Czy Korei Południowej udało się zatrzymać kryzys demograficzny?

Najnowsze dane demograficzne pokazują, że w 2024 r. w Korei Płd. na świat przyszło 238,3 tys. dzieci, o 3,6 proc. więcej niż w roku poprzednim; to pierwszy wzrost od dziewięciu lat – podało biuro statystyczne tego kraju, opisując to, jak chwilowo zatrzymany został kryzys demograficzny. Przyczyną jest m.in. wzrost liczby ślubów.
Poprawa wskaźnika dzietności
.Trend spadkowy zaczął się od 2015 r., kiedy odnotowano 438,4 tys. urodzeń.
Wśród przyczyn pozytywnej zmiany urzędnicy biura Statistics Korea wymieniają wzrost liczby małżeństw, a także zmiany w strukturze demograficznej społeczeństwa.
„Populacja odnotowała znaczny wzrost liczby osób w wieku około 30 lat” – powiedziała przedstawicielka biura Park Hjun Dzong. „Dodatkowo tendencja wzrostowa liczby zawieranych małżeństw, która rozpoczęła się po pandemii Covid-19, utrzymuje się nadal” – dodała.
W 2024 r. na ślubnym kobiercu stanęły w Korei Płd. 222 422 pary, to o 14,9 proc. więcej niż w roku poprzednim i najwięcej od 1996 r. Jak wynika z danych demograficznych, średni wiek kobiet w momencie urodzenia pierwszego dziecka wynosi 33,7 lat.
Dane te przełożyły się na poprawę wskaźnika dzietności, który wzrósł z 0,72 do 0,75. Jest to jednak znacznie poniżej poziomu 2,1 zapewniającego społeczeństwu wymienialność pokoleń.
Korea Płd. zmaga się ze spadającym wskaźnikiem urodzeń, ponieważ młodzi ludzie opóźniają lub rezygnują z małżeństwa i rodzicielstwa z powodu obciążeń ekonomicznych i zmieniających się norm społecznych. Mimo wprowadzenia polityki prorodzinnej przez rząd demografowie spodziewają się, że trend wzrostowy może się nie utrzymać w tym roku, a kryzys demograficzny może powrócić. W kraju mieszka ok. 51,7 mln ludzi.
W Polsce już ponad 22 proc. społeczeństwa to osoby powyżej 60. roku życia. Kryzys demograficzny staje się faktem
.Liczba osób w wieku produkcyjnym spada, co oznacza, że moja generacja będzie musiała pracować na coraz większą liczbę emerytów. Już teraz system emerytalny oparty na ZUS-ie boryka się z trudnościami, gdzie deficyty pokrywane są z budżetu państwa, a liczba osób płacących składki jest niewystarczająca, by zapewnić stabilność wypłat. Wśród moich rówieśników często słyszę ironiczne komentarze: „Emerytury? Zapomnij, na nas już nie będzie pieniędzy”.
Poczucie braku bezpieczeństwa finansowego w przyszłości jest jednym z największych problemów, o których rozmawiamy w gronie znajomych. Coraz częściej dochodzimy do wniosku, że składki, które teraz płacimy, są de facto inwestycją w obecną grupę emerytów, a nie w naszą przyszłość. System jest bardzo demotywujący i sprawia, że wielu młodych zaczyna szukać alternatywnych sposobów zabezpieczenia swojej przyszłości pieniędzmi, które zostają z ich obecnie jeszcze nie najwyższej wypłaty – inwestowanie w szeroki rynek, fundusze emerytalne lub inne instrumenty finansowe.
Rynek pracy również nie ułatwia sytuacji. Wielu młodych ludzi pracuje na umowach cywilnoprawnych, które nie zapewniają stabilności zatrudnienia ani odpowiedniego poziomu składek emerytalnych. Wiąże się to do 26. roku życia z wyższymi zarobkami dla osób zatrudnionych na umowie-zleceniu, lecz już w większych firmach i korporacjach możliwość takiego zatrudnienia jest często ograniczona. To oznacza, że w przyszłości nasze świadczenia będą jeszcze niższe niż obecne, co już teraz wzbudza frustrację i obawy. Dodatkowo coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża z Polski w poszukiwaniu lepszych warunków pracy i życia za granicą, co zmniejsza bazę osób wpłacających składki do systemu.
Nie chodzi tylko o pieniądze. Starzenie się społeczeństwa to także wyzwanie w sferze społecznej. Mniej osób w wieku produkcyjnym oznacza większe obciążenie młodych rodzin, które będą musiały łączyć pracę z opieką nad starszymi członkami rodziny. Widać to już teraz – wiele młodych osób opiekuje się swoimi dziadkami lub rodzicami, jednocześnie próbując rozwijać swoje kariery. Brakuje wsparcia systemowego, a obecne rozwiązania, takie jak domy opieki czy usługi opiekuńcze, są często drogie i trudno dostępne.
Musimy poważnie podejść do sprawy jako całe społeczeństwo i wyraźnie argumentować nasze obawy, by poprawić sytuację. Myślę, że potrzebne są gruntowne reformy systemu emerytalnego, które nie będą opierały się wyłącznie na obecnym modelu „pokoleniowej solidarności”. Trzeba też zachęcać młodych ludzi do pozostania w Polsce, oferując im stabilność na rynku pracy, dostęp do mieszkań i wsparcie w planowaniu przyszłości.
Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/hubert-zbikowski-polska-nie-jest-gotowa-na-starzenie-sie-spoleczenstwa/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB