Prof. Jerzy MIZIOŁEK: Dom młodości Chopina

Dom młodości Chopina

Photo of Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.

zobacz inne teksty Autora

Dom młodości wybitnego pianisty mieścił się w murach Uniwersytetu Warszawskiego. Przetrwał wszystkie kataklizmy dziejowe i w perspektywie najbliższych lat stanie się miejscem szczególnej o nim pamięci – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK

.Niemal dokładnie została wyjaśniona kwestia mieszkań Chopinów po ich przeprowadzeniu się z Żelazowej Woli do Warszawy latem 1810 r., gdy Fryderyk miał zaledwie pół roku. Jeden z ich adresów to Krakowskie Przedmieście 411 (obecnie 7), gdzie dzisiaj mieści się Księgarnia Naukowa im. Bolesława Prusa. W sferze domysłów, jeśli chodzi o wielkość i urządzenie, pozostaje ich mieszkanie w lewej, czyli południowej, oficynie Pałacu Saskiego (Krakowskie Przedmieście 413), po którym pozostały tylko fundamenty i piwnice, niedawno na krótko odsłonięte i ponownie zasypane.

Duża liczba kałamarzy znaleziona w podziemnych pozostałościach południowego skrzydła pałacu na wprost Hotelu Victoria, nieopodal papieskiego krzyża, zdaje się zaświadczać, że Liceum Warszawskie, gdzie nauczał Mikołaj Chopin, mieściło się w tym właśnie skrzydle do 1817 r. Tu na drugim piętrze mieli mieszkać Chopinowie i prowadzić słynną pensję dla licealistów. Z Pamiętników Fryderyka Skarbka wiemy, że okna przynajmniej jednej z sal liceum wychodziły na Ogród Saski. Jaki mógł być widok z okien mieszkania, w którym Fryderyk pod okiem matki Justyny poznawał duszę fortepianu? Zapewne nigdy się tego nie dowiemy. Myśląc więc w tym miejscu o Chopinie, pozostaje patrzeć w błękit nieba i korony drzew Ogrodu Saskiego, bo arkady z Grobem Nieznanego Żołnierza nie pamiętają małego Fryderyka; wzniesiono je bowiem w latach 1838–1842.

Najważniejsza jest wszakże kwestia życia Chopinów w murach Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie mieszkali od marca 1817 do lipca 1827 r. Aż do 2010 r. sprawa ta nie była klarownie wyjaśniona; dopiero gruntowne badania tekstów źródłowych i przekazów ikonograficznych przeprowadzone przez piszącego te słowa i pracowników Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego wyjaśniły tę kwestię definitywnie. Wyniki tych badań, do których dochodzą ciągle nowe elementy, zostały opublikowane w dwóch książkach, w broszurach dostępnych w kilku wersjach językowych i w filmie, noszącym – jak jedna ze wspomnianych książek – tytuł Chopin wśród artystów i uczonych.

Co zatem wiadomo o mieszkaniu Chopinów w murach uniwersytetu? I jak Fryderyk odnalazł się wśród profesorów i studentów Liceum Warszawskiego i uniwersytetu? Nie ulega wątpliwości, że rodzina profesora Mikołaja Chopina wprowadziła się do zupełnie nowego mieszkania w budynku wzniesionym w latach 1815–1816. Na wiosnę 1817 r., w momencie przeprowadzki liceum do Pałacu Kazimierzowskiego, musiał więc być on gotowy do zasiedlenia.

Liczne informacje o kolejnych latach życia młodego kompozytora w murach kampusu uniwersytecko-licealnego znajdujemy w jego listach do Jana Białobłockiego, pierwszego serdecznego przyjaciela, zmarłego na gruźlicę w 1828 r., oraz we wspomnieniach braci Kolbergów, Eustachego Marylskiego, Eugeniusza Skrodzkiego i Michaliny Glogerowej. Marylski i Białobłocki mieszkali na pensji u Chopinów, podczas gdy Skrodzki i Kolbergowie byli ich sąsiadami na uniwersytecie; mieszkali w gmachu porektorskim, w tej samej klatce schodowej.

