Michał BONI: "Wspólnotę ducha i siły Europy determinuje Solidarność"

"Wspólnotę ducha i siły Europy determinuje Solidarność"

Photo of Michał BONI

Michał BONI

Poseł do Parlamentu Europejskiego. Były minister pracy i polityki socjalnej, sekretarz stanu odpowiedzialny m.in. za politykę rynku pracy, szef zespołu doradców strategicznych Prezesa Rady Ministrów, minister administracji i cyfryzacji.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Obecny na konferencji wiedeńskiej 91 letni Carl Djerassi, wielki naukowiec, twórca pigułki antykoncepcyjnej, powiedział, że dobra polityka powinna być jak krystalizowanie i łączenie cząsteczek…. Taka polityka ma sens, media, które taką politykę opisują i pokazują – mają sens. A 24-godzinny polski spór w mediach o zdanie premier Bieńkowskiej: ”sorry…” (nie to powiedzenie, ale ten hałas medialny) nie ma dla prawdziwej polityki znaczenia. Dziennikarzyństwo jak barbarzyństwo… No cóż,  jest się czego uczyć.

W Wiedniu skromna konferencja – o kierunkach przyszłości Europy. Próba wzmocnienia, przeprowadzenia prawdziwej debaty o przyszłości kontynentu. Wśród debatujących przedstawiciele biznesu, świata nauki, politycy, liderzy opinii publicznej. Czuje się w powietrzu klimat utraty, poczucie jeszcze niedoszłej, ale prawdopodobnej przegranej, jakiegoś niespełnienia…. Rozczarowanie jednoczeniem się Europy…? A może to dlatego, że rozmawiamy w Wiedniu w setną rocznicę czasu tuż przed I wojną światową….

Dla wielu jest jasne, że Europie brakuje przywództwa, a co za tym idzie wizji i kierunku działań. Profesor Shechtman, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii w 2011 roku, a obecnie kandydat na prezydenta Izraela jasno mówi o wielkich szansach, jakie nieść może młoda generacja. Ale potrzebuje ona swoich sukcesów – na rynku pracy, w biznesie, w odkryciach naukowych. Dlatego ważne jest uczenie postaw sprzyjających rozumieniu nauk biologicznych i technicznych, od przedszkola poczynając. Sam Shechtman prowadzi w izraelskiej telewizji program: ”Grand Dad Dany teaches science”. Dlatego ważne jest łączenie silnych aspiracji indywidualnych młodych ludzi z ich rozwojem biznesowym – stąd pomysł na rozwój start-upów technologicznych, i to na wielką skalę. Jest w jednym z ostatnich „The Economist” specjalny raport na ten temat.  Shechtman podkreśla – ta nowa technologiczna przedsiębiorczość musi przełamać lenistwo ambicji, a tym samym lenistwo rozwojowe.

W podobnym duchu przekonuje do odzyskania wigoru rozwojowego Marcus Weldon z Bell Labs wskazując, że innowacja to suma inwencji i potencjału wdrożeniowego. I zaznacza, iż w ekosystemie innowacji musi być miejsce na przełamywanie oporów przed wynalazczością i zmianami, ale musi być też miejsce na akceptację przegranej. To zasadnicza różnica między kulturą amerykańską, w części azjatycką a europejską – jedni akceptują porażki i traktują je jako doświadczenie budujące sukcesy, inni – jako wyraz słabości i powód do odrzucenia (tak, tak – przy całym wolnościowym charakterze myśli europejskiej, jest w niej taki wzorzec…). No i nie bez znaczenia jest dostęp do kapitału (przy start upach technologicznych – poziom ryzyka finansowego jest większy), dostęp do talentów i umiejętna stymulacja ich rozwoju, oraz właśnie –  ambicje. Gdzieś w myślach przebiegają mi tezy z Raportu „Młodzi 2011”, jaki przygotowałem i przedstawiałem z zespołem i Panią prof. Szafraniec we wrześniu 2011 roku. Kluczem było zrozumienie i docenienie, iż ambicje i aspiracje młodej generacji Polaków, odpowiednio pobudzone, ukierunkowane i wykorzystane – mogą być fantastyczną dźwignią rozwojową. Ale wtedy nie wystarczy mówić o rodzinie i jej wsparciu, właśnie trzeba głośno mówić o młodych jako szansie. U nas, a w Europie nawet jeszcze bardziej –  dominuje przekonanie, że młoda generacja jest już całkowicie stracona –  lost genaration.

