Katarzyna UCZKIEWICZ: O autorytecie, czyli krótkie spodnie Vaclava Havla

O autorytecie,
czyli krótkie spodnie Vaclava Havla

Photo of Katarzyna UCZKIEWICZ

Katarzyna UCZKIEWICZ

Slawistka, tłumaczka literatury czeskiej. Redaktor naczelna kwartalnika „Pamięć i Przyszłość” i rocznika „Miasto. Pamięć i Przyszłość”. Kierownik Ośrodka Współpracy Polsko-Czesko-Słowackiej na Uniwersytecie Wrocławskim.

zobacz inne teksty Autorki

Dzień Vaclava Havla (18 grudnia, rocznica śmierci), nazywany bywa Dniem Krótkich Spodni i obchodzony pod hasłem „krótkie spodnie ku czci Havla”. Pomysł podwinięcia spodni dla upamiętnienia czeskiego prezydenta nawiązuje do wydarzeń z końca grudnia 1989 roku.

29 grudnia 1989 roku czechosłowackie zgromadzenie narodowe, zebrane wyjątkowo w Sali Władysławowskiej Praskiego Hradu, powołało na urząd Prezydenta Republiki dysydenta i pisarza – Vaclava Havla. Do historii przeszło zdjęcie z tego dnia, na którym Havel, pierwszy od 41 lat prezydent nie-komunista, idzie przez dziedziniec zamkowy w towarzystwie ministra obrony. Na tle idealnie uformowanego i wyprężonego na baczność szeregu żołnierzy widzimy niskiego szczupłego mężczyznę w zbyt dużym płaszczu i przykrótkich spodniach od garnituru. Fotografia ta jest jednym z symbolicznych obrazów, które zbudowały wizerunek najbardziej chyba medialnego z postkomunistycznych przywódców przełomu XX i XXI w.

Kontrast między majestatem miejsca, oficjalną pompą wojskowego ceremoniału a niepozornym wyglądem głowy państwa doskonale oddawał paradoksy tamtego czasu. Oto niedawny opozycjonista, przywódca Aksamitnej Rewolucji, który w ostatnich tygodniach gorączkowych działań nie miał czasu ani głowy, by kupić sobie (w realiach gospodarki wiecznego niedoboru) nowy garnitur. Ściągnął więc wysoko paskiem opadające spodnie, ryzykując kpiny i śmieszność (inna wersja „legendy o krótkich spodniach” głosi, że Havel zawsze w stresujących sytuacjach miał zwyczaj podciągać sobie zbyt wysoko spodnie).

Ryzyko śmieszności Havel podejmował nie raz. Także w trakcie Aksamitnej Rewolucji, kiedy przemawiając do wielotysięcznego tłumu na Letnej czy na Placu Wacława z Pradze kończył słowami: „Prawda i miłość musi zwyciężyć nad kłamstwem i nienawiścią”.

Słowa te, tak pozornie proste i niemal niemądre w swej naiwności, Havel powtarzał nie tylko na wiecach (których charakter dopuszcza pompatyczne hasła), ale także w wywiadach i innych wypowiedziach. Co więcej, powtarzał je stale przez wszystkie lata prezydentury i później, pozwalając by właśnie one, a nie skomplikowane dywagacje z jego politycznych esejów, stały się jego najbardziej rozpoznawanym cytatem. Cytatem wielokrotnie zresztą przekręcanym i manipulowanym, wykorzystywanym przez przeciwników politycznych, m.in. przy okazji ujawniania afer korupcyjnych wśród urzędników z otoczenia prezydenta. Jeszcze na kilka tygodni przed śmiercią, jesienią 2011 r. swój ostatni wywiad telewizyjny zakończył autoironiczną trawestacją:  „Dobrze by było, gdyby od czasu do czasu, w takim czy innym miejscu prawda i miłość zwyciężały nad kłamstwem i nienawiścią”.

Prostota i pozorna naiwność tej (i innych, nie aż tak znanych) wypowiedzi Havla, podobnie jak jego niedbały wygląd i nieformalne fotografie (z papierosem czy z piwem), które obiegały światowe media, oddają doskonale fenomen, jakim Havel był i pozostał nawet po śmierci. Jego postawa życiowa, tradycja, która za nim stała i jego osobiste dokonania sprawiały, że mógł pozwolić sobie na rzeczy, które u innych budziłyby uśmiech politowania.

Za Havlem, intelektualistą, wywodzącym się ze znanej, zamożnej przedwojennej rodziny architektów i przedsiębiorców stała tradycja intelektualna I Republiki Czechosłowackiej. Ci, którzy tę tradycję znali, w cytacie o prawdzie i miłości bez trudu odnajdywali nawiązanie do słów wyszytych na międzywojennej prezydenckiej fladze Tomasza. G. Masaryka: „Prawda zwycięży”. Dzieciństwo w międzywojennym komforcie, przerwane wojną, stało się po 1945 r. balastem, uniemożliwiającym zdobycie formalnego, uniwersyteckiego wykształcenia. Praca w teatrze, twórczość dramatyczna i eseistyczna, działalność dysydencka, którą przypłacił m.in. więzieniem, zrobiła z niego ikonę oporu przeciw totalitaryzmowi. Na tekstach Havla wychowały się pokolenia opozycjonistów w Europie Środkowej, a więzienne „List do Olgi” zrobiły z niego gwiazdę zachodnich mediów. Wyczucie dramatyczne pozwalało mu podczas wystąpień publicznych balansować niekiedy na granicy kiczu i uproszczenia, co pozwalało mu trafiać do szerokich grup społecznych bez utraty wizerunku intelektualisty.

Medialność Havla (o którym można by powiedzieć, że stał się awatarem zanim to stało się modne) łatwo mogłaby stać się pułapką, a on sam mógłby się zmienić w wydmuszkę typową dla epoki post-polityki. Tak się jednak nie stało. Niezależnie bowiem od swoich niekonwencjonalnych zachowań, fotografii z gwiazdami rocka i uznanego początkowo za skandal małżeństwa z aktorką komediową, z pewnością Havel nie był w polityce chłopcem w krótkich spodenkach, traktującym życie publiczne jak piaskownicę pełną fajnych zabawek. Jego decyzje polityczne są oceniana różnie. Wielu zarzuca mu brak zrozumienia dla uwarunkowań ekonomiczno-politycznych regionu i praktycznych meandrów życia politycznego. Jest jednak jasne, że Havel – mimo całej popkulturowej otoczki – był politykiem na serio, mężem stanu, który pragnął realnego wpływu na rzeczywistość swojego państwa, a dla wielu pozostał prawdziwym autorytetem.

.Krótkie spodnie Havla stały się w oczach zwolenników symbolem jego skromności, niekonwencjonalności i dystansu do siebie samego. A także człowieka, który jest na tyle świadomy swojego znaczenia, że nie waha się wystawić na niezrozumienie i kpinę. Kiedy w rocznicę śmierci Havla podwijamy nogawki spodni, czcimy w ten sposób nie tylko jego samego, ale także nasz modelowy obraz męża stanu, jakiego pragnęlibyśmy mieć w każdym kraju – który może nawet chodzić w zbyt krótkich spodniach, ale nigdy w krótkich spodenkach.

Katarzyna Uczkiewicz

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 stycznia 2017