Ignacy Jan Paderewski - korespondencja młodości mistrza
Ignacy Jan Paderewski – jego korespondencja z ojcem i Heleną Górską pozwala nam wejść w klimat i koloryt epoki kształtującego muzyka i przyszłego prezydenta RP – pisze prof. Tomasz GĄSOWSKI
.Korespondencja Ignacego Jana Paderewskiego z ojcem i przyszłą żoną Heleną Górską ma wyraźnie zarysowane ramy chronologiczne oraz przestrzenne. Przypada na szeroko rozumiany przełom XIX i XX stulecia, formalnie lata 1872–1924, ale w rzeczywistości korespondencja niemal w całości zamyka się w okresie 1872–1899. Pozwala ona na stosunkowo precyzyjne zdefiniowanie epoki, w której toczy się życie twórcy, odbiorców jego listów, a także zidentyfikowanie spotykanych przez nich postaci, charakteryzowanych szerzej lub jedynie wzmiankowanych. Można też bez trudu rozpoznać opisane w listach zdarzenia, instytucje czy odwiedzane miejsca – miasta, państwa, kontynenty.
W nieistniejącej wówczas Polsce trwa epoka popowstaniowa, w której następują głębokie przeobrażenia społeczne, polityczne i kulturowe. Ich ogólny kierunek jest wszędzie podobny. Prowadzi on od dominującego w tamtym momencie późnego feudalizmu z przewagą rolnictwa opartego ciągle jeszcze na pracy pańszczyźnianego chłopstwa do formacji kapitalistycznej, zwiastującej narodziny przemysłu fabrycznego i postępującą urbanizację. Jednak w każdym z trzech zaborów zmiany te przebiegają wedle innego wzorca i w innym rytmie. Ponadto pamiętać trzeba, że w owym czasie polskie życie toczy się również na obczyźnie. Bo oto w miejsce dogasającej Wielkiej Emigracji skupiającej we Francji weteranów powstania listopadowego, a uzupełnionej potem przez kombatantów powstania styczniowego, pojawia się kolejna generacja emigrantów, której ton nadają obecnie młodzi socjaliści, a także studenci. Poza Francją ich grupy spotkać można w Szwajcarii, Belgii czy na Wyspach Brytyjskich.
Ale to nie wszystko. Pod koniec tego stulecia rodzi się bowiem nowe zjawisko. Oprócz dotychczasowej emigracji politycznej pojawi się wychodźstwo „za chlebem”. To emigracja zarobkowa, złożona niemal w całości z bezrolnych lub małorolnych chłopów z kilku regionów Polski oraz równie biednych Żydów. Kieruje się ona do uprzemysłowionych krajów zachodniej Europy, ale znacznie szerszym strumieniem płynie, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, za ocean, do „Hameryki”. A ta „Hameryka” to początkowo Brazylia, lecz coraz częściej kierunkiem docelowym stają się dynamicznie rozwijające się Stany Zjednoczone. W efekcie na obu kontynentach powstają pierwsze skupiska Polaków, zaczątki Polonii.
Wracając jeszcze na Stary Kontynent, warto przypomnieć, że Europa coraz szybciej zmierza do belle époque. Będzie to istotnie bardzo piękny finał, zakończony jednak dramatycznie, bo wybuchem Wielkiej Wojny w sierpniu 1914 roku. Przyniesie ona zmierzch europejskiej dominacji w świecie. Za oceanem rośnie bowiem szybko nowa światowa potęga – Stany Zjednoczone. Uważna lektura listów pozwala nam śledzić symptomy wielu z tych przemian, rejestrowanych raczej mimochodem niż celowo przez korespondentów. Można jednak odnieść wrażenie, że w miarę upływu czasu wkraczający w dojrzałość artysta o ugruntowanej już renomie będzie coraz uważniej obserwował, co dzieje się wokół niego w wymiarze społecznym i politycznym, poza najbliższą mu, rzecz jasna, sferą sztuki.
Wypada też odnotować, że niektóre wzmianki lub tylko suche sformułowania, użyte niejako mimochodem przez piszącego, skrywają w sobie głębszą treść. Dotyczy to m.in. Żydów pojawiających się niekiedy w galerii odmalowanych postaci. Artysta pisze o nich w sposób podszyty pewną wyższością. Ujawnia się tu zapewne dawny nawyk protekcjonalnego traktowania żydowskiego faktora przez jego kresowego pana. Jednak kryje się za tym coś więcej. To świadomość pojawiania się w Europie wyemancypowanych Żydów, którzy coraz częściej sięgają po niedostępne dla nich wcześniej stanowiska w sferze publicznej. Zjawisko to nie wszystkim, w tym także samemu artyście, się podoba. Z czasem jednak zmieni zdanie. Świadczy o tym dowodnie powierzenie przez Paderewskiego takiemu właśnie człowiekowi, zasymilowanemu Żydowi galicyjskiemu, a z czasem nawet syjoniście, Alfredowi Nossigowi, opracowania libretta do swojej pierwszej, a zarazem jedynej opery Manru. Z biegiem lat przestrzeń, w której porusza się Paderewski, staje się coraz bardziej rozległa. Kandydat na Mistrza wyjeżdża zatem pod opieką ojca z Sudyłkowa na Wołyniu do Warszawy, a potem już sam dalej w świat – do Wiednia, Berlina, Paryża i Londynu, a więc centrów ówczesnej Europy i symboli jej potęgi, by wreszcie, korzystając ze sporej już renomy, wyruszyć za ocean. To droga, którą przed nim przebyli na razie nieliczni, ale którą z czasem podążać będą całe zastępy podobnych mu indywidualności artystycznych czy też uczonych szukających lepszych perspektyw dla swych badań. Paderewski ma wówczas 39 lat i – według jednego ze stosowanych wówczas kryteriów – jest nadal człowiekiem młodym, wedle zaś innego stoi u progu starości.
Pierwszy etap tej drogi pozostał jednak zakryty. Nie znamy bowiem obrazu kraju dzieciństwa Mistrza. Pojawia się on później, ale już tylko przelotnie, w migawkach, przy okazji krótkich odwiedzin w rodzinnych stronach. A ten kraj dzieciństwa to Podole i Wołyń, niegdyś rozległe województwa wschodnie dawnej Rzeczypospolitej, ze stolicami w Kamieńcu Podolskim i Łucku. Tam właśnie pod koniec XVIII wieku pradziad Ignacego, wywodzący się z drobnoszlacheckiej rodziny Paderewskich herbu Jelita, rozsianej po nadbużańskim Podlasiu i Kujawach, osiadł w niewielkim majątku ziemskim. Była to w owych czasach typowa droga, jaką przemierzyło wielu jego poprzedników i rówieśników z centralnych ziem Rzeczypospolitej z nadzieją na poprawę materialnej kondycji. Jednakże już w następnym pokoleniu leżąca na Wołyniu majętność została utracona. Dziad i ojciec musieli poprzestać na administrowaniu dobrami należącymi do bogatszych rodów ziemiańskich. Tym samym stali się jedynie osobami pochodzenia szlacheckiego. Po upadku Rzeczypospolitej miejsce obu województw zajęły odpowiednio gubernie podolska i wołyńska, jako części rosyjskiego imperium. Wszelako dla rozsianych tam Polaków, ale także dla innych spoglądających zza Buga była to ciągle jeszcze Ruś lub tzw. ziemie zabrane. Powoli jednak obszar ten, a następnie pozostałe ziemie wschodnie dawnej Rzeczypospolitej stają się mitycznymi w polskiej kulturze i tradycji Kresami. Druga część zaboru rosyjskiego, w której pojawi się Paderewski, to utworzone na mocy kongresu wiedeńskiego Królestwo Polskie, zwane Kongresowym lub Kongresówką, niegdyś autonomiczne, a teraz właśnie dożywające swych ostatnich dni, zamienione po klęsce powstania styczniowego w Kraj Nadwiślański (Priwislinskij kraj). Gdy dwunastoletni Ignaś osiądzie na dłuższy czas w Warszawie, będzie ona już tylko stolicą warszawskiego generał-gubernatorstwa, najdalej na zachód wysuniętej części carskiej Rosji.
