Michał SZUŁDRZYŃSKI: "Telewizja Trwam. Telewizja Republika. Telewizja z przesłaniem"

"Telewizja Trwam. Telewizja Republika. Telewizja z przesłaniem"

Photo of Michał SZUŁDRZYŃSKI

Michał SZUŁDRZYŃSKI

Szef działu krajowego „Rzeczpospolitej”

Ryc.: Fabien Clairefond

.Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że w Polsce nie ma nic bardziej trwałego, niż rynek mediów, szczególnie telewizji. Trwałość ta polegała bowiem na tym, że wprawdzie kolejni gracze co jakiś czas plajtowali, ale ci którzy zostali na placu boju twardo walczyli z kryzysem. Duże stacje z niepokojem obserwowały odpływ widowni do kanałów tematycznych, co odbijało się to na ich wpływach z reklam. W tej sytuacji ewentualne pojawienie się nowych graczy wydawało się niemożliwe.

.Mimo to 10 kwietnia 2013 r. ruszyła prawicowa Telewizja Republika. Nastąpiła fala spekulacji, że jest ona wymierzona w istniejącą już Telewizję Trwam, albo przeciwnie, że stacje zawarły sojusz. Natychmiast pojawiły się też plotki, dotyczące politycznego konfliktu jaki miało wywołać powstanie tej stacji. Znacznie ciekawsze wydaje się jednak pytanie, czy prawicowe stacje TV Trwam i TV Republika mogą w ogóle utrzymać się na ekstremalnie trudnym rynku mediów i czy mogą odnieść na nim sukces.

Pierwszy problem w analizie zagadnienia, to brak oficjalnych danych dotyczących oglądalności tych stacji. Na początku swojej działalności TV Republika informowała, że pierwsze jej audycje oglądało równocześnie w Internecie 8 tys. widzów. Ile osób ogląda ją w kilka miesięcy po starcie (gdy stacja jest obecna w droższych pakietach telewizji satelitarnych i w niektórych kablówkach) – nie wiadomo. Założyć można jednak, że nie jest to liczba widzów przekraczająca kilkunastu, może kilkudziesięciu tysięcy (najchętniej oglądany kanał tematyczny – Polsat Sport – cieszy się widownią ok. 60 tys. widzów). Z kolei ostatnie dane pokazywały, że TV Trwam ma widownie rzędu 8–9 tys. Śmiało można jednak przyjąć, że liczba ta jest niedoszacowana. Po pierwsze, stacja mocno zyskała wśród prawicowych odbiorców po zamieszaniu wokół decyzji KRRiT w sprawie miejsca na cyfrowym multipleksie. Po drugie zaś wg serwisu Wirtualne Media sprzedano min. 300 tys. zestawów satelitarnych umożliwiających odbiór telewizji założonej przez o. Tadeusza Rydzyka. Po trzecie szacunki na poziomie 0,08 proc. udziału w rynku rażąco odbiegają od wyników bliźniaczej stacji radiowej – Radia Maryja, które ma udział ok 2–3%. Licząc nawet najbardziej optymistycznie, obie stacje nie mają razem zapewne więcej niż 100 tys. stałych widzów. Dla porównania zajmujące się informacją kanały takie jak TVP Info czy TVN24 gromadzą przed ekranami 2,5% widowni.

.Jeśliby rynek tygodników miał być probierzem medialnego miejsca dla poglądów konserwatywnych czy katolickich, okazałoby się, że tacy czytelnicy to potężna siła. Spośród tygodników opinii „Uważam Rze”, „Sieci” i „Do Rzeczy” gromadzą co tydzień niemal 200 tys. czytelników, kolejnych 140 tys. osób co tydzień przyjmuje w swych domach „Gościa Niedzielnego”. Kolejne ponad 100 tys. sięga po tygodnik Niedziela, zaś 60 tys. kupuje co tydzień Gazetę Polską.W porównaniu z liczącą 250 tys. egzemplarzy sprzedażą pism walczących o lewicowego czytelnika („Newsweek”, „Polityka”), czy kilkadziesiąt tysięcy bardziej centrowego „Wprost”, wydawać by się mogło, że punkt widzenia prawej strony może być silnie obecny również w mediach innego typu.

Sukces, jakim było powstanie pierwszego masowego konserwatywnego tygodnika opinii, jaki stał się udziałem „Uważam Rze” Pawła Lisickiego, pokazał, że prawicowy punkt widzenia nie musi z góry oznaczać rynkowej i biznesowej przegranej. Przeciwnie, przy pewnej dozie profesjonalizmu, pomysłowości oraz świeżości, może wywrócić utrwalony porządek w branży.

O potrzebie istnienia nie niszowych, lecz równoprawnych mediów o bardziej konserwatywnym charakterze może świadczyć również zwykła analiza badań opinii publicznej.

