Bliskość i różność – szybki kurs polskiej kultury dla Czechów
Zamiast „czytać” Polaków przez filtr słowiańskiej wzajemności, lepiej jest to robić przez pryzmat bliskości środkowoeuropejskiej. Środkowoeuropejskość nie tylko łączy nas z naszymi północnymi sąsiadami, ale jest też – podkreślmy – skutecznym antidotum na panslawizm – pisze prof. Jiří TRÁVNÍČEK
Bracia Słowianie? A idźcie z tym gdzieś, najlepiej do cholery jasnej. Niech obecne rosyjsko-ukraińskie „braterstwo” będzie namacalnym dowodem słuszności tego poglądu. Być może jesteśmy właśnie świadkami, jak ta XIX-wieczna idea jest grzebana po wsze czasy. A miejscem, gdzie mógłby stanąć jej pomnik, mogłaby być Bucza. Śpij słodko, to by wystarczyło…
Najbardziej niezawodną szczepionkę otrzymali jednak ci, którzy mieli okazję na własnej skórze poczuć, co oznacza bezpośrednie spotkanie z Rosją lub Związkiem Radzieckim – na przykład czeski dziennikarz i poeta Karel Havlíček Borovský czy polski prozaik i eseista Gustaw Herling-Grudziński. Wystarczyło, że rosyjski niedźwiedź chuchnął na nich z bliska – i wszystko stało się jasne. Chociaż trzeba przyznać, że Czesi i Polacy nie do końca zgadzają się co do swoich wersji Europy Środkowej. Należy dodać, że w czeskiej dyskusji wystarczy określenie Europa Środkowa, podczas gdy w tej polskiej znacznie częściej używa się terminu Europa Środkowo-Wschodnia. Wiadomo dlaczego. Historia ukształtowała każdy z tych dwóch narodów (a właściwie krajów) w nieco innej matrycy geopolitycznej.
Romantyzm
.Chociaż czeski romantyzm oferuje w dziełach Máchy i Erbena życiodajny kontrast buntu i porządku, to polski romantyzm jest o wiele potężniejszy. Ma głębię i szerokość, jest mesjanistyczny i mistyczny, pełen heroicznych masek i patriotycznych namiętności. Nie będzie całkiem od rzeczy stwierdzenie, że na długi czas wziął polską kulturę w niewolę. Był zbyt dominujący, żeby dało się z niego ot tak po prostu wyleczyć. Tak czy inaczej, bez romantyzmu nie da się zrozumieć Polaków. Początkowo był sposobem na poszukiwanie tożsamości narodowej, ale w końcu stał się czymś, od czego trzeba było się uniezależnić, wyemancypować, a więc wyrwać się z uścisku zbyt dominującego wzorca. Ci, którzy podejmowali próby emancypacji, musieli liczyć się z tym, że będą postrzegani przez pozostałych jako zdrajcy lub przynajmniej renegaci. Dziś już tak nie jest, wręcz jakby wszystko uległo odwróceniu. Demitologizacja romantyzmu stała się czymś w rodzaju niemal obowiązkowej figury młodzieży i krytycznych intelektualistów. Ten, kto nie demitologizuje, nie jest Polakiem.
Singer
.Ile literackich Nagród Nobla mają Polacy? Poprawną odpowiedzią jest pięć: Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont, Czesław Miłosz, Wisława Szymborska, Olga Tokarczuk. A jeszcze bardziej poprawną, trafniejszą odpowiedzią jest sześć. Trafniejszą, bo bardziej środkowoeuropejską. Doliczmy Isaaca Bashevisa Singera, który pochodził z Leoncina i był synem rabina. Chociaż nie pisał po polsku, to bez polskiego pierwiastka (zwłaszcza międzywojennej Warszawy) jego twórczość nie byłaby możliwa. Polacy czasami zarzucają mu, że w swojej prozie nie przedstawiał ich zbyt pozytywnie, ale nie da się zaprzeczyć, że stał się kronikarzem nieistniejącego już świata żydowskiej Warszawy, która jeszcze na początku XX wieku była największym żydowskim miastem na świecie, zanim wyparł ją Nowy Jork. Singer potrafił pisać o Żydach wszystkich odcieni i klas społecznych, i to w sposób bardzo plastyczny, z wyczuciem napięć między tradycyjnymi (rabinicznymi) Żydami, liberałami i dziką lewicową młodzieżą.
Elity
.Czytelnictwo jest ważnym wskaźnikiem stanu kultury. A badania statystyczne nieubłaganie mówią nam, że liczba osób, które czytają przynajmniej jedną książkę rocznie, jest w Polsce o połowę mniejsza niż w Czechach. Dlaczego ci, którzy na Nagrody Nobla zdecydowanie pokonują Czechów 6:1, w czytaniu są o wiele gorsi niż ich południowi sąsiedzi? Polacy zawsze mieli silne elity, które potrafiły wysoko nieść sztandar kultury i edukacji. Czechom udało się z powodzeniem wybić elity, ale nigdy nie udało im się wykorzenić mieszczańskiego wzorca kulturowego. A jego elementem jest także czytelnictwo. Polacy walczyli o swoją niepodległość w XIX wieku zbrojnie w powstaniach, czeskim orężem były raczej książki. Podczas gdy dla Czechów czytanie stało się czymś w rodzaju świeckiej religii, Polacy związali swoją religię z programem narodowym (Bóg, Honor, Ojczyzna).