W dobie popowstaniowej cały bez wyjątku zabór rosyjski został poddany nasilającej się rusyfikacji, sprawiającej, że w sferze publicznej – poza nielicznymi kościołami czy instytucjami dobroczynnymi, stołeczną Resursą Obywatelską lub Towarzystwem Kredytowym Ziemskim – polskość trwać mogła jedynie w prywatnych domach. Cenzura kontrolowała starannie wszelkie publikacje, życie oficjalne, w tym kulturalne czy naukowe, nie mówiąc już o systemie edukacji wszystkich szczebli, który miał najczęściej rosyjski charakter. Starano się przed tym bronić podczas mniej oficjalnych spotkań typu towarzyskiego, na których bariera narodowościowa i wyznaniowa była w miarę możności podtrzymywana. Jest to, krótko mówiąc, Warszawa Bolesława Prusa, zarówno Lalki, jak i jego Kronik tygodniowych. Jedną z nielicznych instytucji edukacyjnych działających w ówczesnej Warszawie, która – mimo ogólnego rosyjskiego nadzoru – zdołała zachować polski charakter, był Warszawski Instytut Muzyczny. Założony i kierowany przez Apolinarego Kątskiego pełnił funkcję konserwatorium, zapewniając młodym Polakom dostęp do edukacji. W tej to uczelni Ignacy, a raczej jeszcze Ignaś, rozpoczął, stosunkowo późno wedle własnej oceny, profesjonalną edukację muzyczną, obejmującą zarówno technikę gry, jak i sztukę kompozycji.
Warszawa lat 70. XIX w. znajdowała się w przededniu przyspieszonej urbanizacji, związanej z nadejściem nad Wisłę spóźnionego kapitalizmu. Na życiu jej mieszkańców, podobnie jak i większości polskiego społeczeństwa w zaborze rosyjskim, ciążyła jeszcze trauma po klęsce powstania styczniowego. Jednak pod koniec lat 70. zaczyna ona zanikać. Pamięć tragedii ulega stopniowo zatarciu, gdy na arenie życia publicznego pojawia się kolejna generacja młodych Polaków. Odradza się życie intelektualne. Mimo istniejących ograniczeń bujnie krzewią się literatura i publicystyka utrzymane w duchu pozytywizmu, w tym przypadku jego odmiany noszącej nazwę warszawskiego. Wyedukowani w Krakowie i Monachium malarze tworzą dzieła o urozmaiconej tematyce – oprócz pejzaży, scen rodzajowych, portretów czy martwych natur pojawiają się także obrazy nawiązujące do wydarzeń z polskiej historii. Artyści korzystali niekiedy ze wsparcia udzielanego, w miarę posiadanych środków, przez Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych.
W czasie dziesięcioletniego, warszawskiego okresu studiów, a później pracy nauczyciela Paderewski sporo podróżował, poznając kolejne – poza pamiętanymi z dzieciństwa Wołyniem i Podolem – części dawnej Rzeczypospolitej, a zatem ziemie litewsko-białoruskie (wówczas dla wielu było to ciągle jeszcze dawne Wielkie Księstwo Litewskie ze stolicą w Wilnie), skąd wywodziła się rodzina pierwszej żony. Na trasie podróży znalazł się też szybko rosnący ośrodek przemysłu włókienniczego – Białystok z polską, białoruską i żydowską ludnością. Dalej – Inflanty, oczywiście wówczas ciągle jeszcze „polskie Inflanty”, ale artysta poznał także różne miejscowości w Polsce centralnej, dokąd z czasem bywał zapraszany lub które odwiedzał w roli kuracjusza: Ciechocinek, Busko czy Nałęczów. Przekroczył wtedy także po raz pierwszy granicę rosyjskiego imperium, rzecz jasna, „za paszportem”. Pozwoliło to na poznanie drugiego z zaborów, austriackiej Galicji.
