Tożsamość w procesie przekładu
Opisując historię aresztowania Henryka Neuhausa, łatwo ulec pokusie prostej analogii, pozostawiam więc Czytelnikom kwestię poszukiwania ewentualnych paraleli z aktualną sytuacją w Rosji – pisze Aleksander LASKOWSKI
.Trzeci Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina rozpoczął się 21 lutego 1937 roku. Wśród jego jurorów znajdował się tylko jeden przedstawiciel Związku Sowieckiego. Był nim Henryk Neuhaus, przez przyjaciół i najbliższych zwany Harrym bądź Harrikiem. Nieobecnemu wówczas w Warszawie Karolowi Szymanowskiemu konkursowe emocje relacjonowała starsza siostra Nula (Anna). W liście z 8 marca 1937 r. pisała: „Harry pokazywał […] swój zeszycik, gdzie stawia punkty, a ponieważ jest olbrzymi procent fatalnie grających, więc te jego punkty przeważnie ograniczają się do D… przy panienkach, a G… przy chłopcach”.
Postać Neuhausa przypomniał mi odnaleziony przypadkiem na dnie szuflady znaczek wpinany w klapę marynarki, który kupiłem w muzeum jego imienia na Ukrainie. Znaczek wykonany jest z taniego stopu metalu. Przedstawia profil Henryka Neuhausa. Profil to syntetyczny, utrzymany w estetyce sowieckiej lat czterdziestych, wpisujący się w ikonosferę owej rzeczywistości, w której ikony ukazujące Pantokratora masowo zastępowano przedstawieniami Włodzimierza Iljicza. Muzeum Neuhausa miałem okazję odwiedzić w 2011 roku podczas wyprawy śladami Karola Szymanowskiego do jego rodzinnej Tymoszówki, gdzie po dworze Szymanowskich nie pozostał żaden ślad, a także do pobliskiego miasta, w którym mieli dom. W 2011 roku miasto nazywało się Kirowohrad, zewsząd jednak słyszało się o tym, że jego nazwę – symbol władzy radzieckiej – koniecznie trzeba zmienić.
Miasto zostało założone w 1784 roku jako Jelizawietgrad (pod tą nazwą znali je Szymanowscy i ich kuzyni, zarazem zaś sąsiedzi Neuhausowie). Nazwa za punkt odniesienia przyjmowała pobliską Twierdzę św. Elżbiety, założoną przez cesarzową Rosji Elżbietę Romanową, córkę Piotra Wielkiego, w ramach jej planów budowania umocnień na ziemiach hetmanatu zaporoskiego przyłączonych do Imperium Rosyjskiego. Nazwa ta miała upamiętniać cesarzową, w taki sam sposób, jak Petersburg upamiętniał Piotra Wielkiego. Po przewrocie bolszewickim zaczęto usuwać nazwy miejscowe nawiązujące do caratu. W przypadku Jelizawietgradu rozważane były m.in. nazwy Iljicz (na cześć Lenina), Trocki oraz Lewgrad (także na cześć Lwa Trockiego). Ostatecznie zdecydowano się na Zinowjewsk, na cześć bolszewika Grigorija Zinowiewa urodzonego w Jelizawietgradzie. Zinowiew był jedną z ofiar wielkiej czystki po zabójstwie Siergieja Kirowa w 1934 roku. W ramach zakrojonych na szeroką skalę działań zmieniono także nazwę miasta, początkowo na Kirowo, a w roku 1939 na Kirowohrad.
Debaty na temat kolejnej zmiany nazwy miasta rozpoczęły się zaraz po upadku Związku Radzieckiego i uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości. Rozważane były między innymi nazwy nawiązujące do położenia geograficznego: Inhulśk, Inhułohrad (od nazwy rzeki Inguł), Stepohrad, Zołote Pole, Złatopil, albo do historycznego dziedzictwa kozaków zaporoskich: Słowjanopil, Buhohardiwśk, Nowyj Gard i inne. Podnoszono również propozycję przywrócenia pierwotnej nazwy Jelizawietgrad. Jednak w referendum, które odbyło się w 2000 roku, pozostawiono starą nazwę. Zmiany nastąpiły dopiero po rewolucji na Majdanie. W lutym 2014 roku usunięto pomnik Kirowa z centralnego placu miasta, a 14 lipca 2016 r. miasto zostało przemianowane na Kropywnycki, na cześć ukraińskiego pisarza, dramaturga i aktora Marka Kropywnyckiego, współtwórcy ukraińskiego teatru zawodowego.
