Krzysztof Penderecki. Sacrum i awangarda
Tworząc dzieła sakralne i prezentując je w komunistycznej Polsce, Krzysztof Penderecki włączał się czynnie w działalność społeczną i polityczną, która doprowadziła do obalenia komunizmu – pisze Aleksander LASKOWSKI
.Na samym początku swojej wspaniałej kariery, na przełomie lat 50. i 60., Krzysztof Penderecki zyskał światowy rozgłos w oszałamiającym tempie, w znacznej mierze za sprawą utworu Tren. Ofiarom Hiroszimy. Wkrótce – po prawykonaniu Pasji według św. Łukasza w Münster w 1966 roku – okrzyknięto go w Niemczech „zdrajcą awangardy”. Dlaczego tak się stało? Silnie naznaczony ideałami powojennej lewicy świat muzyki awangardowej odebrał wejście Krzysztofa Pendereckiego w sferę sacrum jako swego rodzaju świeckie świętokradztwo, choć można zastanawiać się, czy racji nie ma wybitny niemiecki muzykolog Hermann Danuser, który sądzi, że być może Penderecki nigdy nie był takim radykałem, za jakiego chciały go uważać kręgi niemieckiej muzyki współczesnej. Być może był raczej kompozytorem, który wykorzystywał awangardowy język, lecz w głębi – w istocie – swego muzycznego myślenia był kontynuatorem tradycji, a nie jej burzycielem, co jak na dłoni widać w jego późniejszych dziełach. Był niewątpliwie Krzysztof Penderecki kompozytorem, który tworząc dzieła sakralne i prezentując je w komunistycznej Polsce, włączał się czynnie w działalność społeczną i polityczną, która doprowadziła do obalenia komunizmu.
Na ten aspekt jego twórczości zwraca uwagę niemiecki kompozytor, dyrygent i muzykolog (urodzony w Bad Salzbrunn, dzisiejszym Szczawnie-Zdroju, w 1925 roku) Clytus Gottwald, który specjalizuje się w sakralnej muzyce chóralnej. Przez lata był bliskim współpracownikiem wielu kompozytorów współczesnych, w tym Pierre’a Bouleza, którego sceptyczny stosunek do twórczości Krzysztofa Pendereckiego jest znany w środowisku muzycznym, zwłaszcza Francji. Gottwald kwestii związków religii i muzycznej awangardy poświęcił obszerne studium zatytułowane Neue Musik als Spekulative Theologie. Religion und Avantgarde im 20. Jahrhundert. W mojej ocenie dzieło to należy do kluczowych dla zrozumienia fenomenu Krzysztofa Pendereckiego, którego twórczość sakralna omawiana jest przez Gottwalda w kontekście głębokiego namysłu filozoficznego nad istotą sacrum i jej przekładalnością na mowę muzyki, konkretnie zaś muzyki współczesnej, uwikłanej w dziedziny historii, etyki oraz estetyki swojego czasu. Gottwald namysł swój wiedzie wzdłuż osi czasu, omawiając dzieła takich twórców, jak Anton Webern, Arnold Schoenberg czy Igor Strawiński, dalej zaś Olivier Messiaen, Bernd Alois Zimmermann, Karlheinz Stockhausen i Krzysztof Penderecki właśnie. Penderecki przedstawiany jest jako „zdrajca awangardy”:
„Trudno o kompozytora z pokolenia 1925–1935, który wiedziałby lepiej niż Krzysztof Penderecki, jak sprawić, by koledzy po fachu zwrócili się przeciwko niemu. Jako że jego początki były tak spektakularne, tak pełne innowacji, to znaczy: »uzasadniały najśmielsze nadzieje«, czyniono mu najpoważniejsze zarzuty z powodu owego wycofania się, jakiego dokonał poprzez swoje dzieła religijne. Wydawało się, że naruszył tabu, złamał umowę, którą podpisał Wymiarami czasu i ciszy i Anaklasis. Solidarność awangardy, choć nie była nigdzie skodyfikowana, kazała odrzucać źle sprawujących się. […] »Grzechem pierworodnym« Pendereckiego była Pasja według św. Łukasza. […] Od samego początku Pasji towarzyszyło podejrzenie, że kompozytor, który porywa się na wielką formę, szuka swej drogi w tematyce religijnej, aby z góry odeprzeć zarzuty krytyki, usuwając jej wiatr z żagli. Dochodzi do tego podejrzenie, że jego technika kompozytorska wykorzystywana w dziełach awangardowych nie wystarczyłaby, by unieść wielkie dzieło”.