.Konserwatywne ideały są bliskie niekiedy ponad połowie Polaków – jeśli poddać analizie kwestie obyczajowe. Wysoka ocena rodziny pośród innych wartości, deklarowane przywiązanie do Kościoła katolickiego, sceptycyzm z jakim ponad połowa Polaków podchodzi do lewicowo-liberalnych postulatów społecznych (legalizacja aborcji, umożliwienie zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci) pokazuje, że konserwatywna publiczność może stanowić dużą grupę docelową. Również ostatnia Diagnoza Społeczna pokazuje, że liczba Polaków o poglądach konserwatywnych bez kłopotu mogłaby się stać wpływowym odbiorcą mediów o takim profilu.

Jeśli przyjrzymy się wynikom, jakie osiągają w wyborach i badaniach opinii partie sytuujące się po prawej stronie sceny politycznej, wydawać by się mogło, że Polska powinna stać się prawdziwym eldorado dla mediów wyrazistych, tożsamościowych, o bardziej prawicowym charakterze.

Ale jeśli przeniesiemy nasz wzrok na rynek telewizji, obie prawicowe stacje telewizyjne mają nieproporcjonalnie małą widownię w porównaniu z politycznymi i obyczajowymi sympatiami dużej grupy Polaków.

Sytuacja ta z jednej strony wynika ze specyfiki rynku telewizyjnego. Z drugiej jednak stanowi szansę dla mediów takich jak Telewizja Republika czy Telewizja Trwam.

.Dominującym podziałem politycznym w ostatnich latach w Polsce, który w dodatku nie do końca odzwierciedla podział na lewicę i prawicę, jest podział na gorących sympatyków i śmiertelnych wrogów Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Podział ten wywoływać zdaje się znacznie więcej emocji, niż podziały o innym charakterze. Polskie media w tym politycznym sporze nie zachowały bezstronności (podobnie jak nie były neutralne w sporach wcześniejszych, np. AWS z SLD). Przeciwnie, widząc, że polityczne emocje przyciągają widzów przed telewizory ochoczo większa część mediów włączyła się do tej partyjnej wojny.

By nie być gołosłownym warto przywołać ubiegłoroczne badanie CBOS, które dotyczyło oceny przez Polaków sympatii politycznych poszczególnych stacji telewizyjnych. Okazało się, że bardzo duży odsetek respondentów uważa, że stacje grupy TVN wspierają koalicję rządzącą. Co ciekawe w przypadku tej stacji badanie wykazało utrzymanie się trendu po zmianie władzy. Za czasów rządów Jarosława Kaczyńskiego tylko 5 proc. badanych uważało, że TVN wspiera jego rząd, zaś 18% uznało, że sympatyzuje ona z ówczesną opozycją (której liderem był wówczas Donald Tusk). Po sześciu latach sytuacja wyglądała, jeśli chodzi o lojalność partyjną, dokładnie tak samo. Tylko 4 proc. ankietowanych jest zdania, że TVN wspiera obecną opozycję, zaś aż 32% uważa, że popiera ona rząd Donalda Tuska. Równocześnie o 10 pkt proc. spadł w tym okresie odsetek osób, które odbierają stacje grupy TVN jako neutralne polityczne (było ich ostatni 45%).

Na mniejszą skalę widać to w ocenach telewizji publicznej. Za rządów PiS 27% ankietowanych uważało, że kanały TVP wspierają rząd Jarosława Kaczyńskiego. W przypadku rządu Donalda Tuska takie wrażenie ma 30 proc. badanych. Co ciekawe badanie pokazuje, że kanały grupy Polsat są najbardziej bezstronne (51% odpowiedzi). Badanie, które objęło również TV Trwam nie pozostawia wątpliwości o ocenie przez Polaków jej politycznych sympatii. 52% respondentów uważa, że wspiera ona opozycję. O jej bezstronności przekonanych jest zaś 22% badanych.

.Jeśli więc przypomnimy sobie, że do sympatii do największej partii opozycyjnej przyznaje się w sondażach preferencji politycznych co najmniej co trzeci Polak, dysproporcja między poglądami a ofertą medialną wydaje się być bardzo duża i otwierać pole dla stacji, które może nie będą wprost wspierać opozycji, ale będą prezentować zbliżony do jej programu punkt widzenia.

Gdy telewizja publiczna staje się więc coraz bardziej nijaka, gdy duża część popularnych mediów prywatnych otwarcie okazuje swe sympatie polityczne, a przez to jedna ze stron wojny politycznej ma swą reprezentację w mediach, wydawałoby się, że powinno być sporo miejsca dla medium wspierające obóz przeciwny.