Muzeum Neuhausa w Kropywnyckim znajduje się w położonym obok zabytkowej synagogi budynku, w którym przed rewolucją mieszkał rabin z rodziną. Skromnymi środkami opowiedziano w nim historię życia i działalności jednego z najważniejszych pedagogów pianistyki w XX wieku. Niewiele tam oryginalnych artefaktów, chociaż niektóre niezwykle ciekawe, tak jak ręczny odkurzacz do fortepianu, pozwalający usunąć spod strun najmniejsze nawet drobinki. Oprócz wpinanego w klapę znaczka z wyprawy śladami Karola Szymanowskiego przywiozłem też wydaną w 2000 roku w Moskwie broszurę zatytułowaną Historia aresztowania Henryka Gustawowicza Neuhausa, opracowaną przez jego córkę Milicę, która we wprowadzeniu tak przedstawia swojego ojca:
„Henryk Gustawowicz Neuhaus (1888–1964) był pianistą, pedagogiem, pisarzem muzycznym, profesorem Konserwatorium Moskiewskiego. Urodził się w Jelizawietgradzie na Ukrainie. Jego ojciec Gustaw Wilhelmowicz Neuhaus (1846–1938) urodził się w mieście Kalkar w Nadrenii Północnej-Westfalii. Był Niemcem, ukończył konserwatorium w Köln w klasie fortepianu, po czym przyjechał do Rosji. Matką Henryka Gustawowicza była Olga Michajłowna Blumenfeld [ciotka Karola Szymanowskiego], z polskiej rodziny, pianistka i pedagog, siostra kompozytora i pianisty Feliksa Blumenfelda. Rodzice Henryka Gustawowicza zorganizowali w Jelizawietgradzie szkołę muzyczną, gdzie uczyli całą rodziną. Henryk Gustawowicz najpierw ukończył fortepian w Akademii Muzycznej w Wiedniu w 1914 roku, potem konserwatorium piotrogrodzkie w roku 1915. Od 1916 roku był profesorem konserwatorium w Tbilisi, potem od 1920 konserwatorium w Kijowie, a od 1922 roku Konserwatorium Moskiewskiego. Równoległe do działalności edukacyjnej prowadził intensywną działalność koncertową, wiele grając w Związku Radzieckim. Do jego uczniów należeli znani na całym świecie pianiści, m.in. Światosław Richter, Emil Gilels, Jakow Zak, Wiera Gornostajewa, Aleksiej Lubimow”.
Milica Neuhaus poprzez wydobyte z archiwów dokumenty przedstawia historię aresztowania jej ojca, do którego doszło 4 listopada 1941 roku, kilka miesięcy po ataku Niemiec na ZSRR. Oficjalnym powodem była odmowa ewakuacji z Moskwy. Neuhausowi zarzucono, że czekał na Niemców i prowadził działalność szpiegowską. Po aresztowaniu był kilkakrotnie przesłuchiwany, po raz pierwszy 6 listopada.
Przesłuchania nie były stenografowane, odpowiedzi Henryk Neuhaus miał zapisywać samodzielnie we własnej interpretacji. Na pytanie, czy jeździł za granicę, odpowiedział: „Po raz pierwszy wyjechałem do Włoch i mieszkałem tam przez rok. Florencja – od jesieni 1908 do maja 1909 roku. Uczyłem się i pracowałem jako muzyk. Drugi raz pojechałem do Berlina w 1911 roku, gdzie uczyłem się w klasie kompozycji przez rok. Następnie w 1912 roku pojechałem do Wiednia, żeby ukończyć studia muzyczne w tamtejszej akademii u profesora Godowskiego. Przebywałem tam około dwóch lat, na wakacje wracając do siebie do kraju. W 1935 i 1937 roku jeździłem do Warszawy na międzynarodowe konkursy skrzypków oraz pianistów [chodzi o Konkurs im. Wieniawskiego oraz Konkurs Chopinowski]. Były to wyjazdy krótkoterminowe i trwały nie więcej niż dwa, trzy tygodnie”.
