Edmund S. PHELPS: "Nauki humanistyczne w programach szkół średnich i wyższych. To podstawa sukcesu"

"Nauki humanistyczne w programach szkół średnich i wyższych. To podstawa sukcesu"

Photo of Edmund S. PHELPS

Edmund S. PHELPS

Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. Dyrektor Center on Capitalism and Society funkcjonującego w ramach Uniwersytetu Columbia i dziekan Newhuadu Business School. Autor wielu książek, m.in. Rewarding Work i Mass Flourishing.

Liderzy biznesu powtarzają, że pogłębiająca się luka edukacyjna – rozdźwięk między tym, czego uczą się młodzi ludzie, a umiejętnościami wymaganymi na rynku pracy – jest głównym czynnikiem odpowiedzialnym za wysokie bezrobocie i powolny wzrost gospodarczy w wielu krajach. Rządy wydają się natomiast przekonane, że najlepszym sposobem na zlikwidowanie owej przepaści jest zwiększanie liczby studentów uzyskujących dyplomy na kierunkach określanych zbiorczym skrótem STEM (nauki ścisłe, techniczne, inżynieria). Czy mają rację?

Mówiąc najkrócej – nie. Co więcej, dwa kluczowe argumenty na poparcie tezy, że to niedostateczne wykształcenie jest powodem słabych wyników ekonomicznych, są w najlepszym razie mało przekonujące.

* * *

.Pierwszy argument przemawia za tym, że brak odpowiednio wykwalifikowanych pracowników uniemożliwia firmom inwestowanie w bardziej zaawansowane urządzenia. Ale rozwój gospodarczy nie przebiega zwykle według tak pojętej logiki. To raczej firmy zaczynają inwestować, a pracownicy albo reagują na perspektywę uzyskania wyższych zarobków, zdobywając (na własny koszt) żądane umiejętności, albo też pracodawcy zapewniają obecnej i przyszłej kadrze odpowiednio sprofilowane szkolenia.

Drugi argument jest taki, że Stanom Zjednoczonym i innym państwom rozwiniętym coraz trudniej jest dorównać osiągnięciom, jakie kraje rozwijające się zdobyły dzięki masowym inwestycjom w coraz nowszy sprzęt, ściśle sprofilowane kształcenie na poziomie wyższym i podnoszenie umiejętności poprzez szkolenia. Ale i to zaprzecza tradycyjnej dynamice wymiany handlowej, w której sukces jednego kraju nie pociąga za sobą przegranej innego.

Teoretycznie przestawienie się kilku krajów jednocześnie na kształcenie oparte na STEM (nauki ścisłe, techniczne, inżynieria) zarówno na poziomie średnim, jak i wyższym – wraz z towarzyszącym mu wzrostem efektywności – mogłoby, rzecz jasna, osłabić konkurencyjność gospodarek, które analogicznego wysiłku nie podjęły. Ale taki scenariusz jest wysoce nieprawdopodobny, przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości.

* * *

.Doświadczenie uczy, że rozrost sieci wysoce wyspecjalizowanych szkół wyższych w Europie nie przełożył się na dynamiczniejszy wzrost gospodarczy czy większe zatrudnienie.

Przekształcanie wszechstronnych uniwersytetów w wyspecjalizowane instytucje kształcenia naukowo-technicznego w Związku Radzieckim i komunistycznych Chinach nie uratowało tych krajów od zapaści ekonomicznej.

.Czołowe chińskie uniwersytety oferują dziś dwuletnie programy wzorowane na amerykańskich wyższych szkołach nauk humanistycznych.

Kształcenie skupione wokół STEM (nauki ścisłe, techniczne, inżynieria) ma jeszcze jedną zasadniczą wadę. W tym podejściu gospodarkę traktuje się jako określone równanie. Tworzenie miejsc pracy jest w nim prostą pochodną dopasowywania ludzi do dających się określić szans, a wzrost gospodarczy – rezultatem powiększania zasobów kapitału ludzkiego i rzeczowego przy wykorzystaniu dostępnych rozwiązań naukowych. To ponury pogląd na współczesną ekonomię i przygnębiająca strategia na przyszłość.