Nim do tego doszło, w lipcu 1877 roku Paderewski odwiedził po raz pierwszy Petersburg. Kilkutygodniowy pobyt związany był ze staraniami o posadę w konserwatorium. Kamienne miasto nad Newą to stolica rosyjskiego imperium zbudowana przez cara Piotra I i jego też imieniem nazwana. Wymownym znakiem początku nowej epoki stała się jej niemiecko brzmiąca nazwa, zruszczona dopiero w czasie I wojny światowej (Piotrogród). Za sprawą tego cara państwo, nazywane powszechnie od swej dotychczasowej stolicy Moskwą (Wielkim Księstwem Moskiewskim), przeszło przyspieszoną modernizację. W jej trakcie przejęło wiele rozwiązań zaczerpniętych z zachodnich monarchii absolutnych, jednakże przy zachowaniu rosyjskiego ducha łączącego prawosławie z ideą imperialną. Kolejni władcy, a szczególnie Katarzyna II, twórczo kontynuowali to dzieło, wprowadzając pod koniec XVIII stulecia mocarstwową już Rosję w centrum europejskiej polityki.
W latach 70. XIX wieku Paderewski – Polak urodzony i spędzający młodzieńcze lata w rosyjskim zaborze, podróżujący po świecie z rosyjskim paszportem i na dodatek nierzadko brany z tego powodu za Rosjanina – czuł tę Rosję na co dzień. W chwili jego pierwszej bytności w jej centrum rządził nią car Aleksander II. Początkowo skłaniał się on ku orientacji liberalnej i w tym duchu zainicjował kilka reform w państwie. Pierwszą i poniekąd najważniejszą stało się uwłaszczenie likwidujące poddaństwo i pańszczyznę chłopów. Objęło ono w latach 1861 i 1864 także ziemie zaboru rosyjskiego, wywierając istotny wpływ na przeobrażenia społeczne i ekonomiczne tej części dawnej Rzeczypospolitej. Równocześnie jednak car dławił bezwzględnie wszystkie odruchy wolnościowe, które mogły osłabić jego status samodzierżcy. Polacy doświadczyli tego boleśnie podczas powstania styczniowego i po jego stłumieniu. W późniejszych latach surowych represji carskich zaznali także młodzi niepokorni Rosjanie, uczestnicy ruchu narodnickiego, oryginalnej wersji socjalizmu agrarnego. Radykalnie usposobieni, nie stronili oni od terroru indywidualnego w postaci zamachów na carskich dygnitarzy. W zamyśle młodych organizatorów i wykonawców miały one wstrząsnąć podstawami caratu. W jednym z nich zginął sam car, jednak poza wzmożoną falą prześladowań nie przyniosły one żadnego pozytywnego efektu.
Niezależnie od tego za panowania Aleksandra II realizowana była z powodzeniem polityka dalszej modernizacji imperium, stopniowego otwierania dróg dla rozwoju kapitalizmu w Rosji. Zawsze jednak prowadzona była w duchu Piotra I, a więc modernizacji bez wolności. Sympatycy innej orientacji, czyli „zapadnicy” bądź okcydentaliści obecni w rosyjskiej kulturze, znacznie rzadziej w polityce, musieli szybko zmieniać zdanie lub ratować się ucieczką na Zachód właśnie w obawie przed więzieniem, zesłaniem albo „wzięciem w sołdaty”. Stąd też w następujących po sobie dekadach XIX wieku mamy do czynienia także z rosyjską emigracją w Szwajcarii czy we Francji. Jej przedstawiciele, zwykle intelektualiści o liberalnych lub lewicowych poglądach, utrzymywali niekiedy bliskie i dobre kontakty z polskimi emigrantami. Naczelnym założeniem polityki zagranicznej Rosji za panowania cara Aleksandra II było utrzymanie za wszelką cenę ścisłego sojuszu z dwoma pozostałymi mocarstwami zaborczymi. To odnawiany kilkakrotnie „sojusz trzech cesarzy”, który skutecznie, trzeba to przyznać, stabilizował nadal ład europejski. Jego głównym celem było zwalczanie wszystkich europejskich ruchów wolnościowych, w tym szczególnie wspólne tłumienie polskich dążeń niepodległościowych. Tak więc utrzymanie ścisłej kontroli nad buntowniczymi Polakami było nadal jego najmocniejszym spoiwem. W późniejszym okresie, już jako cieszący się rosnącą sławą wirtuoz, Paderewski miał okazję poznać inne ważne rosyjskie metropolie, przede wszystkim Moskwę, a oprócz niej także Kijów czy Odessę.
