.Przyjechały koleżanki z Wrocławia na weekend. Napiły się kranówki. I zakrzyknęły:„Dlaczego to jeszcze nie jest w butelkach?” Otóż dlatego, że nie miałam czasu się tym zająć. Uwikłana w mieszkania komunalne, kominy, które zabijają na zimę, działki, które trzeba sprzedać, żeby zrównoważyć budżet, gospodarkę śmieciową, która ustawowo zabija gminy pod płaszczykiem ekologii, łataniem lokalnych dróg tzw. destruktem (frezowiną) czyli tym, co zbywa drogom krajowym i autostradom, ich resztkom, które dla nas są karmą…
Nie miałam czasu na pryncypia. Choć mam je w głowie i w kampanii wyborczej myślałam naiwnie, że to pierwsze, czym się zajmę. Promocja gospodarcza i nowe (jakiekolwiek) miejsca pracy. Tym czasem 7 miesięcy kadencji zeszło mi na sprawach doraźnych i myśleniu (tylko i głównie) o pryncypialnych czyli sprawach strategicznych. Woda Wińsko jest pierwsza, bo oczywista, łatwa, tania, szybka, wykonalna.
.Woda Wińsko. Możesz pić w pracy i za kierownicą!” “Woda” małymi, a “Wińsko” dużymi. To drugie nawet w dizajnie „patykiem pisane”. Taki slogan reklamowy wymyśliłam dla naszego wyjątkowego produktu, którego wcale nie trzeba produkować. Tryska prosto z ziemi. SUW (Stacja Uzdatniania Wody) w niektórych naszych ujęciach, to taka tylko…. nazwa.
Przeglądam co miesiąc wyniki badań naszej wody, które Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej zleca w dwóch niezależnych laboratoriach. W przypadku studni „SUW Węgrzce”, która zasila 1/3 gminy, można właściwie pić ją prosto z ziemi. Naturalnie doskonała. Czysta, bogata. Tylko do butelek. Mała produkcja. Wystarczyłaby na początek. „Taniocha w plastyku wyparła porządne wody mineralne i źródlane. Ludzie wolą tanio niż dobrze”- przekonują mnie znajomi z branży wodnej z całego Dolnego Śląska, którzy nie wytrzymują na takim rynku, choć do niedawna wiodło im się świetnie. Odradzają. Taki biznes to ślepy zaułek.
.Nie dowierzam. „Woda Wińsko” będzie dobra i tania. Naturalna. Studnia Węgrze (200 metrów od mojego domu) jest najczystsza i najbardziej wydajna. Przy niej znajduje się półtora hektara ziemi gminnej, poza strefą chronioną, do wykorzystania. Może by jednak spróbować?
.Gmina nie może prowadzić działalności gospodarczej. Musi znaleźć inwestora i cieszyć się z zatrudnienia i podatków. Więc szukam. Za mało aktywnie, bo czas zajmują mi kominy, żeby nie zabijały na zimę i dziury w drogach, żeby nie robiły tego samego przez cały rok.
Tymczasem odkręcam kran i napuszczam do wanny Wodę Wińsko. Szkoda, że nie do butelek. Można by ją pić w pracy i za kierownicą. W całej Polsce. Nie tylko w Wińsku. Prosto z kranu.
Jolanta Krysowata
Właścicielkę nieruchomości w Wińsku przepraszam za to, że zdjęcie jej domu znalazło się w tekście o budynkach komunalnych bez szamb. Otóż oświadczam, że jej dom znajduje się w samym Wińsku (podobnie jak inne domy ze zdjęć), które jest w pełni skanalizowane, a problemy z szambami dotyczą jedynie wiosek poza Wińskiem. W związku z tym zakładam, że budynek z kontrowersyjnej fotografii ma podłączenie do kanalizacji i stosowną umowę w tym względzie.