* * *

.Chcąc stworzyć podwaliny przyszłości opartej na pomysłowości oraz inwencji, firmy i rządy powinny prześledzić historię powstawania nowych produktów i tworzenia przełomowych technologii w najbardziej innowacyjnych gospodarkach świata: Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych (od lat 20. XIX wieku) oraz Niemiec i Francji (w kolejnych dekadach XIX stulecia). W każdym z tych krajów siłą napędową innowacyjności był nie tyle postęp technologiczny, ile dynamizm zamieszkujących je społeczeństw – wyrażający się w pragnieniach, zdolnościach i swobodzie twórczej, a także zgoda na to, by sektor finansowy odwodził ludzi od angażowania się w inicjatywy niemające szans powodzenia.

To, że twórcze pomysły były głównie efektem dynamicznej natury ludzkiej, obala pogląd, że każda gospodarka potrzebuje powszechnego kształcenia opartego na STEM. Szersza baza takiej edukacji może wprawdzie pomóc niektórym gospodarkom, ale większość rozwiniętych państw ma już odpowiednie zaplecze w tych dziedzinach – wystarczające do samodzielnego wdrażania zagranicznych technologii i opracowywania własnych.

Gospodarkom potrzeba raczej bodźca, który pobudzi ich dynamizm. Kłopot jednak w tym, że tradycyjnie najbardziej innowacyjne gospodarki utraciły większość swej dotychczasowej werwy, choć nadal utrzymują czołową pozycję na rynku mediów społecznościowych i w niektórych sektorach wysoko zaawansowanej technologii. Natomiast inne – jak na przykład Hiszpania czy Holandia – nigdy nie były szczególnie dynamiczne. Jednocześnie wschodzące gospodarki, które mają rzekomo wypełnić powstałą lukę (dotyczy to w szczególności Chin), nadal nie osiągają poziomu innowacyjności koniecznego do zrównoważenia korzyści wynikających z transferów technologii.

* * *

Rynek pracy nie potrzebuje jedynie rozszerzonej wiedzy technicznej. Wymaga coraz więcej tzw. miękkich umiejętności – zdolności twórczego myślenia, znajdowania kreatywnych rozwiązań dla skomplikowanych problemów, umiejętności dostosowywania się do zmieniających się okoliczności czy nowych ograniczeń.

.I właśnie te umiejętności powinni zdobywać młodzi ludzie w trakcie edukacji. Studenci i uczniowie muszą zacząć dostrzegać – i uczyć się cenić – nowoczesne wartości oparte na indywidualizmie, którego wagę doceniono już pod koniec epoki renesansu i podkreślano aż do pierwszych dekad XX wieku. Związane z nim wartości pobudzały dynamizm w przeszłości i mogą nadać gospodarkom nowy impet również dziś.

* * *

.Niezbędnym pierwszym krokiem jest przywrócenie nauk humanistycznych w programach szkół średnich i wyższych. Otwarcie młodych ludzi na literaturę, filozofię i historię zainspiruje ich do poszukiwania bogatego, urozmaiconego życia zakładającego twórczy wkład w rozwój społeczny. Studiując kanon, młodzi ludzie zyskają coś więcej niż tylko zestaw wąsko pojętych umiejętności. Ich percepcja, ambicje i możliwości będą kształtowane na nowo w inspirujący sposób. W swej książce Mass Flourishing przytaczam wypowiedzi czołowych osobistości właśnie na temat owych wartości.

.Nauki humanistyczne opisują rozwój współczesnego świata. Każdy kraj może z tych treści skorzystać, by rozwijać bądź pobudzać swą gospodarkę, która ów rozwój napędza, a jednocześnie umożliwia jednostkom prowadzenie owocnego życia i daje im poczucie spełnienia.

Edmund S.Phelps

logo sindicateTekst pochodzi z portalu Project Syndicate Polska, www.project-syndicate.pl publikującego opinie i analizy, których autorami są najbardziej wpływowi międzynarodowi intelektualiści, ekonomiści, mężowie stanu, naukowcy i liderzy biznesu.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 sierpnia 2014