Kolejne przesłuchanie odbyło się 3 grudnia 1941 roku, trwało od 1.00 w nocy do 6.00 rano. Prowadzący je enkawudzista domagał się wskazania konkretnych dowodów antysowieckiej agitacji, które Neuhaus podaje: „Na przykład dawałem wyraz swojemu niezadowoleniu z sowiecko-niemieckiego paktu o przyjaźni i nieagresji z 1939 roku [chodzi o pakt Ribbentrop-Mołotow], uznałem go za akt zbliżenia z faszyzmem, tym bardziej że znajdowałem wiele podobieństw pomiędzy ZSRR a Niemcami, szczególnie w analogiczności dyktatur, systemów jednopartyjnych oraz metod realizacji tych czy innych przedsięwzięć. Wskutek tego działania Związku Sowieckiego mające na celu wyzwolenie zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi tłumaczyłem oszczerczo, uważając napaść Niemiec na Polskę i wtargnięcie części Armii Czerwonej na terytorium Polski za wynik spisku pomiędzy Niemcami a ZSRR. Napad na Polskę nazywałem po prostu kolejnym jej rozbiorem”.
Dalej Neuhaus mówi o krajach bałtyckich: „Nie zgadzałem się także na utworzenie sowieckich garnizonów w krajach bałtyckich, uważając, że to narusza niezawisłość tych państw, a koniecznym rezultatem tych działań będzie sowietyzacja tych krajów przemocą. Uważam, że Estonia, Łotwa i Litwa są krajami o własnej kulturze i cywilizacji i winny mieć prawo wolności decydowania o swoim losie. W związku z tym wypowiadałem drugą antysowiecką myśl, że wejście sowieckich wojsk do tych krajów jest analogicznym posunięciem do zajęcia małych niezależnych krajów przez faszystowskie Niemcy. Wraz z rozpoczęciem działań wojennych przeciwko Finlandii, będąc przeciwnikiem wojny ZSRR z Finlandią, jako wojny wielkiego i silnego kraju przeciwko małemu sąsiadowi, wypowiadałem antyradzieckie myśli o tym, że to wojna niesprawiedliwa i można było się bez niej obejść”.
W przesłuchaniu przelotnie pojawia się także wątek muzyczny: „Przyznaję, że jestem winny tego, iż nie kryłem się w swym otoczeniu z myślą, że muzyka hymnu proletariackiego Międzynarodówka nie podoba mi się. Teraz rozumiem, że moje wypowiedzi miały charakter działalności antyradzieckiej”.
Ponowne przesłuchanie odbyło się 28 grudnia 1941 roku o 10.00 rano. Zapytany, kiedy wstąpił na drogę działalności antysowieckiej, Neuhaus mówił: „Poczynając od lat 1937–38, zwłaszcza zaś w roku 1939, po rozpoczęciu wojny niemieckiej przeciwko Polsce, uważałem, że zaczyna się okres niszczenia kultury i wielkiego cierpienia ludzi i zacząłem krytykować działania partii i władzy sowieckiej z pozycji antysowieckiej”.
Enkawudzista podejmuje ten wątek, komentując: „Śledztwu wiadomo, że uważacie za niemożliwy w warunkach władzy sowieckiej prawdziwy rozwój twórczości i twórczych talentów”. Neuhaus odpowiada na to: „Zmuszony jestem przyznać, że w moich wypowiedziach rozpowszechniałem taką wersję, wedle której sowiecka rzeczywistość ogranicza twórcze możliwości jednostki”.
Neuhaus przyznaje się też do głoszenia oszczerczych wiadomości o niedostatkach w ojczyźnie proletariatu: „W większości było to sądzenie przez analogię, tj. jeśli u nas w konserwatorium była biurokracja, zbędne zamieszanie, to ja tę sytuację uogólniałem i odnosiłem do całego aparatu sowieckiego, a w niektórych kwestiach do armii. Skoro w sklepach znajdowałem mało produktów żywnościowych i gospodarstwa domowego, to takie braki w zaopatrzeniu uważałem za ogólne, włączając armię. Wydawało mi się, że takie braki są wszędzie, a po pierwszych niepowodzeniach Armii Czerwonej stały się przyczyną klęski”.