Gottwald dystansuje się wobec tych zarzutów i w zamian proponuje własną interpretację, w której uwzględnia polskie konteksty społeczne i historyczne, nade wszystko zaś ukazuje sens muzyki sakralnej Krzysztofa Pendereckiego, muzyki dla Pendereckiego najistotniejszej; muzyki, w której potrzebę i sens Gottwald jako kompozytor i myśliciel także (podobnie jak Krzysztof Penderecki) głęboko wierzy:
„Mauricio Kagel powiedział: »Możliwe, że nie wszyscy muzycy wierzą w Boga. W Bacha wierzą wszyscy«. I Penderecki nie jest tu wyjątkiem. […] Zwrot ku twórczości religijnej w muzyce Pendereckiego był na Zachodzie błędnie zrozumiany – jako zwrot właśnie. Mając jedynie częściową świadomość sytuacji, ludzie na Zachodzie nie umieli sobie bowiem wyobrazić, że sprzeciw polityczny jest wyrażony poprzez formę sakralną i tylko w ten sposób wyrażony być może. Zasługą Petera Andraschkego jest zwrócenie uwagi na tę formę oporu wobec reżimu komunistycznego. W liście Mieczysława Tomaszewskiego do Andraschkego czytamy: »U nas każde dzieło sakralne jest wypowiedzią o znaczeniu politycznym. Do tego dochodzi konkretny wybór tekstów religijnych, które nasi słuchacze jednoznacznie odczytują w kontekście religijnym. Teksty te są dla nas pełne aluzji i nawiązań«. Andraschke wylicza ośmiu innych kompozytorów polskich, obok Pendereckiego i Góreckiego, którzy poświęcili znaczną część swej twórczości muzyce religijnej. Do komponentu religijnego – religii jako możliwości oporu – dochodzi jeszcze element społeczny. Awangarda w literaturze, sztuce i muzyce mogła w wieku XIX, nawet jeśli per negationem, odwoływać się w Europie Środkowej i Zachodniej do postępowego mieszczaństwa. Struktura społeczna Polski oparta była do 1918 roku na szlachcie i chłopstwie, podczas gdy mieszczaństwo odgrywało jedynie rolę podrzędną. […] Okres niemieckiej i rosyjskiej okupacji nie służył temu, by ukształtowało się nowoczesne mieszczaństwo. Kompozytorzy polscy po II wojnie światowej musieli brać to pod uwagę, o ile chcieli wnieść swój wkład w narodowy ruch oporu: pisać tak konwencjonalnie jak potrzeba, tak awangardowo jak to możliwe. Jako że nie tylko ruch oporu, ale i narodowa tożsamość kształtowała się w Polsce poprzez religię i Kościół, muzyka musiała pójść drogą równoległą wobec narodowych poszukiwań tożsamości. Penderecki sam siebie określił kiedyś mianem lewicowego katolika. […] Nie wątpi on ani w istnienie Boga, ani w to, że Bóg objawia się poprzez Kościół, bez względu na to, jak jest on niedoskonały. Religia była (i jest) dla niego niezbywalną opoką chroniącą przed barbarzyństwem. Jak pokazuje opera Diabły z Loudun, ma on jednak świadomość, że barbarzyństwa nie można brać jedynie za grzech »świata«, lecz że Kościół także w nim grzesznie tkwi”.
.W ten sposób Clytus Gottwald uczula swojego czytelnika na sensy kluczowe dla zrozumienia znakomitej większości dzieł Krzysztofa Pendereckiego, określanego często mianem „wielkiego kompozytora społecznego”. Można nawet pójść dalej i spróbować zaliczyć go do grona muzycznych wieszczów. Tyle tylko że ten „wieszcz narodowy” wymyka się od samego początku swojej lokalności, wykracza poza granice Polski, poza granice polskiej historii i polskiej historiozofii. Jego gesty muzyczne mają wymiar uniwersalny.
Tekst ukazał się w nr 57 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: SklepIdei.pl LINK >>>]