W pierwszym liście, który się zachował, z 8 września 1823 r., Fryderyk (miał wtedy 13 lat) pisze o powierzonej mu przez znacznie od niego starszego Marylskiego prawdziwie uniwersyteckiej sprawie. Miał się dowiedzieć, „kiedy się kursa [na Wydziale Prawa] zaczynają”. Po rozmowie z Ignacym Zubelewiczem, profesorem filozofii, precyzyjnie i zwięźle poinformował Marylskiego o interesującej go kwestii. W samym liście i w postscriptum takie ponadto zawarł słowa: „Przepraszam Cię, że tak brzydko piszę, bo się spieszę. […] Nie pokazuj nikomu tego listu, bo by każdy powiedział, że pisać wcale nie umiem, ani się na polityce nie znam”. Eugeniusz Skrodzki, sąsiad Chopinów, piszący pod pseudonimem Wielisław, tak charakteryzował młodego Fryderyka: „W ruchach był żywy i prędki, w rozmowie dowcipny, nieco ucinkowy”.

24 grudnia 1825 r. Fryderyk tak pisał do Białobłockiego: „Nigdy byś nie zgadł, skąd ten list wychodzi!… Pomyślisz, że z drugich drzwi pawilonu Pałacu Kazimirowskiego?”. Wspomniany pawilon Pałacu Kazimierzowskiego to istniejący do dziś gmach uniwersytecki zwany porektorskim; mieszkali w nim profesorowie Liceum Warszawskiego i uniwersytetu oraz rektorzy obydwu instytucji – Samuel Bogumił Linde i Wojciech Szweykowski. Życie młodego Chopina przeplatało się z życiem wielu wybitnych nauczycieli akademickich, dla których stał się bliskim znajomym, a z czasem przyjacielem. W jednym z listów do Białobłockiego pisał: „A co z [nowin] prywatnych, to Ci tylko donieść mogę, iż Gutkowski pułkownik, u któregom sobie nóżkę stłukł, umarł; że Zubelewicz ma córeczkę; że Jarocki się ożenił na Podolu i przywiózł sobie żonę zaraz po ślubie; że w niedzielę, dziś tydzień, byłem u Zamoyskich, gdzie admirowali przez cały prawie wieczór eolipantalion Długosza; Długosz sprzedał eolipantalion jeden niejakiemu Mniewskiemu, co się teraz żeni, co to dawniej był u Pani Pruski i w bajowym chodził surducie; że Kosiński umarł; że Woelke ma córeczkę; że Domowicz był niedawno w Warszawie, kazał Ci się kłaniać; że Zakrzewski w Warszawie; że mam szafkę do nut; na koniec, że buty mam dziurawe i dlatego w trzewikach chodzę”.

Uniwersytet Warszawski został ulokowany w dawnej rezydencji królewskiej, nazywanej Villa Regia; głównym gmachem był i pozostaje do dziś Pałac Kazimierzowski. Przez dziesiątki lat, także w czasach Chopina, nazwa Pałac Kazimierzowski określała cały kompleks zabytkowy; używano też często terminu „koszary kadeckie”, ponieważ w latach 1766–1793 mieściła się tu Szkoła Rycerska, a jej uczniów nazywano kadetami. Cały teren stanowił osobną posesję, do której prowadziła trójprzelotowa brama zwieńczona wielkim blaszanym globem, wzniesiona w 1732 r. To zapewne od tego właśnie malowanego na niebiesko globu utworzono nazwę „dziedziniec niebieski”; Fryderyk przywoływał tę nazwę w liście do Białobłockiego z 12 lutego 1826 r. Pod tym właśnie globem i przez tę bramę weszli Chopinowie w marcu 1817 r. do kompleksu uniwersyteckiego.