Wspomniana wyżej Galicja, w której artysta często gościł, była już wówczas jednym z „krajów koronnych” monarchii habsburskiej, wyposażonym od niedawna w rozległą autonomię. Owa samodzielność Galicji nie wpłynęła wprawdzie na szybszy rozwój gospodarki, ale miała jeden niewątpliwy plus. Przejęcie władzy w kraju przez polskie elity w latach 60. XIX wieku umożliwiło wszechstronną ewolucję kultury narodowej, edukacji na wszystkich poziomach, pielęgnowanie tradycji, a ponadto przed mieszkańcami zaboru austriackiego otwarły się możliwości czynnego uprawiania polityki w wymiarze lokalnym (samorząd gminny), krajowym (Sejm i Wydział Krajowy) i państwowym (dwuizbowy parlament – Reichsrat, rząd). W przyszłości zaś stanie się tu możliwe, inaczej niż w dwóch pozostałych zaborach, podjęcie działalności niepodległościowej.
Z tych też względów zabór austriacki otrzyma miano „polskiego Piemontu”. Galicja nie była jednak tworem monokulturowym i to, co zyskali Polacy, niekoniecznie stało się udziałem dwóch innych dużych zbiorowości, określanych z czasem terminem mniejszości narodowych.
To Rusini-Ukraińcy oraz Żydzi. Ich położenie było w tym autonomicznym okresie o wiele mniej komfortowe, ujawniały się też różnice interesów prowadzące do pierwszych konfliktów, głównie polsko-ukraińskich. Pomimo nasilania się takich napięć i dla tych nacji był to czas korzystny, pozwalający na formowanie zrębów nowoczesnej ukraińskiej oraz żydowskiej kultury i tożsamości narodowej, a także wyłanianie własnych elit politycznych. Sprzyjała temu liberalna konstytucja nadana przez cesarza Franciszka Józefa I w grudniu 1867 roku. Paderewski wielokrotnie przebywał w Galicji, koncertując czy też korzystając z tamtejszych kurortów (Szczawnica, Krynica), bywał także w modnym centrum polskiego życia kulturalnego, politycznego i wreszcie towarzyskiego, jakim od lat 80. XIX wieku stawało się Zakopane.
Ukończona chwalebnie edukacja i objęcie posady nauczyciela w Instytucie Muzycznym nie zaspokajały ambicji młodego muzyka. Chciał doskonalić swe umiejętności, szlifując niewątpliwy talent, a także poddać je sprawdzianowi w europejskich salach koncertowych. Dlatego też po dziesięciu latach spędzonych w Warszawie wyruszył w świat. Pierwszym przystankiem na tej drodze stał się Berlin. Miasto wkraczało dopiero w fazę dynamicznej urbanizacji, przekształcając się ze stolicy Królestwa Pruskiego w stolicę – zjednoczonej „krwią i żelazem” przez żelaznego kanclerza Ottona Bismarcka – II Rzeszy. Zarówno sam Berlin, który rychło osiągnął standard europejskiej metropolii, jak również całe państwo, znajdowały się w fazie gwałtownego rozwoju. Potęga militarna, wykazana w zwycięskiej wojnie z Francją cesarza Napoleona III, uzyskała teraz podbudowę w postaci coraz potężniejszej gospodarki, a zwłaszcza przemysłu. To z kolei dało niemieckim elitom motywację do skonsumowania tych sukcesów w wymiarze politycznym przez uzyskanie statusu mocarstwa, potwierdzonego posiadaniem własnych kolonii. Szybko rosnące ambicje rzucały pod koniec XIX wieku coraz głębszy cień na stabilny dotychczas układ sił w centralnej Europie. W następstwie wkrótce pojawią się dwa coraz bardziej zantagonizowane bloki zmierzające nieuchronnie do konfrontacji w postaci militarnego starcia. W sierpniu 1914 roku nastąpił wybuch Wielkiej Wojny – na początku europejskiej, a następnie światowej.
