Piotr ORAWSKI: "Piękno muzyki (45) Moonlight Shadow"

"Piękno muzyki (45) Moonlight Shadow"

Photo of Piotr ORAWSKI

Piotr ORAWSKI

Muzykolog, nauczyciel i dziennikarz. W Trójce spędził jedenaście lat. Kolejne jedenaście lat zawodowej aktywności to Polskie Radio BIS. Po zmianie formuły programu trafił do Dwójki, swego naturalnego środowiska radiowego. Był tam do samego końca, realizując swoje wielkie marzenie młodości - wieloletni cykl codziennych audycji, w których opowiadał o skomplikowanych i fascynujących zarazem dziejach sztuki dźwięku. www.piotrorawski.pl

OD REDAKCJI: Dzięki uprzejmości Pana Rafała, mamy przyjemność jeszcze raz podróżować poprzez świat muzyki, który przez wiele lat w niezwykły sposób opisywał Piotr Orawski – człowiek z ogromną wiedzą i pasją muzyczną, którą przekazywał radiosłuchaczom. Polecamy Państwu ten cykl.

.W tradycji europejskiej kultury funeralnej śmierć jest czymś przejmująco smutnym, pozbawionym nadziei, ostatecznym końcem wszystkiego. Jednak w ludzkiej mentalności nie zawsze tak było. W sztuce, w filozofii, teologii i jeszcze paru innych dziedzinach intelektualnej aktywności człowieka śmierć była także rodzajem – może złudnego – pocieszenia.

Myślę o tym od dawna, kiedy pojąłem sens niezwykłego utworu Mike’a Oldfielda, zaśpiewanego wspaniale przez Maggie Reilly. Jego tytuł jest znaczący: Księżycowy cień. Jest to tekst o śmierci, ale wyrażony tak radosną muzyką, że trudno ją z traumą odejścia bliskich nam ludzi skojarzyć. Jest to z pewnością rodzaj kulturowego kodu, ale jest to też dziedzictwo wielu wieków pozytywnego myślenia o śmierci.

.Marcin Luter diabła potraktował kałamarzem, chociaż nie miał pewności, że ten drugi nie potraktuje go jeszcze gorzej. Na szczęście nie potraktował i pozwolił mu przybić słynne tezy na drzwiach kościoła w Wittenberdze, które założyły nowy Kościół chrześcijański w Starej Europie. Księżycowy cień jest czymś jeszcze innym. Żadnego nowego kościoła nie zakłada – i chwała Bogu – uświadamia nam coś zupełnie innego, to mianowicie, że można mówić o śmierci bez patosu, a nawet z pewną niezrozumiałą radością, co w kontekście odchodzenia na zawsze ma wartość niepojętą, ale bardzo ważną.

Zawsze dziwiło mnie, jak można w kontekście własnego umierania, własnego odchodzenia, własnego oddalania się, odczuwać w jakiś sposób pewien rodzaj radości. Teraz rozumiem, że jest to sprawa drugiego człowieka, z którym wzajemnie daliśmy sobie skarb największy. Wielki utwór Oldfielda właśnie o tym mówi; jest radosny, chociaż mówi o śmierci. A o czym mówi większość dzieł kultury? O czym mówią pieśni Schuberta? Te najbardziej radosne i tak w wielkich cyklach pogrążą się w smutku i beznadziejności. O czym mówią późne utwory Liszta? Chociażby Żałobne gondole? A jeśli przyjrzeć się poezji? Rilke? Nadzieja niejasna, być może niemożliwa. Mój ukochany Celan? Prawda która kłuje w oczy i serce. Pan Cogito? Herbert być może najbardziej nas oszczędzał, bo stworzył Człowieka Myślącego, który mniej pogrywał na naszych emocjach, a bardziej odwoływał się do naszego myślenia.

.Sprawa polega jednak na tym, że czasami zwykły tekst piosenki, dobrze i mądrze napisany, bez wybitnych walorów poetyckich czy literackich, może dać wzruszenie takie samo, jak coś, co uznajemy w zgodnej opinii za arcydzieło. Jeśli jeszcze taki tekst spotka się ze świetną muzyką, to albo może nas totalnie zdołować, albo obiecać złudną nadzieję, której i tak nie wypełni.

Piotr Orawski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 czerwca 2015
Fot.: Shutterstock