
Kontrowersyjne arcydzieło. W rocznicę śmierci Michała Anioła
Koloseum i Sąd Ostateczny Michała Anioła zajmują czołowe miejsca na liście najznakomitszych zabytków Wiecznego Miasta. W rocznicę śmierci geniusza (18 lutego 1564) przypominamy kontrowersje wokół jego arcydzieła – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK
.Delacroix, wielki entuzjasta twórczości Buonarrotiego, tak opisuje jego ogromny fresk w Kaplicy Sykstyńskiej: „Wszyscy artyści, a mam tu na myśli najznakomitszych, gdy przystępowali do malowania Sądu Ostatecznego, ponosili klęskę. […] Styl Michała Anioła wydaje się więc jedynym doskonale przystosowanym do takiego tematu. […] W swych dziesięciu czy dwunastu kilkupostaciowych grupach, ułożonych symetrycznie na przestrzeni, którą oko obejmuje bez trudu, daje nam […] wyobrażenie tej szczytowej katastrofy, sprowadzającej do stóp Sędziego porażony grozą rodzaj ludzki. […] Własny jego styl utrzymuje go w sferze wzniosłości i porywa nas za sobą. […] zdumiewa jednolitość panująca we wszystkich częściach kompozycji, z których żadna nie zdradza śladów wysiłku czy znużenia”.

.Nie mniejszy zachwyt nad sykstyńskim dziełem znajdziemy również w żywocie Michała Anioła autorstwa Giorgio Vasariego. Jednakże ogromny, mierzący przeszło 180 metrów kwadratowych fresk wywołał tuż po jego ukończeniu i w kolejnych latach nie tylko zdumienie i podziw, ale też zakłopotanie, czy wręcz zażenowanie, niekiedy – jak w przypadku Pietro Aretina – fingowane, które przerodziło się w coś w rodzaju skandalu.
W niespełna trzy tygodnie po odsłonięciu malowidła, 19 listopada, Nicolò Sernini tak pisał do kardynała Ercole Gonzagi: „[…] widać, że cały wysiłek [artysta] włożył w namalowanie cudacznych postaci w przedziwnych pozach; nie mogę wysłać Waszej Eminencji nawet rysunku [malowidła] uczynię, wszakże wszystko, żeby je opisać tak, aby można było pojąć, jak mało może się ono podobać”. Z kolei w liście do Vasariego z 1 maja 1545 roku autorstwa Don Miniato Pitti di Montoliveto czytamy: „[…] otrzymałem od Was list, w którym mówicie, że w Neapolu za skandal uznano, iż w Rzymie wolałem sklepienie [Kaplicy Sykstyńskiej] od ściany [ołtarzowej z Sądem Ostatecznym]. A to przecież dlatego, że zawiera tysiąc herezji […]”.

.W tymże samym 1545 roku Aretino napisał swój słynny list po dziś dzień zdumiewający poziomem agresji i hipokryzji: „A wy [Michale Aniele] ukazujecie świętych i anioły […] bez jakiejkolwiek przyzwoitości ziemskiej, […] pozbawionych wszelkiej niebieskiej ozdoby. A przecież starożytni nawet rzeźbiąc – nie mówię już ubraną Dianę, lecz nagą Wenus – okrywają dłonią części, których się nie odsłania. A tutaj, ten tak przezorny talent, ponieważ wyżej od wiary ceni sobie sztukę, nie tylko nie zachowuje decoro wyobrażeń męczenników czy dziewic, lecz w taki sposób pokazuje [potępionych] ciągniętych za genitalia, że może to nawet w domach publicznych spowodować zamknięcie oczu ze wstydu. Wyuzdanie waszego dzieła byłoby może odpowiednie na ścianach jakiejś rozkosznej łaźni, lecz nie na czołowej ścianie tego najgodniejszego chóru”.
Patrząc na „potępionych ciągniętych za genitalia” (jest we fresku Michała Anioła taka właśnie scena) Aretino, znany rozpustnik i pornograf, mógł łatwo zobaczyć w niej samego siebie. Znane są jednak prawdziwe powody napisania tego jedynego w swoim rodzaju listu; Michał Anioł nie przesłał jego autorowi swoich rysunków już wówczas bardzo cenionych przez kolekcjonerów. Od momentu publikacji, z czym Aretino nie bardzo się śpieszył (list ukazał się dopiero w 1550 roku), krytyczne uwagi wobec malowidła, wyrażone już w 1540 roku przez Biagio da Cesena, mistrza ceremonii dworu papieskiego, nabrały mocy i tylko dzięki autorytetowi Pawła III genialne dzieło pozostało nietknięte.