Tym bardziej, że – jak dowiodła analiza wydatków partii politycznych – główne ugrupowania (PO, PiS i SLD) zupełnie bez żenady konsumują sympatię niektórych dziennikarzy płacąc im wprost z partyjnej kasy (najczęściej za tzw. analizy).

.O szansach dla istnienia medium o bardziej prawicowym charakterze mogą też świadczyć zjawiska obecne w otoczeniu polityki. Choć wciąż partia rządząca może liczyć na przedstawicieli wpływowych mediów (jak choćby popularny prezenter jednego z pasm porannych, który swój znak rozpoznawczy uczynił z wyszydzania polityków PiS i wszystkiego co prawicowe, tytuły typy „Tusku musisz” itp.) w przestrzeni Internetu sytuacja jest już inna. Jeszcze kilka lat temu zdecydowana większość żartów, memów, demotów itp. była zorientowana przeciwko partii Jarosława Kaczyńskiego. Jednak z upływem czasu i utraty popularności przez obecnie rządzących, Internet stawał się coraz bardziej bezlitosny również wobec Donalda Tuska i jego partii. Zapewne nie sposób tego policzyć, lecz liczba udostępnień, lajków czy dalszych przekazań treści – nazwijmy to roboczo – „pisowskich” wydaje się być znacznie większa niż „platformerskich”.

Warto w tym miejscu dodać, że upolitycznienie telewizji nie jest w żadnym stopniu polską specyfiką. Wielokrotnie przywoływany przykład USA, gdzie powstanie ostro prawicowej telewizji sprawiło, że pozostałe musiały opowiedzieć się po np. po stronie lewicy, pokazuje, że emocje związane z polityką są dla nadawców znacznie cenniejszą walutą niż chłodna bezstronność. Kłopot w tym, że mamy w Polsce wojnę polityczną, coraz ostrzejszą wojnę kulturową, nie ma zaś wciąż silnego medium, które broniłoby idei, wartości, a często i ludzi obozu prawicy.

Przy okazji trzeba też poczynić uwagę dodatkową. Obecny porządek telewizyjny w Polsce nie jest wytworem obecnego konfliktu politycznego. Zakorzeniony jest głęboko w latach 90., gdy obecne potęgi jak Polsat czy TVN otrzymywały koncesje. Tamta sytuacja nałożyła się zaś dopiero później na obecny konflikt polityczny. Z mediami publicznymi sytuacja wyglądała inaczej, gdyż najczęściej znajdują się one pod wpływem polityków i to najczęściej pochodzących z partii rządzącej – choć Platforma Obywatelska odbiła media publiczne od osób kojarzonych z PiS dopiero trzy lata po objęciu rządów. W efekcie od 2011 roku prawicowa opozycja nie ma równorzędnej pozycji w stacjach telewizyjnych.

.Choć prawica nie znajduje w głównych mediach swej reprezentacji politycznej, inaczej ma się sprawa ze sprawami obyczajowymi. Mimo iż telewizja publiczna zapewnia dość uniwersalną a niekiedy lekko konserwatywną rozrywkę, to dość często można się spotkać z poglądem, że światopogląd przedstawiany w zamawianych przez TVP filmach i produkcjach jest dość zachowawczy, dobrze przedstawiani są w nim np. księża. W telewizji publicznej działa osobna redakcja katolicka, niedzielny program po modlitwie Anioł Pański z Watykanu emituje co tydzień Polsat News.

To wszystko sprawia, że tożsamościowe telewizje prawicowe czy katolickie znajdują się w dość specyficznej sytuacji.

Patrząc na wyniki oglądalności, widzów oglądających kanały ogólnotematyczne przyciąga do nich przyzwyczajenie, ale też oferta programowa, która nie ma ideowych ani politycznych barw. Produkcja filmów, seriali, talk shows, talent shows wymaga wielkich nakładów finansowych i przyciąga widzów bez względu na ich polityczne preferencje. Dlatego telewizje chcące zawalczyć o prawicowego odbiorcę muszą się nastawić na ofertę, której najbardziej brakuje w dominujących mediach – przedstawianie polityki czy religii właśnie z konserwatywnego punktu widzenia.

Skoro istnieją telewizje z ofertą centrową lub lewicową, muszą próbować przyciągać widzów prawicowych. Stąd w programach zarówno Telewizji Trwam a szczególnie Telewizji Republika dominują programy publicystyczne – wywiady, rozmowy czy komentarze. I rzeczywiście w tej dziedzinie trudno dla nich o konkurencję.

.Większość popularnych stacji radiowych i telewizyjnych zajmujących się publicystyką (TOK FM, TVN24, TVP Info, Polsat News) z punktu widzenia prawicy prezentuje nieakceptowalny punkt widzenia w podstawowych kwestiach takich jak choćby zakres integracji europejskiej, polska suwerenność, rola Kościoła w życiu publicznym czy katastrofa smoleńska.

