to brutalnie, ale głuche dziecko słyszących rodziców traktowane jest czasem jak domowy pupil. Nie słyszy, a co za tym idzie, nie rozumie, więc jest wykluczone z rozmowy. Profesor Marek Świdziński określił takie dzieci mianem milczących cudzoziemców. Często ich pierwszy kontakt z językiem migowym ma miejsce dopiero w szkole. Do tego czasu żyją w „językowej próżni”. Część rodziców podejmuje decyzję o wszczepieniu implantów, część posyła dzieci do logopedów, żeby nauczyły się czytania z ruchu warg, niejako na siłę starając się dopasować je do słyszącego świata. Jednak w dorosłym życiu mogą mieć one trudność z określeniem swojej przynależności kulturowej.

Dzieciom wychowującym się wśród Głuchych jest łatwiej. Migowy to ich naturalny język, uczą się go tak, jak słyszące dzieci mowy. Problem pojawia się z chwilą pójścia do szkoły. W 1880 roku na kongresie w Mediolanie postanowiono, że edukacja niesłyszących będzie prowadzona za pomocą metody oralnej. Do 1992 roku w szkołach obowiązywał zakaz używania języka migowego. Obecnie sytuacja wciąż nie przedstawia się najlepiej. Zamiast naturalnego PJM, dominuje SJM, w związku z tym nawet dzieci potrafiące migać, trafiając do szkoły spotykają się z językiem, którego nie rozumieją.

Dopiero w 2012 roku weszła w życie ustawa o języku migowym. Od tego czasu obserwuje się wyraźny wzrost zainteresowanie nim, przede wszystkim w instytucjach publicznych i mediach, ale też w środowiskach naukowych. Zasadniczo jednak świat milczy. Między  środowiskiem słyszących, a środowiskiem Głuchych nadal istnieje spora przepaść. Warto ją zasypywać, warto spróbować.

Hanna Pękała

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 lutego 2017