Czego Internet w nas nie zmienił
.Ze swoją ponad dwudziestoletnią historią w życiu publicznym Internet jest dziś bardziej obecny w naszym świecie niż telewizja. Po czasie obietnic nadszedł czas podsumowań. Zdefiniujmy więc, czego Internet w nas nie zmienił.
Internet nie zmienił pracy
Choćby dlatego, że w marę jak rozwijają się miasta (co nie jest złe samo w sobie), rozrasta się używana codziennie sieć transportowa. Tracimy miliony godzin, przy czym technologia cyfrowa – z wyjątkiem uprzywilejowanej mniejszości – nie jest w stanie skierować tego szaleństwa na właściwe tory. Obietnica pracy na odległość wciąż pozostaje daleka, nie tylko z powodu ograniczeń technologicznych, ale także wskutek immanentnej niechęci systemów hierarchicznych do jakichkolwiek ustępstw. A zatem tempo życia się nie zmienia, chyba że na tyle, by wymuszać na sklepach i punktach usługowych otwarcie do późnych godzin, odpowiadających szalonemu pędowi, jaki wyznaczają nasze agendy, wymykającemu się naturalnemu rytmowi życia. Nawet dziennik telewizyjny o godz. 20.00 na tym cierpi, mimo że cieszy się nieustającym zainteresowaniem widzów. Priorytet mają przewoźnicy osobowi, którzy z chwilą gdy zyskują status zbiorowych, zamieniają się w mobilne biura.
Internet nie zmienił naszego poziomu szczęścia
Choćby dlatego, że wymaga on od nas wciąż większej obecności. Oczywiście wina leży w każdym z nas. Zawsze ktoś jest online, zawsze ktoś jest dyspozycyjny, by zaspokoić nasze pragnienie socjalizacji, choćbyśmy mieli poprzestać na minimum zadowolenia. Chełpimy się swoimi lajkami i tweetami. Potrzebowałem kilku miesięcy, aby uodpornić się na to licytowanie się i oprzeć się chęci otrzymywania coraz większej ilości polubień.
Internet nie zmienił ekonomii
Choćby dlatego, że nowa ekonomia to wciąż ekonomia, którą już dobrze znamy – tylko w gorszym wydaniu. Internet zwielokrotnił spekulację, rozochocił przedsiębiorców spragnionych szybkiego sukcesu, którzy zaczęli chodzić pod krawatem, porzucając wszelkie kontestatorskie ideały. Pod panowaniem Internetu biedni stają się jeszcze ubożsi, a bogatsi jeszcze zamożniejsi. I odczucia tego nie zmienią statystyki, nawet jeśli mówią co innego, bo w tej dziedzinie emocje są ważniejsze niż dane liczbowe (a Internet nasila jeszcze to odczucie, przenosząc jednostkowe emocje na wszystkich użytkowników).
Internet nie zmienił centralizacji
Choćby dlatego, że wykreował przedsiębiorstwa, które są coraz bardziej zachłanne i chciwe – chcą władzy. W jego łonie rodzą się czarne dziury hiperłączy i generowanych przez nie dochodów. Nadmierna centralizacja sprawia, że przybywa projektów w rodzaju Wielkiego Brata, wiedzionych pragnieniem kontrolowania mas, z zasady uznawanych za głupie i niebezpieczne. Kalkulacja jest słuszna, bo konstrukcja społeczna popycha nas ku utrwalaniu tego strasznego prawa sieci: „Zwycięzca bierze wszystko”.
Internet nie zmienił polityki
Choćby dlatego, że konstytucja żadnego z krajów będących jego siłą napędową nie została w konsekwencji zrewidowana. W krajach takich jak Tunezja, gdzie procesy konstytucyjne są w toku, nie można powiedzieć, że piąta władza zwiększyła swoje wpływy. Przyczyniła się ona do obalenia kilku dyktatorów. To już coś, ale chciałoby się więcej. Paradoksalnie Internet nie wzmacnia poczucia odpowiedzialności obywatelskiej; uwypukla natomiast zachowania konformistyczne, będące wynikiem braku realnej edukacji w sferze technologii i filozofii. Celebruje polityków z większą gorliwością niż kiedyś telewizja, dając złudzenie pogłębionej bliskości.
Internet nie zmienił pieniądza
Choćby dlatego, że kryzys z lat 2007–2008 tylko nielicznym uświadomił mechanizm działania długu. Wszystkie informacje są tam; dostępne i zaskakujące. Oto dowód na to, że bankierzy tworzą nową szlachtę o niezliczonych przywilejach, której my jesteśmy ubogim krewnym, zawsze gotowym do ciągłego wybierania tej samej poddanej im kasty rządzącej.
Internet nie zmienił rubryki towarzyskiej
Choćby dlatego, że decentralizacja mediów, głównie za sprawą blogów, nie zakłóciła całościowego pejzażu: wielkie media zawsze czerpią newsy z pierwszego źródła, manipulując, często nieświadomie, naszą wizją świata. A internetowi spekulanci, leżąc pod kroplówką gotówki wątpliwego pochodzenia, marzą tylko tym, by przejąć schedę po swoich poprzednikach. Nie przepuszczą żadnej niskiej zagrywki. Zamiast myśleć o świecie jutra, znajdują upodobanie w tym, co szwankuje obecnie, troszcząc się jedynie o to, by zwiększyć poziom oglądalności czy czytelnictwa. Nie lepiej niż politycy.
Internet nie zmienił rynku wydawniczego
Choćby dlatego, że nagrody literackie są przyznawane tylko tekstom w wydaniu papierowym, tekstom, które obowiązkowo są mało awangardowe, bo muszą odpowiadać przede wszystkim wymogom rynku. Dobrze myśląca inteligencja pogardza nowo wyłonionymi formami narracji z blogiem na czele.
Listę tę można by ciągnąć w nieskończoność. Internet nie zmienił otaczającej nas głupoty, pychy, żądzy władzy, dyskryminacji… Nie zmienił człowieka, a tylko poszczególnych ludzi. Idąc tym bardziej pozytywnym tropem, powinienem teraz wyliczyć to, co Internet zmienił, cały ten olbrzymi program, który zazwyczaj mnie absorbuje. „To, co Internet pogorszył” byłoby jednak niewątpliwie lepszym tytułem dla tego tekstu.
Thierry Crouzet
Tekst pochodzi z wyd.6 kwartalnika opinii „Nowe Media” [LINK]