Polskie społeczeństwo było – i nadal jest – mocno podzielone na miasto i wieś, istnieją duże pęknięcia między pokoleniami, a także między elitami intelektualnymi a większością społeczeństwa; w przeciwieństwie do tego społeczeństwo czeskie jest pod tym względem znacznie bardziej spójne. Czesi są stale kształtowani przez wzorzec kultury mieszczańskiej. Nie udało się go zniszczyć nawet komunistom, co więcej, dany wzorzec okazał się niezwykle inkluzywny także w stosunku do kultury narodowej i sztuki nowoczesnej. Natomiast kultura polska nie zdołała rozprzestrzenić się wystarczająco szeroko; stała się jedynie przywilejem elit. A te w nowych czasach straciły swój wpływ. Polacy są jednak czytelniczo o wiele bardziej wierni swojemu narodowemu kanonowi niż Czesi. Wiedzą, jak dbać o swoich wielkich autorów, i to nie tylko z dziedziny literatury.
Wajda
.„Polski film” – nic więcej nie trzeba mówić. Jest fenomenem obfitującym w twórców wszelkiego rodzaju i wszelkich zawodów związanych z tą muzą. Przypomnijmy Andrzeja Wajdę, także dlatego, że nie jest on już tylko reżyserem, ale wręcz instytucją społeczno-kulturalną. Godna podziwu jest rozpiętość jego talentu, czyli to, że równie dobrze potrafi kręcić zarówno wielkoekranowe filmowe epopeje, jak i psychologiczne filmy kameralne. Wśród tych ostatnich są dwie adaptacje prozy Jarosława Iwaszkiewicza – Panny z Wilka i Brzezina.Przy tym za najlepsze filmy Wajdy uważane są te, w których udało mu się połączyć oba podejścia (na przykład jego wczesny film Kanał). Wajda nie szantażuje głębią; potrafi być filmowo epicki i jednocześnie przyjazny dla widza. Po prostu wciąż jest to atrakcyjne „kino” z nośnym tematem. A z jego filmów można się też wiele dowiedzieć o współczesnej historii Polski, traumach historycznych, ważnych postaciach i mitach.
Muzyka
.Jeśli Polska, to oczywiście Chopin, ale zdecydowanie nie tylko on. Wspomnijmy jeszcze wyjątkowych kompozytorów muzyki filmowej, co najmniej dwóch – Wojciecha Kilara i Zbigniewa Preisnera. Siłę obu można rozpoznać po tym, że ich muzyka funkcjonuje zarówno jako powiązana z obrazem filmowym, jak i całkowicie niezależnie, w koncertowej autonomii. Z wielkiej galerii polskich kompozytorów współczesnych (Krzysztof Penderecki, Witold Lutosławski i inni) zapamiętajmy przynajmniej Henryka Góreckiego, a zwłaszcza jego Trzecią symfonię (Symfonię pieśni żałosnych) na orkiestrę i sopran. Gdy posłuchamy jej po raz pierwszy, wrażenie jest tak silne, że potem przez tydzień nie jesteśmy w stanie słuchać niczego innego. Na początku lat 90. było to najlepiej sprzedające się nagranie muzyki klasycznej w USA i Wielkiej Brytanii. Coś nieco innego: Czesław Niemen, bard rockowy i nonkonformistyczny artysta, działający głównie w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Pozostając jeszcze wśród bardów, nie sposób nie wspomnieć o trzech innych przez duże B – Jacku Kaczmarskim (polski Karel Kryl), Przemysławie Gintrowskim (cudownie chropowaty głos) i Zbigniewie Łapińskim. Ci, którzy chcą poznać polskie lata 80., pod wieloma względami tak niespokojne i wyjątkowe, nie obejdą się bez owych Bardów. Ale uwaga: jest tu jeszcze jedna fascynacja: Antonina Krzysztoń, piosenkarka, kompozytorka i autorka tekstów. Czym tak fascynuje? To nienachalny sposób, w jaki potrafi śpiewać o wierze, a także pomysłowe aranżacje i wyjątkowa, niepowtarzalna ekspresja. W jej piosenkach jest coś w rodzaju anielskiej doskonałości, która jednak nigdy nie przechodzi w zimną sterylność.
Zupy
.Jedzenie również należy do kultury. Zauroczenie numer jeden: polskie zupy. Nie dość, że w menu jest ich zawsze więcej niż w czeskich restauracjach, to jeszcze są przepyszne: chłodnik, żurek, krupnik, zupa ogórkowa, wigilijna zupa grzybowa i inne. A jeśli ktoś ma jeszcze ochotę na drugie danie, niech zje pierogi. Można je przyrządzać na wiele sposobów – z grzybami, kapustą, szpinakiem, serem, na słodko; gotowane lub zapiekane. Są pyszne. Nie oznacza to, że nadymają się pychą – chociaż śmiało mogłyby – lecz że są wyśmienite.
***
Kultura polska – tak bliska, a jednak tak różniąca się sąsiednich pod wieloma względami, czasem nawet zasadniczo. Europa Środkowa jest jednak przyzwyczajona do różnorodności. W jedności jest siła, w różnorodności jest urok. I niech tak zostanie.
Jiří Trávníček
Tekst ukazał się równolegle w czeskim tygodniku “Echo” i w miesięczniku opinii “Wszystko co Najważniejsze” [LINK] w ramach międzyredakcyjnego projektu realizowanego przy wsparciu Instytutu Polskiego w Pradze, w konkursie MSZ “Forum Polsko Czeskie 2022”.