Kim jest kardynał Konrad Krajewski?

W rozpoczynającym się 7 maja konklawe, które wybierze nowego papieża bierze udział pochodzący z Łodzi kard. Konrad Krajewski. Dał się poznać wielu przede wszystkim jako papieski jałmużnik.
Kard. Konrad Krajewski – Robin Hood papieża Franciszka
.Kard. Konrad Krajewski – pochodzący z Łodzi wykwalifikowany liturgista – dziś wszystkim kojarzy się już raczej z niecodziennymi akcjami charytatywnymi inicjowanymi na polecenie papieża Franciszka. To on jeździł po Rzymie rozwozić bezdomnym śpiwory, to on zerwał kiedyś plomby w rzymskim budynku nielegalnie zajmowanym przez uchodźców, deklarując, że odtąd będzie za nich płacił rachunki za prąd. Za to właśnie włoskie media z miejsca nazwały go „Robin Hoodem papieża Franciszka”. Wreszcie to on na polecenie papieża jechał na Ukrainę zaraz po wybuchu tam wojny by rozwozić w imieniu papieża pomoc humanitarną.
Przykładów jego niestandardowych działań w roli jałmużnika jest bardzo wiele, co nieraz przyciągało uwagę mediów do kard. Krajewskiego. Z pewnością jest to osoba, która znacząco zmieniła wizerunek Urzędu Dobroczynności Apostolskiej i samego jałmużnika papieskiego, ale z jego relacji wynika, że inspiratorem tej zmiany był sam papież Franciszek.
To jednak nie dla roli jałmużnika papieskiego ks. Konrad Krajewski przyjechał do Watykanu. Pierwotnie i to przez wiele lat był oficjalnym ceremoniarzem papieskim czyli osobą, która organizuje i kieruje technicznym przebiegiem wszystkich celebracji z udziałem papieża. Do tej roli zaangażował go jeszcze papież Jan Paweł II, który w młodym adepcie rzymskiego Anselmianum – prestiżowej szkoły kształcącej specjalistów od liturgii Kościoła i ceremoniarzu podczas pielgrzymki w 1997 r. – wypatrzył dobrego organizatora swoich watykańskich celebracji. Ks. Krajewski będąc tak blisko św. Jana Pawła II już od 1999 r. mógł nie tylko często obserwować jego życie, ale też śmierć. To dlatego jest skarbcem licznych opowieści o tym, jakim człowiekiem był papież-Polak.
Kard. Konrad Krajewski, jako ksiądz i ceremoniarz organizował papieski pogrzeb w 2005 r., czuwał nad konklawe, które wybrało papieżem Benedykta XVI i to on po rezygnacji papieża czuwał nad następnym konklawe. Pewnie w tej funkcji wypatrzył go papież Franciszek, ale znalazł dla niego zupełnie inne zajęcie. Tak wspomina je kard. Krajewski:
„Papież mnie wzywa i mówi: będziesz moim jałmużnikiem. Będziesz czuwał nad całym moim kontem, aby te pieniądze rzeczywiście wspierały najbardziej potrzebujących. Ale uważaj, bo pierwszym jałmużnikiem był Judasz Apostoł, a wiesz jak skończył. Jeśli będziesz rozdzielał te pieniądze zgodnie z Ewangelią – będziesz świętym. W przeciwnym razie – będziesz siedział. Wtedy chociaż będę cię odwiedzał w więzieniu”.
Nawrócone pieniądze
.W chwili nominacji na papieskiego jałmużnika kard. Konrad Krajewski nie był nawet biskupem. Dla papieża Franciszka nie było to jednak przeszkodą – od razu mianował go arcybiskupem, a święcenia biskupie odbyły się 17 września 2013 r. w bazylice św. Piotra w Watykanie. Konsekrującymi byli kard. Giuseppe Bertello, prezydent Gubernatoratu Państwa Watykańskiego, któremu asystowali arcybiskup Piero Marini, były mistrz papieskich ceremonii liturgicznych, i Władysław Ziółek, arcybiskup senior archidiecezji łódzkiej, 25 lat wcześniej wyświęcający Krajewskiego na księdza.
Podobnie jak papież – także arcybiskup Krajewski zrywał ze sposobem „noszenia się” charakterystycznym dla biskupów czy arcybiskupów. Najczęściej spotkać go można było w najzwyklejszym stroju przeciętnego księdza: koszuli z koloratką, ciemnych spodniach oraz charakterystycznej dla niego polarowej kamizelce. O tym, że nie do końca jest to zwykły ksiądz można się było zorientować jedynie po biskupim krzyżu noszonym na koszuli.
Taki strój okazał się najwygodniejszy do pełnienia zadania jakie nakazał mu papież Franciszek. Już na samym początku papież zastrzegł, że nie może pełnić go zza biurka, ale wyłącznie wychodząc na ulice i spotykając rzeczywistych potrzebujących. Właśnie dzięki temu jałmużnik Konrad z Łodzi poznał realia życia na rzymskiej ulicy i rzeczywiste potrzeby osób bezdomnych czy emigrantów, żyjących na granicy ubóstwa. Z tej wiedzy narodziły się zarówno prysznice dla bezdomnych na Placu św. Piotra, łaźnia dla nich i Dom Miłosierdzia, gdzie mogą dostać jedzenie i dach nad głową.
Wiele historii z jego codzienności jałmużnika papieskiego można posłuchać w Internecie dzięki swoistym gawędom, którymi regularnie dzielił się z uczestnikami Łódzkiej Pielgrzymki Pieszej na Jasną Górę. Ks. Krajewski zwykł chodzić w niej regularnie w czasie swojego urlopu od obowiązków rzymskich, dzieląc los pieszego wędrownika z jego zwykłymi niewygodami. Gawędy te nagrywał często również chodzący w pielgrzymkach łódzkich twórca kanału MaskacjuszTV dziennikarz Łukasz Głowacki.
Jedna z ciekawszych historii pochodzi z początków jałmużniczej posługi kard. Krajewskiego. Opowiada w niej, że pewnego dnia odebrał anonimowy telefon, że w tym a tym miejscu pod Rzymem jest specjalna przesyłka dla papieża Franciszka. Pojechał ją odebrać, a po otwarciu odkrył, że jest to wielkie pudło wypełnione popakowanymi w paczki banknotami euro. Natychmiast przekazał je papieżowi sugerując, by nie przyjmowali tych pieniędzy, bo prawdopodobnie pochodzą z jakiegoś przestępstwa – handlu narkotykami, bronią czy prostytucji.
– Te pieniądze już są nawrócone, a ty jeszcze nie – miał odpowiedzieć papież Franciszek.
Podobnie jak arcybiskupem jałmużnik papieski został również kardynałem. Dowiedział się o tym 20 maja 2018 r. jak wszyscy podczas niedzielnego przemówienia Ojca św. podczas modlitwy „Regina Coeli”. Z miejsca jednak zabronił znajomym, zwłaszcza współpracownikom z nim posługujących na ulicach Rzymu, by nazywali go „eminencją”. – Za każdą „eminencję” pod swoim adresem pobieram opłatę, którą przekazuję potrzebującym – miał mówić. I podobno rzeczywiście te opłaty rekwiruje. Biret kardynalski otrzymał 28 czerwca 2018 r. jako pierwszy kardynał z Polski nominowany przez Franciszka. Właśnie to włączyło go do grona kardynałów elektorów, biorących udział w Konklawe 2025.
Oprac. Anna Druś