W budynku, do którego się wprowadzili, mieszkali również profesor fizyki Józef Karol Skrodzki i profesor miernictwa Julian Kolberg z rodzinami. Oskar – jeden z synów Kolberga – tak pisał w swoich wspomnieniach: „Od czasu przenosin do Warszawy zamieszkaliśmy w jednym z długich pawilonów dwupiętrowych (w tak zwanych koszarach kadeckich, obok liceum, biblioteki i uniwersytetu). Lokal nasz z czterech pokoi i kuchni był na parterze, naprzeciwko nas (przez sień) mieszkał poeta Brodziński, a na drugim piętrze (z tej samej sieni) Szopen, prof. jęz. franc., który utrzymywał pensjonariuszy, a którego syn już wówczas (w 1824 roku) uważany był jako niezwykle utalentowany muzyk”.

Oskar Kolberg wrócił do kwestii lokum Chopinów na długo po śmierci Fryderyka, gdy ten był już powszechnie uznanym kompozytorem i gdy każdy fakt z jego życia poddawano skrupulatnym badaniom. W 1877 r. na prośbę jednego z badaczy Kolberg narysował na kopercie pocztowej plan całego zespołu uniwersyteckiego, zaznaczając budynek porektorski i klatkę schodową prowadzącą do mieszkania Chopinów. Ten schematyczny, przechowywany w Bibliotece PAU w Krakowie rysunek rozwiązuje definitywnie problem, o który pawilon i które z jego czworga drzwi chodzi. Wejście to zachowało się szczęśliwie do naszych czasów, ale klatka schodowa, później nieco zmieniona, urywa się na pierwszym piętrze.

Nie mniej cenne wspomnienie o tym ważnym miejscu Chopinowskim pozostawił również brat Oskara Kolberga, Wilhelm, z którym młody geniusz fortepianu chodził do tej samej klasy liceum, a potem, w 1829 r., na prywatne lekcje angielskiego: „Staje mi często na myśli jakoby wspomnienie dnia wczorajszego, nasze uczone kadeckie koszary i ów długi pawilon przy liceum, gdzieśmy mieszkali, i ćwiczenia Fryderyka przy fortepianie, i nasze na dziedzińcu, postać starego Chopina wołającego wieczorem z okna drugiego piętra swoich elewów bawiących się na dole w piłkę […]”.

Bezcennym uzupełnieniem wiedzy o mieszkaniu Chopinów jest pomiar Jana Tafiłowskiego, pokazujący plany parteru i obydwu pięter gmachu porektorskiego. W pierwszej klatce mieszkał wspominany już profesor zoologii Feliks Paweł Jarocki, z którym Fryderyk we wrześniu 1828 r. udał się do Berlina. W drugiej klatce mieszkanie po lewej stronie zajmował profesor Skrodzki z synem Eugeniuszem, a mieszkanie po prawej Chopinowie; był to najprawdopodobniej pięciopokojowy lokal z kuchnią, co pozwalało na utrzymywanie kilku pensjonariuszy. Cztery okna ich mieszkania wychodziły na północ, a trzy na południe.

A co wiemy o urządzeniu domu Chopinów i o tym, jak wyglądało ich życie codzienne? Opisała je pokrótce w swoich wspomnieniach z 1825 r. Michalina Glogerowa: „Mieszkanie państwa Chopinostwa składało się z kilku obszernych pokojów umeblowanych skromnie, ale odznaczających się zawsze nadzwyczajną czystością i porządkiem, w którym była bardzo zamiłowana pani Justyna z Krzyżanowskich Chopinowa. Stały w pokoju »bawialnym« mebelki mahoniowe, pokryte włosiennicą w pasy, tak powszechną po wszystkich domach ówczesnych średniej zamożności, miejskich i wiejskich w naszym kraju. Z innych sprzętów pamiętam tylko bardzo długiego kształtu fortepian, na którym 15-letni Fryderyk rzadko grywał, może dlatego, jak dziś sądzę, że niebogatych jego rodziców nie było stać na nader kosztowny wówczas instrument, odpowiedni geniuszowi młodego mistrza”.

O życiu codziennym Chopinów i ich pensjonariuszy bezcennych informacji dostarcza również Marylski: „Nie mogę bez wdzięczności wspomnieć o tych zacnych ludziach, jakimi byli Mikołajostwo Chopinowie. Rodzice jedynie mogą być z równą troskliwością dla dzieci swoich. Było nas tylko sześciu zawsze umieszczonych w dwóch pokojach: z trzema sypiał M.[ikołaj] Chopin, z drugimi trzema guwerner. Wraz ze mną byli na pensji u Chopina: Jan Białobłocki z Płockiego, który w kilka lat po skończeniu szkół zmarł; Jan del Campo Scipio, dzisiaj kanonik krakowski; Tytus Wojciechowski, zamieszkały dziś w Lubelskiem; Karol Weltz, brat przyrodni Tytusa Wojciechowskiego; Michał Lisowski, obywatel w Radomskiem dziś zamieszkały, i Wodziński […]. [Mikołaj] Chopin miał tabakierkę srebrną, wyobrażającą lewka; tę zostawiał na biurku. My przez zabawę, raniej od niego wstając, albo późno w nocy, zażywaliśmy tabakę. Jeżeli uczniowie jego klasy hałasowali, stukał tym lewkiem, a my[śmy] się uciszali. Nie wolno było nikomu (mieszkającemu na stancji u Chopina) wychodzić na ulicę samemu. Siadaliśmy razem do stołu z państwem Chopin i dziećmi ich, t.j. Ludwiką i Izabellą, Emilią i Fryderykiem, którego imię głośne stało się w całym świecie artystycznym”.

Ostatnio udało się wczytać w niepublikowany dotąd dokument z 1817 r. będący protokołem przejęcia mieszkania przez Mikołaja Chopina, gdzie jest m.in. mowa o drzwiach z esowatymi okuciami, jakie do dziś zachowały się w niektórych pomieszczeniach gmachu porektorskiego. Nietrudno będzie zatem utworzyć w tym przeszło 115-metrowym mieszkaniu muzeum Chopina, tym bardziej że z pomocą przychodzi rysunek Antoniego Kolberga ukazujący salon Chopinów z zawieszonymi w nim obrazami. Remont gmachu porektorskiego postępuje i planowane od 2010 r. upamiętnienie Chopina w murach jego dawnego domu staje się realne.

Oto treść tego bezcennego dokumentu:

W drugiej sieni od frontu po lewej stronie drzwi poiedyncze fasowane na essowych zawiasach na dwóch hakach z zamkiem, klamką i kluczem okute, do pokoju od frontu, pokój ten o iednym oknie z dwoma kwaterami na haczykach z zawiaskami, dwoma szufryglami (zasuwki) i foreybą w środku okute, dwa szturmhaki do zatrzymywania kwater, każda kwatera dwoma wielkimi taflami oszklona. Podłoga chyblowana, ściany i sufit białe, dwoie drzwi poiedynczych iak pierwsze iedne do drugiego frontowego pokoju, a drugie do tylnej kuchni, w drugim pokoju 2 okna od frontu iak pierwsze opisane, podłoga heblowana ściany i sufit białe. Piec grzeiący dwa pokoje z białych kafli z drzwiczkami i rórą tudzież osobne drzwiczki do wycierania sadzi, z tego pokoju drzwi iak pierwsze do tylnego pokoju. Pokój ten o jednym oknie, podłoga heblowana, ściany i sufit białe. Piec grzejący dwa pokoje z drzwiczkami i rórą tudziesz osobne drzwiczki do wycierania sadzi dwoie drzwi poiedynczych tak iak pierwsze, iedne do drugiego tylnego pokoju, a drugie do trzeciej sieni wychodzące. Drugi pokój o iednym oknie iak inne, podłoga heblowana ściany i sufit białe z tego pokoju drzwi do kuchni iak i inne, w kuchni iedno okno iak pierwsze opisane, posadzka ceglana ściany i sufit białe. Ognisko z kappą (daszek nad ogniskiem i trzonem), przy ognisku mała spiżarka, do której drzwi fassowane na zawiasach z zamkiem bez klamki z kluczem okute, dalej z kuchni drzwi wychodzące do drugiej sieni poiedyncze na essowych zawiasach z zamkiem z klamkami kluczem okute, w trzeciej sieni pokój przybrany po Panu Kamieńskim, po lewej stronie od frontu drzwi poiedyncze fasowane na hakach essowemi zawiasami z zamkiem z klamką i kluczem do pokoju, który o iednym oknie od frontu, czterema dużemi taflami oszklony na sztychakach z zawiasami dwoma szufryglami w środku forejbą okute dwa szturmhaki do zakładania kwater. Podłoga chyblowana ściany i sufit białe. Piec z drzwiczkami i rórą z białych kafli oprócz tego osobne drzwiczki żelazne do wycierania sadzi dalej dwoie drzwi z okuciem tak iak pierwsze opisane, które iednak z tylnych stron są zamurowane, tak że ten pokój nie ma żadnej komunikacji. Dzwi i okna są olejną farbą malowane.

