Prof. Jerzy MIZIOŁEK: Portret króla i śpiew Orfeusza

Portret króla i śpiew Orfeusza

Photo of Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.

Wystawa w murach Zamku Królewskiego w Warszawie pt. Arcydzieła z Narodowego Muzeum Sztuki im. Bohdana i Warwary Chanenków w Kijowie jest prawdziwym wydarzeniem. Obok arcydzieł malarstwa włoskiego i północnoeuropejskiego prezentuje fascynujące polonika – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK

.Twórca kolekcji – Bohdan Chanenko (1849–1917) – był znanym przemysłowcem i filantropem. Wraz z żoną Warwarą, pochodzącą również z rodziny bogatych przemysłowców, już w latach 70. XIX wieku zaczął gromadzić dzieła sztuki, kupując je na aukcjach w Petersburgu, Warszawie, Wiedniu, Madrycie, Paryżu i Rzymie, ale również w antykwariatach, często małych sklepikach i magazynach z antykami. Niemal od samego początku istnienia kolekcji Bohdan i jego żona deklarowali zamiar podarowania zbiorów Kijowowi. Już w 1899 roku przekazali bez mała trzy tysiące eksponatów archeologicznych utworzonemu wtedy muzeum państwowemu. Całą kolekcję, wraz z rezydencją, przekazali tak bliskiemu im miastu w 1917 roku.

Małżonkowie Chanenko pasjonowali się sztuką całego świata. Obok starożytnych zabytków egipskich, greckich i rzymskich kupowali obrazy starych mistrzów, rzeźby, sztukę użytkową i grafikę europejską, ale także tkaniny koptyjskie, ikony bizantyńskie i ruskie, srebrne i złote naczynia, unikatowe zabytki Wschodu. Muzeum ich imienia to obecnie najcenniejszy zbiór sztuki europejskiej na Ukrainie. Znajdują się w nim dzieła wybitnych mistrzów malarstwa i rzeźby, takich jak Peter Paul Rubens, Jacob Jordaens, Antonio Canova czy malarze z kręgu Sandra Botticellego.

W Zamku Królewskim w Warszawie prezentowanych jest 37 najcenniejszych eksponatów z tej kolekcji, nigdy wcześniej niepokazywanych w Polsce. Jedynie prawdziwa perła tej kolekcji – duży obraz ukazujący sceny z mitu o Orfeuszu i Eurydyce – był prezentowany na wystawie w Zamku Królewskim pt. „Przebudzeni. Ruiny antyku i narodziny włoskiego renesansu” (2023). Muzeum w Kijowie znacznie ucierpiało 10 października 2022 roku w czasie rosyjskiego ataku rakietowego na miasto. W maju 2023 roku część kolekcji, na prośbę pracowników muzeum z Kijowa, została sprowadzona do Warszawy i w niej zabezpieczona.

Wystawa eksponowana jest w dawnej bibliotece Stanisława Augusta, oryginalnym, cudem zachowanym z pożogi wojennej fragmencie architektonicznym zamku. Podzielona została na sześć części, harmonijnie przechodzących jedna w drugą, w których odnajdujemy kolejno zabytki z Włoch, Holandii, Flamandii, Hiszpanii, Francji oraz – co nabiera szczególnego wymiaru w tym konkretnym miejscu – obiekty związane ze Stanisławem Augustem. Końcowym akordem tej symfonii ekspozycyjnej jest słynny, znany w Polsce z kilku kopii wizerunek ostatniego króla dawnej Rzeczypospolitej. Wśród poloników – obok wspomnianego arcydzieła – na wystawie znajduje się pięć innych obiektów o wyjątkowym znaczeniu dla naszej kultury.

.Portret Stanisława Augusta w stroju Henryka IV pędzla Luise-Élisabeth Vigée Le Brun, namalowany w 1797 roku w Petersburgu, był ostatnim z dwóch portretów króla wykonanych z natury. Pomimo wieloletnich starań różnych polskich muzeów dopiero teraz dzieło Vigée Le Brun udało się pokazać w Polsce. Monarcha został przedstawiony w stroju słynnego króla Francji Henryka IV (1553–1610), którego uważał za ideał władcy i do którego wielokrotnie nawiązywał; m.in. w pokoju audiencyjnym na zamku znajdowało się jego popiersie. Stanisław August sprowadził też zbiór sztychów ukazujących sceny z życia tego władcy, a w zbiorach swej bogatej biblioteki posiadał unikatowy druk poświęcony Henrykowi IV, pt. Portrait de Henri IV (1783).

Portret Stanisława Augusta jest prawdziwym arcydziełem, ale niezbyt wiernie oddaje stan ducha monarchy, którego zmuszono do abdykacji. Widzimy go w pogodnym nastroju, pomimo że wiemy od samej malarki, która była świadkiem ostatnich miesięcy jego życia i opisała go z ogromną sympatią w swych Wspomnieniach, iż był pogrążony w głębokim, nieustającym aż do śmierci smutku. Można przypuszczać, że Vigée Le Brun namalowała wizerunek Stanisława Augusta przywołujący jego ideał, by choć trochę ukoić losy wygnańca.