Jak odbudowywać, odzyskiwać nową tożsamość Europy? Phillip Blond, szef londyńskiej ResPubliki, mistrz intelektualny Camerona (jak się o nim mówi), konserwatysta nowej formuły – mówi jasno o potrzebie łączenia podstaw i źródeł kultury z nowym podejściem do wyzwań ekonomicznych. W tym, co mówi stara się nadać nowy sens przedsiębiorczości, odwołując się do trochę tradycyjnego już podejścia neoliberałów i łączyć ten swoisty indywidualizm z budowaniem kulturowej tożsamości świadomie wnikającej w korzenie greckie, żydowskie, chrześcijańskie po to, by wykorzystać twórczo tę kulturową „mieszankę”. Kluczem jest misja, jaką odpowiedzialnie powinniśmy jako indywidua nieść przez życie szukając odpowiedzi na pytanie: co nami kieruje, po co to robimy ? Trochę brakuje w tym podejściu, szczególnie, gdy mowa o nowej przedsiębiorczości –   rozumienia znaczenia świata cyfrowego i skali rewolucji technologicznej.

W ten spokojny ton, pełen troski o to, jak Europę wydobyć z marazmu, z choroby zmęczenia oraz depresji mentalności wynikającej z depresji ekonomicznej – wdziera się ostro sceptycyzm Vaclava Klausa. „Więcej Europy, to mniej demokracji” – mocno mówi były prezydent Czech narzekając na biurokrację europejską, i wyśmiewając tezę, że projekt europejski buduje pokój w Europie. W bolesnym kontraście do tej właściwie fanfaronady – jest wystąpienie Pani Prezydent Kosowa – Atifete Jahjaga. Z siłą i wiarygodnością podkreśla fakt umowy z Serbią co do wielu spraw i kierunku wspólnego działania pod patronatem Unii Europejskiej, by budować dobre relacje sąsiedzkie – i wchodzić na drogę wejścia do Unii. Paradoks. Dramatyzm historii europejskiej, i prowincjonalizm Klausa.

Czy solidarność jest i może być dalej podstawą projektu europejskiego? 

W panelu o wizjach Europy wraca pytanie zadane przez Blonda i ministra spraw zagranicznych Kosowa: czy solidarność jest i może być dalej podstawą projektu europejskiego? W swoim głosie stawiam dwa istotne warunki. Pierwszy, że zostanie na nowo zdefiniowana wartość zjednoczonej Europy poprzez pokazanie wspólnej przewagi, jaką zjednoczenie generować może dla przyszłości – przewagi jako wartości dodanej tego, co europejskie w stosunku do tego, co tylko narodowe. Ale też przewagi konkurencyjnej, gdyby myśleć o tym, że Europa musi uniknąć dryfu i marginalizacji w konkurencji z innymi siłami współczesnego świata. Tylko taką drogą można bowiem zapewnić Europejczykom dobrą jakość życia, a młode pokolenie wyciągnąć z pułapki bycia straconym. Drugim warunkiem jest „odświeżenie” demokracji i zbudowanie podstaw nowego obywatelstwa europejskiego, w którym obywatel będzie traktowany jak źródło wiedzy przez instytucje publiczne. Te instytucje publiczne winny mieć otwarte dane i zasoby, transparentnie udostępniać informację publiczną, współpracować z obywatelami dając im poczucie partycypacji demokratycznej oraz wpływ na procesy decyzyjne. W cyfrowym świecie narzędzia technologiczne tworzą dobre, nowe uzupełnienie dla tradycyjnej demokracji reprezentatywnej. Nie chodzi więc o eliminację demokracji, w której nasi reprezentanci z naszego mandatu odnawianego w wyborach – podejmują decyzje i rozwiązują problemy. Lecz chodzi o to, by ten model wzbogacić o bezpośredniość agory w sieci, i właśnie odświeżyć demokrację.

Znakomity Iain Begg, profesor z LSE, autor kluczowych podręczników z rozumienia  ekonomii małych przedsiębiorstw, myśląc, że ucieka do przodu – zaznaczył, że to co determinuje wspólnotę ducha i siły europejskiej bierze się z dobrego wina francuskiego i włoskiego, kuchni śródziemnomorskiej, angielskiego poczucia humoru, muzyki wiedeńskiej – i tak też jest!  Tylko dla takiego projektu europejskiego – zupełnie niepotrzebna  byłaby nam Komisja Europejska, bo te wartości europejskie istnieją z mocy innych przyczyn. Ale robiło się już popołudnie, piękne sale wiedeńskiego Domu Przemysłu szykowały się do wieczornego bankietu, więc dyskusja dalej toczyła się już kuluarowo…

W cyfrowym świecie narzędzia technologiczne tworzą dobre, nowe uzupełnienie dla tradycyjnej demokracji reprezentatywnej. 

