Współimprowizowanie wywołuje taki sam stan umysłu, jaki obserwujemy u zakochanych. Nawet gdy są na siebie obrażeni nie przestają tęsknić, oczekiwać wspólnych aktywności i ufać we wzajemność. Zatem dopełnienie nieistniejącego w nadziei na zaistnienie oczekiwań to twórcze zaufanie tak u improwizujących jazzmanów, jak i u zakochanych. Znaczy to, że kolejną, a może najważniejszą funkcją zaufania w zjawisku współwyimprowizowywania muzyki jazzowej jest … miłość. Może nie amor, ale z pewnością caritas i agape. Miłość człowieka improwizującego do drugiego człowieka improwizującego. Miłość generująca zaufanie i podziw, podziw generujący zaufanie i miłość, zaufanie dopełniające twórczo nieistniejącą dotąd muzykę. Kocham więc ufam. Miłość, więc zaufanie.