Kazimierz KRUPA: Brexit. Mgła nad kanałem, kontynent odcięty

Brexit.
Mgła nad kanałem, kontynent odcięty

Photo of Kazimierz KRUPA

Kazimierz KRUPA

Były redaktor naczelny Parkietu (1994–1998), Forbes'a (2007-2014), miesięcznika Manager. Dziś partner w Kancelarii Drawbridge.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

.Do 23 czerwca 2016 roku nie zdawałem sobie sprawy (podobnie jak wielu wielu innych), że nasz genialny Stanisław Wyspiański i jego wizjonerskie tezy, są tak popularne na Wyspach. Brytyjczycy, mówiąc „nie” Unii Europejskiej, właśnie sparafrazowali słynną z „Wesela” Wyspiańskiego tezę, która brzmi teraz:

„Niech na całym świecie wojna/byle angielska wieś zaciszna/byle angielska wieś spokojna”.

.Hola, hola – zawoła ktoś: czy aby się Pan nie zagalopował? Przecież, w gruncie rzeczy nic takiego się nie stało: słońce dalej wschodzi na wschodzie a zachodzi na zachodzie, Wielka Brytania nie odcumowała od Europy i dalej leży tuż za kanałem La Manche, który – jak ktoś się uprze – nawet wpław da się przepłynąć (że nie wspomnę już o tunelu). To wszystko prawda, ale mówiąc o końcu Europy mam na myśli tę, którą znamy od z ponad sześćdziesięciu lat, mniej lub bardziej udolnie i udatnie dążącą do tak czy inaczej pojmowanej integracji.

Od wielu lat powtarzam, że będzie można odtrąbić pełny sukces europejskiej integracji w momencie, w którym na jakimkolwiek stadionie sportowym zobaczymy zwycięzcę, który rundę honorową wokół stadionu wykonuje dzierżąc w dłoniach flagę Unii Europejskiej (skądinąd przecież pięknej, tak w warstwie estetycznej jak i emocjonalnej). Sukces można by nawet odtrąbić gdyby miał w dłoniach dwie flagi: kraju swojego pochodzenia i Unii Europejskiej (bo przecież zdarza się niekiedy, że sportowcy tryumfują z dwoma flagami w rękach: kraju swojego pochodzenia i nowej ojczyzny w której barwach i na chwałę której odnoszą sukcesy). Teraz już wiem: nie doczekam takiego momentu! Więcej! Mam wątpliwości czy doczekają tego następne pokolenia.

Obywatele Wielkiej Brytanii, mówiąc „nie” jednoczącej się Europie, zmaterializowali nie tylko frazę z „Wesela” Wyspiańskiego, ale również tytuł z „Daily Mail” (sprzed wielu lat): „Mgła nad kanałem, kontynent odcięty”. Tylko czy aby na pewno to kontynent jest odcięty? Mające swoje źródła już u Szekspira i w epoce elżbietańskiej angielskie aroganckie poczucie wyjątkowości, wyrażające się między innymi ogromnym sceptycyzmem wobec idei jednoczącej się – w trudach, znoju, metodą prób i błędów – Europy; i ciągle żywa tęsknota za Commonwealthem, doprowadziły do realizacji eurosceptycznego argumentu: „nie traćmy tysiącletniej niezależności państwowej”. No i ją odzyskali.

Smak „zwycięstwa”

.Tylko czy nie jest to aby pyrrusowe zwycięstwo? Commonwealth jest już pięknym bo pięknym, ale tylko wspomnieniem; brytyjska korona pięknym bo pięknym, ale tylko symbolem. Z uwagą będziemy teraz obserwowali zachowanie przede wszystkim Szkotów i Irlandczyków z Północy. Przypomnijmy, że we wrześniu 2014 roku, zatem ledwie niespełna dwa lata temu, Szkoci, po kolorowej i burzliwej kampanii, w referendum w sprawie niepodległości swojego kraju zdecydowali (55 do 45 proc., przy 85 proc. frekwencji), że pozostaną częścią Zjednoczonego Królestwa. Ale Szkoci wcale nie pałają taką niechęcią do Unii Europejskiej. Wręcz przeciwnie: 62 proc. z nich opowiedziało się w referendum za pozostaniem w strukturach europejskich.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że jednym z ważkich argumentów zwolenników pozostania Szkocji pod brytyjską koroną było właśnie to, że jak zagłosują za niepodległością to automatycznie przestaną być członkiem Unii Europejskiej i cały proces akcesji będą musieli zaczynać od nowa. Co teraz? Jeszcze przed referendum w sprawie Brexitu, Nicola Sturgeon, premier Szkocji, zapowiadała: „być może czeka na wkrótce nie jedno, a dwa referenda”, mając na myśli ponowne głosowanie w sprawie niepodległości swojego kraju. By nie pozostawić wątpliwości dodała: „jeśli jak ja, pragniecie związku z Europą, nic nie powinno tego zdania zmienić”.