Położyła ona kres europejskiej hegemonii w świecie. I w tym przypadku dalszy bieg kariery pozwolił pianiście poznać inne wielkomiejskie ośrodki zjednoczonych Niemiec. Wśród nich znalazł się Wrocław, odwieczne centrum Dolnego Śląska, niegdyś piastowskiego, a w tamtym czasie pruskiego. Breslau, bo taką nazwę nosiło ono do 1945 roku, to największe i najprężniej rozwijające się pod każdym względem miasto niemieckiego wschodu ze świetnym uniwersytetem, na którym studiowali także Polacy z innych zaborów. Ale był to także czas narodzin innego ważnego ośrodka miejskiego, którego Mistrz nie ominął – Katowic, leżących na bardzo już wówczas uprzemysłowionym Górnym Śląsku.
Krótkotrwałe pobyty w Niemczech pozwoliły Paderewskiemu na poznanie trzeciego, po rosyjskim i austriackim, zaboru pruskiego. Jego centrum stanowiła Wielkopolska. Jeszcze do niedawna było to utworzone na kongresie wiedeńskim Wielkie Księstwo Poznańskie, a później już tylko jedna z prowincji nowego państwa niemieckiego, realizującego wymierzoną w polskość i Polaków politykę „Drang nach Osten”. Jej najważniejszymi przejawami były rugi pruskie, polegające na brutalnym wypędzaniu polskich robotników rolnych pracujących sezonowo w majątkach miejscowego ziemiaństwa, dalej tzw. Kulturkampf, czyli walka z Kościołem katolickim (wówczas w całości jeszcze polskim) oraz działania zmierzające do przejmowania ziemi z rąk polskich i osadzania na niej niemieckich kolonistów. Towarzyszyły temu różne formy coraz bardziej brutalnej germanizacji. Jednakże Wielkopolanie stawili mężny i skuteczny opór, odwołując się do obowiązującej konstytucji i innych przepisów pruskiego prawodawstwa. Nad wyraz sprawnie wykorzystali je do budowy własnych, polskich instytucji samopomocowych, funkcjonujących w sferze gospodarki czy kultury. W ten sposób unikając, poza epizodem Wiosny Ludów, powstańczych zrywów, toczyli „najdłuższą wojnę cywilizowanej Europy”, zakończoną zwycięstwem. Jej pozytywnym efektem stało się osiągnięcie przez Wielkopolskę najwyższego poziomu rozwoju cywilizacyjnego spośród wszystkich ziem polskich w czasach zaborów.
Następnym punktem poznawania Europy przez młodego pianistę stał się Wiedeń, a to ze względu na cieszącego się renomą znakomitego kompozytora i pedagoga Teodora Leszetyckiego. Prowadził on tam swego rodzaju kurs mistrzowski dla starannie wybranych uczniów. Była to znakomita decyzja. Paderewski niezmiernie wysoko cenił pedagoga i jego nauki, które ostatecznie uformowały jego artystyczną indywidualność. Wiedeń pod koniec XIX stulecia to drugie po Paryżu centrum intelektualne ówczesnej Europy. Rozwijało się w nim życie naukowe, zwłaszcza w zakresie dyscyplin humanistycznych (filozofia, socjologia, psychologia w połączeniu z psychiatrią) oraz przyrodniczych i prawnych, bujnie rozkwitała także twórczość artystyczna (literatura, sztuki piękne, architektura). Ośrodek ten promieniował na sporą część naszego kontynentu, określaną dziś często mianem Europy Środkowej.
Jego wpływ najmocniej, a w każdym razie w sposób najłatwiejszy do uchwycenia zaznaczył się w architekturze świeckiej, sakralnej i militarnej. Liczne ślady tego oddziaływania możemy bez trudu odnaleźć w miastach regionu, od Lwowa i Krakowa na jego północnych krańcach po Zagrzeb, Lublanę i Triest na południu. Towarzyszyły temu dwa style artystyczne zrodzone również w cesarskim Wiedniu – najpierw biedermeier, a później secesja. Cały ten obszar w owym czasie to dwuczłonowa monarchia habsburska, Austro-Węgry pod panowaniem cesarza Franciszka Józefa I. Jej stolica – Wiedeń – siłą rzeczy stanowiła także ważny ośrodek polityczny nadal liczący się w europejskim układzie sił. W wiedeńskiej metropolii nie zabrakło również Polaków czynnych na różnych polach. Należeli oni do kilku elitarnych kręgów, poczynając od arystokracji, przez polityków, na artystach, ludziach nauki i kultury kończąc. Ale byli tam również inni przybysze z różnych zakątków Galicji – Rusini i Żydzi, mieszkający wcześniej z dala od wielkomiejskiego centrum. Docierali tam w poszukiwaniu lepszych warunków egzystencji dla siebie i swych rodzin. Nazywani niekiedy „Galicjanerami” stanowili zalążek emigracji zarobkowej. Austro-Węgry były od niedawna wyposażone w konstytucję gwarantującą ich mieszkańcom duży zakres swobód i wolności osobistych oraz ustrój parlamentarny oparty na założeniach liberalnej demokracji. Rozciągające się od południowych stoków Karpat aż po Adriatyk państwo stanowiło mozaikę wielu narodowości (oficjalnie tylko „ludów”), kultur, wyznań i języków (nie było jednego oficjalnego języka państwowego).