Neuhaus miał sporo szczęścia – za działalność antysowiecką i wrogie nastawienie do wyzwolenia zachodniej Ukrainy i Białorusi skazany został tylko na zsyłkę pod Swierdłowsk. Z więzienia wyszedł 19 lipca 1942 roku, wkrótce potem powrócił do działalności pedagogicznej dzięki pomocy innych muzyków, w tym Dymitra Szostakowicza.
Opisując historię aresztowania Henryka Neuhausa, łatwo ulec pokusie prostej analogii, pozostawiam więc Czytelnikom kwestię poszukiwania ewentualnych paraleli z aktualną sytuacją w Rosji. Trzeba jeszcze nadmienić, że podczas pierwszego przesłuchania Neuhaus dopuścił się nieścisłości, jeśli idzie o jego wyjazdy za granicę, o czym można przekonać się, czytając jego korespondencję wydaną w Moskwie w roku 2009. Jest to wydanie o ambicjach naukowych, bogato opatrzone przypisami, z tłumaczeniem wszystkich ustępów obcojęzycznych na rosyjski. Tych ostatnich jest sporo, zwłaszcza po niemiecku, czyli w ojczystym języku ojca Neuhausa. Zastanawia całkowity brak polszczyzny, zwłaszcza we wczesnej korespondencji, poczynając od roku 1903, kiedy Neuhaus pisał do rodziców z Warszawy, gdzie jako młody i świetnie zapowiadający się artysta brał lekcje u wielkiego polskiego pianisty Aleksandra Michałowskiego. W jakoby rosyjskojęzycznej korespondencji polszczyzna nie pojawia się również w listach do rodziców z Berlina z lat 1905–1908. Neuhaus opisuje swoje wrażenia muzyczne oraz postępy w grze na fortepianie, na którym stale wykonuje rozmaite dzieła Fryderyka Chopina. Na kartach tych listów spotkać można m.in. dyrygenta Grzegorza Fitelberga, kompozytorów Ludomira Różyckiego i Apolinarego Szeluto, wzmianki o poezji Tadeusza Micińskiego czy pianistyce Ignacego Jana Paderewskiego. Często pojawia się Katot, czyli Karol Szymanowski, z którym Neuhaus z Berlina pojechał do jego rodzinnej Tymoszówki. I stamtąd, jak się zdaje, także pisał do rodziców po rosyjsku, donosząc o stanie zdrowia i nastrojach wszystkich Szymanowskich, a także o odwiedzinach spokrewnionych z nimi braci Bolesława i Jarosława Iwaszkiewiczów.
A może wcale nie pisał do rodziny po rosyjsku, tylko redakcja tomu zapomniała wspomnieć, że jego listy opublikowane zostały w przekładzie? Żaden z nich nie jest reprodukowany, więc stwierdzić to trudno. Odpowiedź daje przeoczone przez redaktora postscriptum do listu z Dortmundu z 26 maja 1905 roku: „Przepraszam, że zawsze ciągle piszę po polsku, ale tyle gadam tu po niemiecku, że mam chęć na jakąś odmianę. Poza tym tak jest łatwiej”. Tego rodzaju manipulacja zapewne nie przypadłaby do gustu Harry’emu Neuhausowi, który – jak mówił swoim najbliższym – nawet w więzieniu był przekonany, że nie wolno mu podpisać się pod żadnym kłamstwem, choć zważywszy na jego doświadczenia z władzą sowiecką i jej troską o kulturę i rozwój człowieka, zapewne by go nie zdziwiła.
.Harry Neuhaus powrócił do Warszawy na VI Konkurs Chopinowski w 1960 roku. Był wówczas jednym z trzech radzieckich jurorów, obok kompozytora Dymitra Kabalewskiego i pianisty Jakowa Zaka. Po występie jednego z zagranicznych pianistów miał powiedzieć swojemu polskiemu rozmówcy: „Gra świetnie; teraz niech sobie poczyta trochę o historii Polski, o powstaniu listopadowym, a później porozmawiamy z nim o Chopinie”. Co notował wówczas w swoim kajecie? Nie wiemy. Nie żyła już wówczas Anna Szymanowska, której chętnie pokazywał swe zapiski, gdy – jak można się domyślać – razem wspominali dawne czasy i rodzinne miasto na Ukrainie.
Aleksander Laskowski
Tekst ukazał się w nr 39 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].