

Karol WAŁACHOWSKI
Republikanie, doceńcie rolę miast!
Koszmar polega na tym, że interesu wspólnotowego nie ma kto reprezentować, mimo że teoretycznie mógłby to robić każdy.
Koszmar polega na tym, że interesu wspólnotowego nie ma kto reprezentować, mimo że teoretycznie mógłby to robić każdy.
„Miasto Wolności” i „Morze Możliwości” – rozwijam te hasła w moją wizję Gdańska, miasta, w którym się urodziłem, w którym mieszkam i o którego prezydenturę będę się niebawem ubiegał. Nie mylą się Państwo, przytaczam slogany wykorzystywane w oficjalnej komunikacji przez obecnego prezydenta i jego ekipę. Bez żadnej złośliwości: czas, by słowa zeszły z plakatu i poszły między ludzi.
Wygląda na to, że Mieszkanie + to program rozbudowy miast kosztem prowincji za pieniądze wszystkich obywateli. Przypomnę: 1/3 Polaków mieszka na wsi, 1/3 w małych miasteczkach, a 1/3 to mieszkańcy wielkich i średnich miast. Mieszkanie+ będzie drenowało środowiska wiejskie i małomiasteczkowe.
Dzięki modernizacji nabrzeży Odry oraz otaczających ją bulwarów można przejść od mostu Grunwaldzkiego aż do Piaskowego bez konieczności przeprawy przez most Pokoju. O dziesięciu miejscach, których nie można we Wrocławiu pominąć – opowiadają Maria WANKE-JERIE i Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA.
Bytom znajduje się na największym, najtrudniejszym zakręcie w swojej najnowszej historii. Miasto zadłużone jest na blisko 300 milionów złotych, pożycza pieniądze w parabankach, mimo koniunktury na rynku mamy nadal najwyższe bezrobocie w regionie. Czas na plan ratunkowy.
Punkt widzenia, schematy myślowe 20-, 30-latków są inne od ich poprzedników. Miasto Jest Nasze, “centrolewicowe”, świetnie dogaduje się z „prawicowym” Klubem Jagiellońskim. Łączy nas wiek, zidentyfikowane problemy, inny ogląd świata niż ten, który mieli jeszcze nasi rodzice. Ciężko wywalczone osiągnięcia dla nas są już oczywistością – i przestają nam wystarczać.
Co się nasłuchałam łkań samorządowców, co protestów ulicznych jedynie słusznego związku nauczycielskiego naoglądałam w telewizjach, gazetach i internecie, to moje. A mi uśmiech z twarzy nie schodzi, podobnie jak mieszkańcom mojej wiejskiej gminy. Nie będzie gimnazjów! Cudownie. Nareszcie dobra zmiana otarła się o prowincję i zrobiła jej dobrze.
Paszkwile na tablicach ogłoszeniowych, wrzucane do ogródków, wciskane w bramy. Potem wierszyki, nocą wciskane do skrzynek na listy. Praca zbiorowa, niewątpliwie. Zwrotki nierówne, niespójne stylistycznie. To, co je łączy, to nienaganna edycja w wordzie, częstochowski rym i nienawiść.
Na zebraniu wiejskim w Rudawie (tu trafi aż siedem z dziesięciu rodzin) jeden z mieszkańców zapytał: a kto będzie im w piecu palił? A kto panu pali?- zapytałam. No ja sam – odpowiedział. A po chwili dodał. A, to nie będzie żaden obóz czy internat tylko normalny dom z mieszkaniami i normalne życie! – i odetchnął z ulgą.
“Chciałabym, żeby rodzina była wielodzietna. Mam duże mieszkanie w samym Wińsku do niewielkiego remontu. Mam nauczyciela z Ukrainy, który ma polskie obywatelstwo i uczy w naszej szkole. Pomógłby w wyrównaniu poziomów. Mamy na miejscu przedszkole, podstawówkę, gimnazjum. Plotka o rodzinie poszła w lud. Ludzie pytają kiedy, skąd, ilu. Jakby doczekać się nie mogli, żeby zrobić coś dobrego”
“Milena jest z wykształcenia magistrem resocjalizacji, za ładnym na wykonywanie zawodu. Nie mogłam jej zatrudnić nawet w opiece społecznej, bo rozporządzenie pani minister (poprzedniej, jeszcze nie zmienione) mówi wyraźnie, że lepiej mieć powiatowe kursa niż solidne uniwersyteckie wykształcenie” – opowieść o jednej z rodzin z Wińska Jolanty Krysowatej, na Święta Bożego Narodzenia.
Pałace i dworki zabytkowe. Sprzedane przez Agencje różnym ludziom. Albo cwaniakom, choć obiecującym renowację, hotele, restauracje, centra konferencyjne, miejsca pracy. Na naszym terenie nikt z nabywców nie dotrzymał słowa. Zabytki idą w gruz. O właścicielu świadczy tylko tabliczka „Teren prywatny. Obcym wstęp wzbroniony”. Czasem trafiają w ręce komornika. Czasem zamieniają się w działkę z kupą gruzu.
Byłam w Krakowie na szkoleniu z Ministerstwa Sprawiedliwości w kwestii „pracy za karę”. Miałam nadzieję, że to ulży gminie i mieszkańcom, że chodzi o odpracowywanie długów. Guzik. Bzdurny przepis obciąża gminę, a ulgę przynosi systemowi penitencjarnemu. Może to się jeszcze uda odkręcić. W końcu Minister, tej samej Sprawiedliwości, się zmienił. Może i przepis się zmieni na lepszy.
“Zapowiedź likwidacji gimnazjum, najbardziej ułomnego elementu systemu edukacji, powinna cieszyć. Wiedziałam od początku, że jeśli do tego dojdzie, będzie to proces rozłożony na lata. Łatwo się rujnuje stary dobry system, trudniej go odbudować” – Jolanta Krysowata mnoży argumenty, ważne argumenty, z punktu widzenia wójta gminy.
Coś mnie tknęło. Sprawdzam podatki, dopłaty, wyroki NSA w podobnych sprawach. Bingo! Wystosowałam do mieszkańców – właścicieli ziemi – apel o rozwagę (żeby nie wzbudzać kolejnej histerii). Co prawda każdy podatek wpłacany do gminnej kasy jest miły wójtowi, ale ma znaczenie czy płaci go świadomy inwestor czy nieświadomy rolnik.
Parę krzewów winogron rośnie właściwie na każdym podwórku. Mała, ale prawdziwa winnica jest w Baszynie. Niedawno się dowiedziałam, że pod Rogówkiem, zaledwie dwa kilometry od Wińska, trzy lata temu właściciel wielkiej winnicy z innego powiatu, kupił 16 hektarów ziemi. Na jednym hektarze rośnie już winorośl. Reszta stoi i czeka. Mam nadzieję, że na to samo, co ja.
Dwa kościoły, synagoga, trzy cmentarze. Dowody na czasy przeszłe historyczne. Dokumenty świetności. Wspomnienie normalności. Bez propagandowej, wszechobecnej „tolerancji”. Jak normalnie musiało tu być sto lat temu, dwieście.
Wiele form pomocy państwa zniechęca do podjęcia pracy, uzależnienie od pomocy, wzmacnia negatywne postawy. Rozwija się forma klientelizmu. Główny problem współczesnej pomocy społecznej w Polsce polega na uzależnieniu klientów od pomocy. A powinno być odwrotnie, głównym kryterium stosowania pomocy społecznej powinna być zasada nieuzależniania od niej odbiorców. To kultura zależności, to pułapka.
Przyszedł najprostszy pomysł oszczędnościowy. Pozamykać wszystkie na wsiach, zostawić tylko w Wińsku. Największą podstawówkę, mieszczącą się w tym samym kompleksie budynków, co gimnazjum, zostawić. Dzieci upchnie się kolanem, nauczyciele znajdą sobie inną pracę. Przecież to inteligencja, ludzie wykształceni, powinni być zaradni.
ZUS wziął pod lupę młode matki. Praktyka ZUS-u, a dokładniej ZUS-owska interpretacja przepisów prawnych obróciła się o 180 stopni. ZUS ze znanych tylko sobie powodów zmienił dotychczasową praktykę, o czym nie poinformował ubezpieczonych. Chodzi o prawo (a właściwie o brak prawa) do zasiłku chorobowego po zakończeniu pobierania zasiłku macierzyńskiego przysługującego osobom prowadzącym działalność gospodarczą.