Skutecznym do czasu spoiwem, równoważącym narastające wewnętrzne napięcia i wzajemne pretensje między nacjami zamieszkującymi poszczególne „kraje koronne”, była dynastia Habsburgów, a w tym przypadku cesarz Austrii i król Węgier w jednej osobie, Franciszek Józef I (Ferenc Josef I). Rozległość przestrzenna jego królestwa nie szła jednak w parze z potencjałem ekonomicznym czy militarnym. Większość obszarów wchodzących w skład naddunajskiej monarchii, w tym także ziemie zaboru austriackiego – Galicji, odbiegała od zachodnioeuropejskiego poziomu cywilizacyjnego. Dlatego też pozycja imperium na arenie europejskiej ulegała stałemu osłabieniu. Nasilająca się rywalizacja z Rosją o wpływy na Bałkanach sprawiała, że Austro-Węgry stopniowo popadały w zależność polityczną od Niemiec. Stolicą Galicji, w której zdarzało się koncertować młodemu pianiście, był Lwów, siedziba namiestnika, Sejmu Krajowego oraz wielu innych instytucji politycznych, finansowych, a także naukowych (uniwersytet i politechnika) i kulturalnych. Epoka autonomiczna była pomyślna dla kondycji tego największego miasta galicyjskiego. Szybko zyskiwało ono wielkomiejski charakter, stając się na przełomie XIX i XX wieku jedną ze środkowoeuropejskich metropolii, nawiązującą w rozwoju przestrzennym do wiedeńskiego wzorca. Działo się to oczywiście na miarę posiadanego potencjału ekonomicznego całego kraju. Innymi znakomitymi miastami, jakie znalazły się w swoim czasie na trasie koncertowej Mistrza Paderewskiego, były Praga oraz Budapeszt. To drugie, stanowiące centrum węgierskiej części monarchii (Zalitawii), przeżywało czas dobrej koniunktury, czego świadectwem są po dziś dzień wznoszący się nad Dunajem okazały gmach parlamentu i drugie w Europie metro.
Nabierająca coraz większego rozmachu kariera Paderewskiego musiała zostać wreszcie poddana ostatecznej weryfikacji w salach koncertowych Paryża, nieformalnego serca kulturalnej Europy, oraz wiktoriańskiego Londynu, stolicy imperium brytyjskiego, a zarazem jedynego globalnego imperium ówczesnego świata. Gdy to nastąpiło, a ów surowy sprawdzian zakończył się ostatecznie lepiej niż pomyślnie, młody wirtuoz uznał, że rozciągająca się między Moskwą a Londynem europejska przestrzeń została przezeń oswojona. Teraz nastał właściwy moment, by przenieść się na drugi kontynent i zapukać do bram Nowego Świata. Tak się też stało. Zatem ostatnią przestrzenią, jaka odsłania się w listach Mistrza, jest Ameryka.