.Czy można mieć zatem pewność, że Szkoci wybiorą tradycję, nostalgię, historię… i pozostaną poddanymi Jej Królewskiej Mości, czy też skłonią się ku przyszłości i współpracy z jednoczącą się (podkreślmy: w bólach) Europą?

Podobnie Irlandczycy z Północy. Oni też, w stosunku 56 do 44 proc., opowiedzieli się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Co tym razem powiedzą na narzucone im rozwiązanie przez Braci Większych z południa? Podporządkują się, czy też będą próbowali znaleźć własną drogę? Jedynie Walijczycy byli zgodni z wolą większości i w stosunku zbliżonym do ogólnego wyniku referendum zagłosowali za rozwodem z Unią Europejską.

Schuman przewraca się w grobie

.Czy rzeczywiście Robert Schuman, który 9 maja 1950 roku przedstawił plan, który stał się zalążkiem procesu europejskiej integracji, poniósł klęskę, przegrał wojnę czy tylko bitwę? Jednym słowem: czy to koniec integracji europejskiej czy tylko kolejny, choć bardzo niebezpieczny zakręt na wyboistej drodze do tak czy owak zjednoczonej Europy? Nie wiemy. W swoich scenariuszach nie tylko Schuman ale i kontynuatorzy jego idei, dzieła, nie przewidzieli takiej sytuacji. Wydaje się jednak, że Wielka Brytania poradzi sobie (z mniejszymi lub większymi trudnościami) bez Europy, a tym bardziej Europa poradzi sobie bez Wielkiej Brytanii. Tym bardziej, że już widać, iż znaczenie wyniku głosowania, o ile przed referendum było demonizowane, o tyle teraz jest deprecjonowane – szczególnie na Wyspach.

Tyle tylko, że to może być już nie ta Wielka Brytania, o czym pisałem wcześniej, i – co bardziej istotne z naszego punktu widzenia – nie ta Europa. Jak wiadomo najgorsze jest nieznane. Stąd taka ogromna determinacja Europy by nie dopuścić do Grexitu, mimo tego, że przecież znaczenie gospodarki greckiej dla bytu Europy było i jest znikome, stąd rosnące wrażenie, że to ogon zaczyna machać psem. Wszystko brało się ze strachu przed niewiadomym: nie ma procedur, trzeba podejmować niestandardowe decyzje – koszmar brukselskiego urzędnika. A teraz?

Mleko się rozlało, Brytyjczycy podjęli decyzję i z jej skutkami trzeba się zmierzyć. Powstaną precedensy.

.I mimo iż prawo europejskie nie jest oparte o precedensy, mają one ogromny wpływ na kształtowanie praktyki administracyjnej i prawnej. W dyplomacji europejskiej, miast żmudnego dochodzenia do konsensusu, może pojawić się narracja: nie podoba wam się to rozwiązanie, nie zgadzacie się na nie – proszę bardzo, droga wolna, możecie podążyć „drogą angielską”.

Nie ma alternatywy dla zjednoczonej Europy – chyba, że za alternatywę przyjmiemy chaos, ciągłe spory między państwami, konflikty i spadek znaczenia tak kontynentu jak i poszczególnych krajów w świecie. Ale jak będzie wyglądała ta „zjednoczona Europa”? To już odrębne pytanie: czy to będzie powrót do szóstki założycieli, państw strefy euro, Europa dwóch czy trzech prędkości…? Ten model będzie się wykuwał w najbliższych miesiącach.

Sir, a Polska?…

… szepnęła ponoć na chwilę przed omdleniem w ramionach Napoleona, w jego łożnicy w murach Zamku Królewskiego w Warszawie, Maria Walewska. Powtórzmy za nią: a Polska? Trudne pytanie. Tym bardziej, że współczesna Maria Walewska zapewne by się znalazła, być może nawet bez trudu, ale Napoleona ewidentnie brak. Jeżeli zatem nie tą drogą, to którędy? Z pewnością nie integrowaniem mniejszych przeciwko większym, z pewnością nie przy pomocy Grupy Wyszehradzkiej (nota bene nawet z Mistrzostw Europy 2016 – w chwili kiedy to piszę – wszyscy, z wyjątkiem nas, już odpadli) ale włączeniem się w główny nurt debaty nad modelami bezalternatywnie jednoczącej się Europy. Jak jednoczącej się, w jakim modelu integracji? Na to pytanie Europa musi sobie odpowiedzieć w najbliższych miesiącach. A Polska? Polska musi się określić: czy chce grać w pierwszej lidze, z możnymi kontynentu, narażając się na częste porażki, czy iluzorycznie liderować w lidze drugiej – bez gwarancji zwycięstw, za to z gwarancją braku pożytków.

Kazimierz Krupa

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 czerwca 2016
Fot. ARC, Rembrandt Harmenszoon van Rijn’s "Porwanie Europy" J. Paul Getty Museum, California