.Jednakże po śmierci tego papieża „ocenzurowanie” fresku było już tylko kwestią czasu. Gdy Paweł IV (1555-1559) myślał „o zmianie wyglądu ściany ołtarzowej kaplicy […], ponieważ były tam postacie zbyt śmiało odsłaniające partie ciała”, Michał Anioł miał wypowiedzieć znamienne słowa: „Powiedzcie Ojcu św., że to drobnostka, którą łatwo można zmienić; niech tylko zmieni świat, a już nietrudno będzie zmienić obrazy”.
Zupełne przemalowanie grupy ze świętą Katarzyną Aleksandryjską i zamalowanie szczególnie drażliwych nagości dokonało się jednak nie za Pawła IV, a za czasów jego następcy Piusa IV (1559-1565). Było to zgodne z decyzją Soboru Trydenckiego, która tyleż krótko, co bezpardonowo zalecała po swej XXIV sesji (przełom listopada i grudnia 1563) zamalowanie „wstydliwych nagości”. Nie zrobił tego malarz podrzędny, a sam Daniele da Volterra, jeden z przyjaciół Michała Anioła. Te przemalowania pozostawiono nietknięte w czasie ostatniej konserwacji malowidła, którą zakończono w 1994 roku; jeszcze w czasie jej trwania opublikowana została „mapa” fresku z zaznaczeniem wszystkich „ocenzurowanych” figur.
Co najmniej trzech papieży było bliskich myśli nie tylko o przemalowaniu ogromnego fresku, ale wręcz o jego kompletnej destrukcji. Jednym z nich był Grzegorz XIII (1572-1585). Warto tu przytoczyć kuriozalną opinię z jego czasów, bo zestawienie Michała Anioła ze średniej klasy artystą z Bolonii, jakim był Lorenzo Sabbatini, wydaje się niemalże niestosowne.
W życiorysie bolończyka czytamy: „Jego [Lorenza] elegancki i skromny sposób przedstawiania nagości skłonił – być może – papieża, jako że zwracał więcej uwagi na ozdobienie i na cześć miejsca świętego, niż na sztukę samą, jak ją pojmują malarze, do wydania rozkazu zrzucenia nieprzyzwoitych malowideł Buonarrotiego, aby jego Lorenzo ponownie Sąd Ostateczny namalował. A ten byłby tu namalował raj pełen szlachetnego wdzięku, a nie zeszpecony sprośnościami, które są godne parobka”.

.Opinię tę można zestawiać z innymi mniej lub bardziej surowymi sądami, między innymi z dialogiem Giovanniego Andrei Giglio da Fabriano, w którym po zdawkowych pochwałach przychodzą zarzuty szybko podjęte przez innych; dotyczą one głównie tego, że Chrystus jest bez brody, anioły nie mają skrzydeł, a diabły pozbawione są ogonów i rogów.
Opinie teologów i artystów poszły jakby osobnymi drogami. Świadczą o tym liczne przedstawienia Sądu Ostatecznego rytowane i namalowane w 2. połowie XVI wieku. O tym, jak wysoko ceniono sykstyńskie arcydzieło, najlepsze bodaj wyobrażenie dają dzieła Alessandro Alloriego (1535-1607) w kaplicy Montagutich, we florenckim kościele Zwiastowania. Jedno z jego malowideł Vasari tak opisał: „widzimy Chrystusa oraz Najświętszą Pannę w niebiosach w chwili Sądu Ostatecznego. Wokół znajduje się wiele postaci, najróżniej ujętych i jeszcze inne, skopiowane z Sądu Ostatecznego Michała Anioła. Na brzegach tego obrazu widzimy cztery duże postacie – dwie w dole i dwie na górze, przedstawiające proroków lub ewangelistów. Na sklepieniu widzimy postacie Sybilli i proroków, wystudiowane bardzo starannie i pracowicie, a naśladujące akty Michała Anioła.

.Do tego chóru głosów o sykstyńskim malowidle dodajmy opinie dwóch Polaków – klasycysty i romantyka. Stanisław Kostka Potocki w nigdy nieukończonym i dotąd niewydanym dziele O sztuce dzisiejszych zawarł żywot Michała Anioła, w którym pisał, że w jego twórczości „nawet błędy nosiły cechę wielkości”.
Sąd Ostateczny, mimo dostrzeganej przez wielu krytyków „dantejskiej dzikości”, ceglastej kolorystyki, niestosownej – ze względu na miejsce – nagości figur „jest drogim i niewyczerpanym skarbem rysunkowych wzorów, które artysta potomności zostawił”.
Po wizycie w Watykanie w dniu 11 kwietnia 1830 roku, Antoni E. Odyniec w swoich Listach z podróży pisał: „Wielko-tygodniowe obrządki, odbywają się tutaj nie w nim [kościele św. Piotra], lecz w pałacowej Watykańskiej kaplicy, zwanej Sykstyńską, która światową swą sławę zawdzięcza, wszakże nie temu, ale znajdującym się w niej freskom Michała Anioła, między którymi jak wiesz, pierwsze miejsce trzyma Sąd Ostateczny. Tłok w nim lecących w piekło potępieńców, nie był większy od tłoku w kaplicy; a więc i my w niej piekliśmy się jak w piekle, a przynajmniej jak w łaźni”.
Co myślał wówczas o freskach Adam Mickiewicz, znakomity towarzysz podróży Odyńca, nie wiadomo. Wszakże niemal zupełnie pewne jest to, że do grona zafascynowanych arcydziełem Michała Anioła należała księżna Izabela z Flemmingów Czartoryska. Zaświadcza o tym piękna, wykonana na płótnie kopia Sądu Ostatecznego przechowywana w Muzeum Czartoryskich w Krakowie.