Jedno z kluczowych przesłań wiedeńskiego spotkania brzmiało: trzeba rozmawiać, w różnych gronach, słuchać się wzajemnie, przekonywać, żeby europejski projekt poprawiać. A trzeba go poprawiać, bo nie ma lepszego modelu rozwojowego dla Europy.  To, co dodawałem – brzmiało: trzeba rozmawiać o tym z obywatelami, bo to  wszystko jest dla nich.

W tym samym tygodniu – w Davos toczyło się Światowe Forum Gospodarcze. Mniej rozmawiano tam o przedstawionych tuż przed Forum, ryzykach dla rozwoju świata, bardziej natomiast – o nierównościach dochodowych, owym słynnym porównaniu: 1% ludności świata, czyli nieco ponad 70 mln ludzi dysponuje połową (50%!) bogactwa finansowego świata. Wśród wielu spraw ważnych, kilka miało fundamentalne znaczenie.

Przesłanie Papieża Franciszka, odczytane w Davos przez kardynała Petera Turksona, świetnie konwersującego z dziennikarzami CNN, zrobiło wrażenie swoją prostotą i jasnym przesłaniem: niech ci, którzy są bogatsi zadbają o biedniejszych, aby nikt w świecie nie był głodny. Bez ideologii niechęci do bogacących się osób i krajów, za to z wymaganiem misji i zadania. Nie wiemy, czy to się przełoży na konkrety, ale jest ważną inspiracją.

Istotne znaczenie miało również powstanie komisji Carla Bildta, szwedzkiego ministra spraw zagranicznych, która ma się zająć problemem zarządzania Internetem. W kontekście debat o wolności, prywatności, groźbach inwigilacji – przy niejasnym przesłaniu Obamy na ten temat – jest ważne, by grono polityków, naukowców, ludzi biznesu opisało podstawowe problemy Internetu w dobie obecnej. Internet wyszedł już z fazy dziecięctwa, jest dojrzałym narzędziem, które jak druk – radykalnie zmieniło świat. Otwierają się nowe szanse, ale i pojawiają nowe zagrożenia, jak dwa lata temu ACTA. Duch analityczny, akceptacja dla nowego przekaźnika, wiedza i doświadczenie zespołu wróżą, że może otrzymamy dobry materiał za jakiś czas. Sugerowałem ministrowi Rafałowi Trzaskowskiemu, odpowiedzialnemu teraz za sprawy cyfryzacji w Polsce, żeby przesłać do Bildta, do zespołu spisane nasze doświadczenia w budowaniu wolnej społeczności sieci: od sporów o ACTA do zgody w sprawach zbiórek publicznych, czy sprzeciwu wobec inwigilacji, oraz współpracy w ochronie prywatności (wątki tego tematu zostały zainicjowane przeze mnie podczas mojej rozmowy na ten temat z Bildtem w Seulu w październiku ubiegłego roku). Rzetelność Bildta jest gwarancją tego, że sprawy nie zostaną na lodzie.

Internet wyszedł już z fazy dziecięctwa, jest dojrzałym narzędziem, które jak druk – radykalnie zmieniło świat. Otwierają się nowe szanse, ale i pojawiają nowe zagrożenia, jak dwa lata temu ACTA.

Cieszy mnie też swoista anty-nagroda przyznana w Davos „Gazpromowi”. To sygnał, że biznes jest biznesem, ale wartości i oceny moralne też się liczą. Na owację zasłużył za to – i rzeczywiście ją otrzymał – premier Japonii Abe, który z werwą prezentował swoje reformy, czyli wyrywanie Japonii z pułapki stagflacyjnej, w jakiej utknęła jakieś 20 lat temu.

Europejski Wiedeń i globalne Davos – pokazują, że uczymy się w świecie rozmawiać o bardzo trudnych rzeczach, spierając się, ale też szukając rozwiązań. Obecny na konferencji wiedeńskiej 91 letni Carl Djerassi, wielki naukowiec, twórca pigułki antykoncepcyjnej, powiedział, że dobra polityka powinna być jak krystalizowanie i łączenie cząsteczek…. Taka polityka ma sens, media, które taką politykę opisują i pokazują – mają sens. A 24-godzinny polski spór w mediach o zdanie premier Bieńkowskiej: ”sorry…” (nie to powiedzenie, ale ten hałas medialny) nie ma dla prawdziwej polityki znaczenia. Dziennikarzyństwo jak barbarzyństwo… No cóż,  jest się czego uczyć.

Michał Boni

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 stycznia 2014