I znów, ponieważ prawicowy punkt widzenia w tych dziedzinach reprezentuje kilkadziesiąt procent Polaków, miejsce dla takich treści wydaje się na rynku medialnym istnieć. Właśnie publicystyczność, która nadaje obu tym stacjom szybkiego i ostrego zabarwienia politycznego, stała się znakiem rozpoznawczym Trwam i Republiki.

Trzeba zresztą przyznać, że jeśli chodzi o aktywną polityczną publicystykę właśnie media związane z o. Tadeuszem Rydzykiem były tu prekursorem. Słynna audycja „Rozmowy Niedokończone”, w której w ostrych słowach sam redemptorysta lub zaproszeni goście komentowali rzeczywistość, w którym słuchacze na żywo odnosili się do bieżących wydarzeń, paradoksalnie była jednym z najbardziej nowatorskich formatów radiowych w latach 90. Ten program nadawany jest do dzisiaj, można oglądać go w TV Trwam i obok „Polskiego Punktu Widzenia” jest jednym z najchętniej oglądanych programów tej stacji (wystarczy przyjrzeć się ilości odsłon odcinków zamieszczonych na YouTube).

Tu jednak napotykamy na dwa problemy. Pierwszym z nich jest technologia, drugim demografia – oba są ze sobą ściśle związane. Powstaje bowiem pytanie czy oczekiwania osób zainteresowanych polityką, o sprecyzowanych poglądach rzeczywiście zaspokoi klasyczna telewizja nadająca poszczególne programy w eterze.

Takie osoby bowiem warto podzielić na dwie grupy wiekowe (tu element demograficzny). Starszym bez wątpienia odpowiada klasyczne odbieranie telewizji (z dostępnych danych wynika, że aż 85% widzów TV Trwam ukończyło 60. rok życia). Jednak osoby młodsze, w dodatku te bardziej zainteresowane polityką, rzadziej oglądają programy w telewizji, czerpiąc wiedzę o wydarzeniach i komentując je na bieżąco w Internecie (o aktywności tzw. prawicowego Internetu pisałem powyżej). Dla nich kolejna oferta linearnej telewizji wydaje się mniej atrakcyjna niż np. możliwość materiałów w technologii VOD, lub wreszcie niż multimedialny portal.

Starszy wiek tradycyjnych odbiorców telewizji prawicowych jest jednak również dla nich szansą. Po pierwsze jest to grupa bardziej lojalna. Po drugie bezwzględne dane demograficzne pokazują, że liczba osób starszych w Polsce (co wynika ze starzenia się społeczeństwa) będzie rosnąć a nie maleć. I wreszcie powód trzeci – najważniejszy – mniej zainteresowani tą grupą reklamodawcy nie zostawią w niej pieniędzy potrzebnych na utrzymanie.

I tu pojawia się jakże ważny mechanizm, który daje siłę takim telewizjom – lojalność widzów. Media o. Rydzyka od dawna wspierane są przez widzów i słuchaczy w postaci składek. Podobny mechanizm stosuje telewizja Republika wprowadzając dodatkową opłatę dla tych, którzy chcieliby ją oglądać w sieciach kablowych, lub proponując widzom kartę lojalnościową, dzięki której mogą mieć pełny dostęp do jej programów w Internecie.

.Ostra polityczna wyrazistość, wywołująca dużo emocji i mocno wiążąca swą publiczność, wraz z poczuciem współodpowiedzialności za własne medium – to wszystko sprawia, że oferty telewizji prawicowych nie da się porównać z niczym innym. Czy przełoży się to na ich sukces. Przekonamy się gdy tylko Republika wejdzie do wszystkich stacji kablowych, zaś TV Trwam rozpocznie naziemne nadawanie cyfrowe w całej Polsce (dziś ma zasięg zaledwie 30 proc. gospodarstw domowych). 

NM5 OKŁADKA

I tu wracamy do punktu wyjścia. Powstanie najpierw jednego tygodnika prawicowego, a później konkurencja trzech tytułów znacznie poszerzyła liczbę czytelników chętnych do sięgania po taką ofertę. Są to jednak pisma nowoczesne, korzystające z wszystkich zalet swej konkurencji, oferujące jednak brakujące na rynku treści. By odnieść sukces telewizje prawicowe nie mogą ścigać się z telewizjami regionalnymi. Swoja ofertę muszą podawać nowocześnie i ciekawie. Do tego jednak potrzeba gigantycznych nakładów finansowych, które jednak znajdują się jak się wydaje poza zasięgiem obu nadawców.

Michał Szułdrzyński
Tekst opublikowany w wyd.5 kwartalnika opinii „Nowe Media” [LINK] 

 

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 grudnia 2014
Fot.Shutterstock