Prawdziwym wydarzeniem wystawy jest odkrycie jej kuratora – Tomasza Jakubowskiego – które dotyczy obrazu uznawanego dotąd za hiszpański, podczas gdy jest zapewne włoskiego autorstwa i przedstawia najprawdopodobniej Portret Giovanniego Baglione, malarza współczesnego Caravaggiowi. To dobrej klasy płótno ukazuje starszego mężczyznę, z bródką przyciętą na modę hiszpańską, w ciemnym ubraniu z białym kołnierzem, kontrastującym z jednolitym ciemnym tłem.

.Do najznakomitszych eksponatów ekspozycji należą trzy włoskie obrazy z XV wieku, dwa florenckie i jeden sieneński. Tę drugą szkołę malarską reprezentuje Maestro dell’Osservanza, bliski twórczości Sano di Pietro, którego dzieła z kolekcji Lanckorońskich możemy podziwiać na Wawelu. Ukrzyżowanie wspomnianego Maestro powstało ok. 1460 roku. Jest to część predelli poliptyku, której rozczłonkowane elementy znajdują się w kilku europejskich i amerykańskich kolekcjach. To wybitne dzieło wczesnego renesansu sieneńskiego charakteryzuje się świetne stosowanymi skrótami perspektywicznymi, znakomitym budowaniem plastyczności wieloosobowych grup postaci i mistrzowskim ukazywaniem póz i gestów.

.Madonna z Dzieciątkiem i św. Janem, również z 2. poł. XV w., przypisywana jest kręgowi Piera Francesca Fiorentino. Jest znakomitym przykładem dzieła sztuki, zapowiadającym finezję nieco późniejszych obrazów Botticellego. Oto piękna, nieco melancholijna Matka Boska, pełne uroku nagie Dzieciątko, wzruszający pieszczotliwy gest Maryi dotykającej lekko policzka Chrystusa. Dzieciątko trzyma w palcach pestkę granatu – w ikonografii chrześcijańskiej symbol przyszłego Zmartwychwstania. Według innych interpretacji jest to wiśnia – symbol odkupienia ludzkości przez krew Chrystusa, a także symbol raju – ze względu na słodycz owocu.

.Jak już zostało powiedziane, prawdziwą perłą w koronie kolekcji i jednocześnie warszawskiej ekspozycji jest duży obraz ukazujący sceny z mitu o Orfeuszu i Eurydyce autorstwa Jacopo del Sellaio, jednego ze współpracowników Botticellego. Obraz ukazuje dwie sceny dramatu: Orfeusza grającego dla Hadesa/Plutona – boga podziemnego świata – i otrzymującego od niego zgodę na odzyskanie ukochanej Eurydyki, która wyłania się właśnie z podziemnej groty; druga, niezwykle dramatyczna scena przedstawia moment już po złamaniu przysięgi przez Orfeusza (miał się nie oglądać za siebie aż do wyjścia z podziemi); biały centaur ciągnie Eurydykę za włosy z powrotem do Hadesu, podczas gdy Orfeusz, nie wypuszczając z jednej ręki swego instrumentu, drugą usiłuje ją zatrzymać. Jest to zapewne ilustracja słów Eurydyki skierowanych do Orfeusza w georgice Wergilego:

„Jakiż szał mnie i ciebie zgubił, Orfeuszu?!
Jakie zapamiętanie? Losy mnie znów zmuszą
Wracać wstecz, oczy błędne sen śmierci mi skrywa.
Teraz żegnaj! Już noc mię unosi, opływa,
Już nie twoja, wyciągam ku tobie słabe dłonie”.

.Rodzi się pytanie: skąd obecność centaura w tej dramatycznej i pełnej ekspresji scenie, która jest niezwykle oryginalna i unikatowa? Ani bowiem we wcześniejszych, ani późniejszych obrazowaniach mitu nie ma takiej sceny walki o Eurydykę, a na pewno nigdy nie bierze w niej udziału centaur. Nadto nie istnieje źródło literackie, w której hybryda ta by występowała. Wiemy jednak o pewnej XV-wiecznej inscenizacji interesującego nas mitu. W jej scenariuszu czytamy o centaurach mających zabrać Eurydykę z powrotem do Hadesu.

Kolekcja Chanenków powstała niemal w tym samym czasie co kolekcja zgromadzona przez Karola Lanckorońskiego (1848–1933), o której na łamach WcN pisałem już kilka razy. Co ciekawe, w obydwu są obecne dzieła Jacopo del Sellaio ukazujące sceny z mitu o Orfeuszu i Eurydyce. W rzeczywistości pierwotnie te dwa wydłużone malowidła, wraz z trzecim, obecnie w Museum Boijmans Van Beuningen w Rotterdamie, stanowiły jedną całość, której narracja rozpoczyna się śmiercią Eurydyki, a kończy koncertem Orfeusza po jej definitywnym odejściu. Obraz prezentowany na wystawie stanowił centralną część tego fascynującego tryptyku. Lektura pięknie wydanego katalogu, napisanego przez polskich i ukraińskich badaczy, pozwala na zapoznanie się z historią kolekcji, atrybucjami wystawionych dzieł i dziejami rozproszonego obecnie tryptyku z Orfeuszem i Eurydyką.

Jerzy Miziołek

Wystawa na Zamku Królewskim w Warszawie została otwarta 6 grudnia 2024 i potrwa do 30 marca 2025 r.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 stycznia 2025