
Proceduralna katastrofa
Przy okazji całego politycznego harmidru wokół nalotu rosyjskich dronów moją szczególniejszą uwagę zwróciła kwestia procedur. Nie po raz pierwszy zresztą, gdyż z zainteresowaniem i swoistym „ustrojowym smutkiem” śledzę proceduralne niedowłady centrum polskiego rządu od dość dawna. Zwłaszcza gdy wybuchają nagłe kryzysy, bo wtedy to, co i tak na co dzień nie działa albo działa źle, objawia się spektakularnie, a więc w sposób widoczny dla publiczności.