Jak wiadomo, w mieszkaniu Chopinów kwitło życie muzyczne i często po lekturze słynnych wówczas Śpiewów historycznych Juliana Ursyna Niemcewicza Fryderyk „malował” je muzyką. Wiemy z całą pewnością, że już pierwsze, opublikowane w 1816 r. wydanie tego dzieła znajdowało się w bibliotece Chopinów, ponieważ ojciec Fryderyka należał do osób, które miały na nie subskrypcję. Opowieści o takich patriotycznych wieczorach w domu Chopinów zainspirowały brytyjskiego malarza Andrew Carricka Gowa, który w 1879 r. namalował obraz Muzyczna opowieść Chopina. Podczas gdy mały Fryderyk gra na fortepianie, jego ojciec, siedzący pod oknem z książką w ręku, bacznie przysłuchuje się muzykowaniu. Wokół pianisty stoją lub siedzą głęboko zasłuchani chłopcy – sąsiedzi i pensjonariusze. Jeden z nich – Marylski – tak pisał o wieczornym graniu Fryderyka: „O zmroku, mając wolne chwile od nauki, opowiadaliśmy wypadki z historii polskiej, jak śmierć króla Warneńczyka, Żółkiewskiego, staczane bitwy przez wodzów naszych i to wszystko młody Chopin wygrywał na fortepianie. Nieraz popłakaliśmy się przy tej muzyce”. Kto zamówił obraz i dostarczył malarzowi informacji o wieczorach muzycznych w domu Chopinów, nie udało się dotąd ustalić.

Opisane przez Marylskiego muzykowanie w kontekście lektury książek dotyczących historii Polski i jej dawnej wielkości wynikało z głębokiego patriotyzmu, który Chopin pielęgnował do końca życia. Wprawdzie nie napisał opery o żadnym z polskich królów, do czego usilnie go namawiano, ale przebywając w Wiedniu w drodze do Paryża, dwa razy przywoływał fakt ocalenia Wiednia przez polskie wojska pod wodzą króla Jana III Sobieskiego w 1683 r.; wspominał także króla Stefana Batorego, a portret Tadeusza Kościuszki zawsze był obecny w jego paryskich mieszkaniach.

W Dziejach mojego życia George Sand tak pisała na temat stosunku Chopina do Polski: „Mogąc wrócić do Polski, mając pewność, że będzie tam tolerowany, wolał tęsknić dziesięć lat za rodziną, którą uwielbiał, niż znosić widok ojczyzny zmienionej i okaleczonej”. O tym, jak Chopin bardzo czekał na wolną Polskę, świadczy list do Juliana Fontany z 4 kwietnia 1848 r., gdy rozpoczynała się Wiosna Ludów: „Zbierają się nasi w Poznaniu. Czartoryski pierwszy tam pojechał – ale Bóg wie, jaką to drogą wszystko pójdzie, żeby Polska znów była, […] nie obejdzie się to bez strasznych rzeczy, ale na końcu tego wszystkiego jest Polska, świetna, duża – słowem Polska”.

.Chopin nie doczekał się odrodzenia Polski, ale ogromnie przyczynił się do przetrwania pamięci o niej, a potem dzięki licznym koncertom Ignacego Jana Paderewskiego w Ameryce jego utwory współtworzyły niepodległość.

Jerzy Miziołek
Tekst ukazał się w nr 35 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 lutego 2022
Fot. Granger History Collection / Forum