Początkowo będzie to jej wschodnia, stosunkowo niewielka część rozciągająca się nad Atlantykiem. Była to jednak kolebka Stanów Zjednoczonych z Bostonem, Filadelfią i Waszyngtonem, a następnie Nowym Jorkiem i Chicago. Kolejne pobyty zaprowadzą go także daleko na zachód, aż pod meksykańską granicę. Po zniesieniu niewolnictwa i wyniszczającej wojnie secesyjnej Stany Zjednoczone wkroczyły na drogę coraz bardziej dynamicznego rozwoju. Trauma po niedawnym konflikcie – wszak była to krwawa wojna domowa – pozostała na długo. Jednak paradoksalnie zapoczątkował on nowy rozdział w dziejach ciągle młodego państwa, nadając mu kształt i sposób funkcjonowania istniejący do dziś. Jego zasięg terytorialny został ostatecznie zakreślony pod koniec lat 60. XIX wieku. Podobnie rzecz się miała z ustrojem wewnętrznym opartym na udoskonalonym systemie federalnym, silnej prezydenturze i rywalizacji o władzę dwóch głównych partii politycznych. Z roku na rok, za sprawą kolejnych fal emigrantów napływających z Europy, rosła liczba ludności. Kraj był rozległy, ale znaczne przestrzenie rozciągające się na zachodzie wymagały zaludnienia. Rozpoczęła się zatem kolonizacja, która wiązała się z równoczesnym brutalnym usuwaniem z nich dotychczasowych indiańskich mieszkańców.
Rodził się Dziki Zachód, z czasem mityczna kraina ciągle żywa w kulturze amerykańskiej, a potem także światowej. Zaludniana przez pionierów – odważnych osadników, pracowitych farmerów i zawadiackich kowbojów, sprawiedliwych sędziów, którzy, wspierani przez dzielnych szeryfów, skutecznie zmagali się z wyjętymi spod prawa bezwzględnymi przestępcami i złymi (to coraz rzadziej) „dzikimi” plemionami Apaczów czy Siuksów. Była to również kraina gorączki złota, szybko zdobywanych i jeszcze szybciej traconych fortun, kraina wielkich wyzwań i możliwości. Ten Dziki Zachód będzie jednak podlegał szybkiemu cywilizowaniu i już niebawem zostanie wprzęgnięty w strukturę ekonomicznych powiązań rozwijającej się gospodarki przemysłowej. Skutecznym instrumentem stanie się intensywnie budowana sieć połączeń kolejowych, które z czasem sprzęgną wszystkie amerykańskie stany w jeden, choć nadal niezmiernie zróżnicowany organizm federalny.
W momencie pojawienia się Paderewskiego w Stanach Zjednoczonych Zachód był nadal dziki, natomiast Wschód coraz bardziej zurbanizowany i cywilizowany. Jego zamożne elity chętnie zerkały w stronę Europy, która fascynowała starą kulturą, zachęcała do zwiedzania. Wyprawy do Paryża, Rzymu czy Londynu pozwalały na przyswajanie sobie tamtejszego stylu życia, rodziły chęć naśladowania. Dlatego też pierwsi milionerzy, oprócz tego, że budowali fabryki, stocznie, linie kolejowe i wysokie gmachy, zaczęli powoływać fundacje swego imienia. Te zaś wspierały już istniejące muzea, teatry, biblioteki, sale koncertowe czy uniwersytety lub inicjowały powstawanie nowych. Napływające fundusze umożliwiały wypełnianie tych martwych obiektów żywą treścią w postaci licznych imprez artystycznych, wystaw, spektakli, koncertów. Już wkrótce niektóre z młodych zespołów muzycznych, jak też poszczególni artyści, osiągną wysoki poziom swej sztuki. Ale pojawiła się też chęć poznania gwiazd europejskich. Z kolei coraz sprawniej funkcjonujące linie żeglugowe, sute honoraria za występy i wieści o gorących aplauzach amerykańskiej publiczności zachęcały europejskich wirtuozów lub dopiero kandydatów do tego statusu do wyprawy za ocean.
.W tych to właśnie okolicznościach doszło w 1891 roku do skutku pierwsze amerykańskie tournée Ignacego Jana Paderewskiego. Z czasem będą się jego podróże artystyczne do Stanów powtarzać coraz częściej, nadając artyście status światowej gwiazdy. Wtedy też dojdzie do jego pierwszych kontaktów z Polonią. Tam również dopadnie Paderewskiego zainteresowanie sprawami pozaartystycznymi. Będzie to prowadziło go ku działalności społecznej, a z czasem politycznej już po wybuchu I wojny światowej.
Tomasz Gąsowski
Tekst ukazał się w nr 53 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]