Ameryka „subsydiuje” Kanadę kwotą 200 miliardów dolarów rocznie - Donald Trump

Nie mogę zrozumieć, dlaczego Ameryka subsydiuje Kanadę kwotą 200 miliardów dolarów rocznie – oznajmił 6 maja prezydent USA Donald Trump tuż przed spotkaniem z kanadyjskim premierem Markiem Carneyem w Białym Domu. Zapowiedział, że będzie to jego jedyne ważne pytanie podczas ich rozmowy.
Ameryka „subsydiuje” Kanadę
.We wpisie na swoim portalu społecznościowym, opublikowanym na niecałe pół godziny przed spodziewanym spotkaniem, Donald Trump napisał, że bardzo chce współpracować z Markiem Carneyem, lecz nie może zrozumieć „jednej prostej PRAWDY”. „Dlaczego Ameryka subsydiuje Kanadę kwotą 200 miliardów dolarów rocznie, oprócz im BEZPŁATNEJ ochrony wojskowej i wielu innych rzeczy?” – pytał prezydent USA na Truth Social.
„Nie potrzebujemy ich samochodów, nie potrzebujemy ich energii, nie potrzebujemy ich drewna, nie potrzebujemy NICZEGO, co mają, poza ich przyjaźnią, którą mamy nadzieję, że zawsze będziemy podtrzymywać. Oni z kolei potrzebują WSZYSTKIEGO od nas! Premier wkrótce przyjedzie i to będzie, najprawdopodobniej, moje jedyne ważne pytanie” – dodał Donald Trump.
Prezydent od dawna twierdzi, że Ameryka „subsydiuje” Kanadę, lecz nigdy nie wyjaśnił, na czym polegać ma owa dotacja. Ani amerykański deficyt handlowy w wymianie z Kanadą, ani kwoty wydawane na współpracę obronną, ani kanadyjski deficyt w wydatkach obronnych wobec wymaganego przez NATO 2-proc. progu nakładów nie składa się łącznie na wymienianą przez Donalda Trumpa kwotę. Spotkanie w Białym Domu będzie pierwszą wizytą Marka Carneya w Waszyngtonie odkąd objął funkcję premiera. Głównym spodziewanym tematem rozmów będą nałożone przez Amerykę cła na kanadyjskie towary.
Trump idzie dziś śladami Roosevelta
.Roosevelt dał do zrozumienia, że stary porządek się wyczerpał i że to, co do tej pory wydawało się stabilne, należy wywrócić do góry nogami. Zrozumiał coś, czego nie dostrzegali jego przeciwnicy: system był wadliwy i wymagał zdecydowanego działania – pisze George FRIEDMAN w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Trump idzie dziś śladami Roosevelta„.
W książkach Następne 100 lat oraz The Storm Before the Calm („Burza przed ciszą”) przedstawiłem model historii Stanów Zjednoczonych oparty na cyklach politycznych i społeczno-ekonomicznych – pierwsze dotyczą kampanii prezydenckich, drugie opisują pięćdziesięcioletni proces, który zbiega się z wyborem nowych przywódców. Cykle te wiązały się z głębokimi zmianami społecznymi, gospodarczymi i geopolitycznymi. Teraz nakreślę przewidywania dotyczące szóstego cyklu obejmującego kolejne 50 lat. Celem jest powiązanie ewolucji amerykańskiej polityki z prognozowanymi ogólnymi trendami społecznymi i gospodarczymi.
Nowe cykle społeczno-gospodarcze w USA ujawniają swoje oblicze, wady i potencjał w miarę upływu czasu, podczas gdy prezydenci – niekiedy nieświadomi kształtującej się rzeczywistości – kierują systemem politycznym, który rządzi tym cyklem, ale również jest przez niego przekształcany.
Warto pamiętać, że prezydent Stanów Zjednoczonych nie rządzi krajem, lecz mu przewodzi. Jego władza wynika z głębokiego zrozumienia ducha narodu oraz sił, które go kształtują – od gospodarki krajowej po interesy globalne. Te siły oraz sposób, w jaki prezydent je pojmuje, definiują jego kadencję. Nie są one jednak jego własnym dziełem; mogą nimi być na przykład innowacje technologiczne czy nieprzewidziane katastrofy gospodarcze. Prezydent może jedynie przewodzić obywatelom i ułatwiać im radzenie sobie z okolicznościami, stawiając czoła temu, co nieuniknione. Ronald Reagan uformował fundamenty obecnego cyklu, tworząc warunki sprzyjające wzrostowi kapitału inwestycyjnego. Nadzorował też powstanie nowego porządku finansowego i społecznego, realizując jeden z modeli wybieranych przez nowych prezydentów: bezwzględne, a czasem wręcz lekkomyślne obalanie starego porządku.
.Poprzedni porządek sięgał czasów sprzed II wojny światowej. Franklin Roosevelt objął urząd w 1933 r., w samym środku Wielkiego Kryzysu i w obliczu nadchodzącej wojny. Nie wiedział dokładnie, jak rozwiązać problem, ale rozumiał, że bezpieczeństwo narodowe wymaga zasadniczych zmian gospodarczych i społecznych. Postawił sobie cel – uznawany przez jego przeciwników i niektórych zwolenników za szaleńczy – opracowania planu zakończenia kryzysu. Aby to osiągnąć, musiał złamać obowiązującą doktrynę ekonomiczną, według której kluczem do dobrobytu był m.in. zrównoważony budżet. Wprowadzone przez niego zmiany w sposobie funkcjonowania rządu i systemu finansowego były przez wielu uważane za chaotyczne, lekkomyślne i rewolucyjne. A jednak, choć nie zakończył kryzysu od razu, przygotował warunki do jego zażegnania, kwestionując dogmaty i otwierając drzwi do fundamentalnej zmiany amerykańskiej gospodarki, która w konsekwencji przekształciła także światowy system. Opozycja była zbulwersowana, ale opinia publiczna odetchnęła z ulgą, że ktoś w końcu dostrzegł skalę problemu.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/george-friedman-szosty-cykl-spoleczno-ekonomiczny-ameryki/
PAP/MJ