Karol SAMSEL: Sanah piosenkarka i romantyczna praca złudzenia

Sanah piosenkarka i romantyczna praca złudzenia

Photo of Karol SAMSEL

Karol SAMSEL

Poeta, literaturoznawca, filozof. Doktor habilitowany nauk humanistycznych. Adiunkt na Wydziale Polonistyki, doktorant filozofii na Uniwersytecie Warszawskim.

zobacz inne teksty Autora

W tej muzyce tkwi coś, co po kilku bliższych studiach dałoby się nazwać romantycznym naturaliter. Ucieleśnia to Sanah śpiewająca Słowackiego z wrażliwością dającą odczucie wywierania wrażenia, skuteczności, sugestywności, romantycznej retoryczności – pisze Karol SAMSEL

.Przypadek Sanah śpiewającej m.in. Juliusza Słowackiego oraz Adama Mickiewicza zdecydowanie wymaga pogłębionego ujęcia, właściwie naraz hermeneutycznego i socjologiczno-literackiego. Podobne wrażenie, co teraz w przypadku autorki albumu Uczta (urodzonej w 1997), kilka miesięcy temu wywarł na mnie Ralph Kaminski (ur. 1990) – utworem Bal u Rafała. Widzę w tej muzyce odruch romantyczny: Bal u Rafała w równym stopniu przypomina mi Climax Gaspara Noé, jak i – cofając zegar o lat kilkadziesiąt – Wodzireja Feliksa Falka, a w końcu – patrząc wstecz o ponad wiek – Wesele Stanisława Wyspiańskiego. Bo Bal u Rafała jest problematem Wyspiańskiego występującym w zwiewnej szacie Noé. W tym sensie Kaminski jest neoromantyczny, a właściwie – (intertekstualnie) romantyczny. 

Sanah kreuje bardzo podobną aurę, choć jakże inną – w wymiarze struktury i obszaru przekazywanych sensów. Ujmę to najkrócej: słuchając utworów takich jak Hymn lub też Do * W sztambuch, mam poczucie, że oto obcuję z wokalistką, która posiadła cechy anachronicznego językowego obrazu świata, a następnie doskonale ów obraz zmodernizowała – za pomocą – jak by to powiedzieć – czegoś w rodzaju wittgensteinowskich gier językowych, inteligentnej pracy przesunięć znaczeń na literackim pierwowzorze. Cóż, jeżeli za grę językową Wittgenstein uważał nawet śpiewanie w chórze, czymś w rodzaju „gry” może być w nie mniejszym stopniu praca adaptacyjno-wyobraźniowa Sanah na materiale tekstowym. Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na wyczucie konwencji… Widać dosyć wyraźnie, że wokalistka śpiewająca Hymn bądź Do * W sztambuch, podobnie zresztą jak Ralph Kaminski, rozumie nie tylko to, ale i samą istotę konwencyjności jako mechanizmu, mało tego, że wie, jak wydobyć z tego mechanizmu naturalność i organiczność tak, że konwencja staje się tu obszarem ożywiania stylu, dodatkowym, ostatnim sensem utworu – tym, chciałoby się powiedzieć, wskrzeszonym…

Dokonuje się to wszystko w sposób intuicyjny, co jeszcze bardziej skłaniałoby do nazywania Sanah (czy Kaminskiego) romantycznymi. W tego rodzaju muzyce tkwi coś, co po kilku bliższych studiach dałoby się nazwać romantycznym naturaliter – jestem tego pewny. Ucieleśnia to piosenkarka Sanah śpiewająca Słowackiego z wrażliwością dającą odczucie wywierania wrażenia, skuteczności, sugestywności, romantycznej retoryczności. W moim przekonaniu to nigdy niezawodząca siła mechanizmu gry językowej, którą pojmowałbym tu bardzo szeroko – jako mentalną operację odtworzeń. Sanah odtwarza więc – jej odtworzenie jest jednakże zarówno zmysłowe, jak i precedentalne.

.W moim odczuciu – dochodzi tutaj do bardzo abstrakcyjnego przewrotu, który warto byłoby dobrze rozpoznać. Czy mowa bowiem o intertekstualnym Kaminskim, czy też o wielokonwencyjnej Sanah, mowa o czymś „w rodzaju” romantyzmu, tzn. pracy złudzenia i pracy nad złudzeniem jako horyzontem twórczości. Sprawa ze wszech miar warta jest precyzyjnych przemyśleń.

Karol Samsel

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 października 2022
Fot. Dariusz GORAJSKI / Forum