Nowa mapa migracji łosi

Naukowcy opublikowali mapy, ilustrujące sezonowe migracje łosi w Dolinie Biebrzy, a także dwóch migrujących populacji żubrów żyjących na terenie Puszczy Białowieskiej i Knyszyńskiej. Jest to element projektu o nazwie Atlas Migracji Kopytnych, który ma służyć ochronie gatunków i samych migracji.
Atlas Migracji Kopytnych
.Żubr europejski i łoś to największe europejskie zwierzęta kopytne. To również jedne z niewielu żyjących dziś w Europie gatunków, które odbywają sezonowe migracje pomiędzy zimowymi a letnimi areałami.
Migrujące łosie i stada żubrów świadczą o zdolności Polski do zachowania zjawiska migracji lądowych, które jest zagrożone. Zachowanie migracji nakłada na ludzi odpowiedzialność, gdyż wymaga utrzymania łączności terenów, po których wędrują żubry – podkreślono w informacji prasowej.
– Choć migracje łosi i żubrów zwykle nie odbywają się na duże odległości, odgrywają ważną rolę w cyklu życiowym tych zwierząt – powiedział prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN (IBS PAN) w Białowieży.
Opublikowane mapy, przedstawiające sezonowe migracje zwierząt z terenu Polski stanowią część Atlasu Migracji Ssaków Kopytnych, opracowywanego przez zainicjowaną w 2020 r. Globalną Inicjatywę na rzecz Migracji Zwierząt Kopytnych (Global Initiative on Ungulate Migrations – GIUM) w ramach Konwencji o ochronie wędrownych gatunków dzikich zwierząt (CMS), realizowaną dzięki ONZ.
„Sezonowe migracje łosi i innych dużych ssaków lądowych to wyjątkowe i fascynujące zjawisko”
.Głównymi celami inicjatywy są współpraca w opracowaniu globalnego Atlasu Migracji Ssaków Kopytnych przy użyciu danych z monitoringu i wiedzy eksperckiej oraz stymulowanie badań nad czynnikami, mechanizmami, zagrożeniami i rozwiązaniami w zakresie ochrony migracji ssaków kopytnych na świecie. W inicjatywie uczestniczą światowi eksperci reprezentujący główne regiony lądowe świata, obejmujące większość, jeśli nie wszystkie trasy migracji ssaków kopytnych. Celem GIUM jest m.in. dzielenie się wiedzą na temat migracji i omawianie nowych, bieżących i sprawdzonych podejść do utrzymania korytarzy migracyjnych na rozległych obszarach. Ma to pobudzać działania ochronne na świecie.
– Sezonowe migracje łosi i innych dużych ssaków lądowych to wyjątkowe i fascynujące zjawisko – opisał prof. Kowalczyk. – Atlas Migracji Ssaków Kopytnych pokazuje, jak wiele gatunków migruje sezonowo na całym świecie; i zwraca uwagę na wyzwania, z jakimi mierzą się te zwierzęta podczas wędrówek w środowisku zdominowanym przez ludzi i pełnym różnych barier.
Atlas jest dostępny dla wszystkich i stale się powiększa. Stanowi on repozytorium aktualnych map migracji, które dostarczają informacji przy planowaniu działań ochronnych, rozbudowie infrastruktury czy kształtowaniu polityki środowiskowej. Docelowo może to wspierać wysiłki na rzecz utrzymania krytycznie ważnej łączności ekologicznej (korytarzy) i siedlisk, kluczowych dla migrujących gatunków. To zaś pozwoli ograniczyć ryzyko konfliktów na linii ludzie-zwierzęta.
Dostawcą danych do map i współautorami arkuszy informacyjnych, które podsumowują dostępną wiedzę naukową na temat wędrówek żubrów i łosi w Polsce, są badacze z Instytutu Biologii Ssaków PAN i Uniwersytetu w Białymstoku.
Po wymarciu w stanie dzikim na początku XX wieku, żubr europejski wrócił do Puszczy Białowieskiej dzięki reintrodukcji w 1952 roku. Od tamtego czasu populacja rozrosła się do niemal 900 osobników. Zwierząt przybywa, a schematy ich migracji utrwalają się z sezonu na sezon. Również populacja łosi znad Biebrzy niemal zanikła wskutek nadmiernych polowań w latach 90. XX wieku. Jednak moratorium na odstrzał tych zwierząt pozwoliło na odbudowę lokalnej populacji. Dziś łosie nad Biebrzą migrują sezonowo, przecinając ruchliwe trasy samochodowe i linie kolejowe. Naukowcy uczulają, by ich wędrówki uwzględniać w dalszych planach rozwoju, m.in. budowy infrastruktury.
– Zrozumienie migracji zwierząt i tworzenie map ich wędrówek jest kluczowe dla ochrony gatunków i przeciwdziałania powstawaniu barier na szlakach migracji – mówi prof. Kowalczyk.
Utracone bogactwo polskiej przyrody
.Według najnowszych danych, opublikowanych w maju 2019 roku, milion gatunków roślin i zwierząt jest zagrożonych wyginięciem. W Polsce 42 gatunki wymarły, a 124 taksony są krytycznie zagrożone wymarciem. Na Dolnym Śląsku 34 proc. flory jest zagrożone wymarciem, 63 taksony wymarły, 98 jest krytycznie zagrożonych, 90 wymiera, natomiast 144 są narażone na wymarcie – pisze prof. Zygmunt KĄCKI.
Zdawałoby się, że w dzisiejszym świecie w ogóle nie zwracamy uwagi na rośliny. I choć nieliczne elementy debaty na temat stanu środowiska zaczynają przebijać się do świadomości społecznej, wciąż nie mamy pojęcia, jak wielkie zmiany zachodzą w bogactwie gatunkowym i jak wiele już straciliśmy.
Flora to bogini zjawisk pięknych. Niektóre zjawiska przyrodnicze od zawsze miały wymiar metafizyczny i stanowiły ważny element w praktykach religijnych. W pierwotnych wierzeniach animistycznych rośliny traktowane były jako istoty posiadające duszę, bogatą symbolikę mają niemal we wszystkich monoteistycznych religiach świata. A wszystko wywodzi się z najwspanialszego ogrodu: ogrodu Eden. W Księdze Rodzaju napisane jest, że już trzeciego dnia tworzenia Bóg rzekł: „»Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona«. I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre”. Czy mamy zatem prawo je niszczyć?
Człowiek u zarania swojego rozwoju związał z roślinami swoje życie biologiczne, kulturowe i społeczne. Co ważne, dotyczy to nie tylko Homo sapiens, ale także innych gatunków z rodziny człowiekowatych. Na przykład już neandertalczycy wykorzystywali kwiaty w rytuałach pogrzebowych i były to gatunki dobrze znane także dzisiaj, np. chaber bławatek czy krwawnik pospolity.
Człowiek widział w niektórych roślinach, poza właściwościami użytkowymi lub dekoracyjnymi, także nadprzyrodzoną moc i nadawał im magiczne znaczenie. Wśród nich szczególny był niewątpliwie dziurawiec pospolity Hypericum perforatum.
Dziurawcowi, bardzo częstej roślinie, przypisywano właściwości chroniące przed złymi mocami.
W wierzeniach ludowych dziurawiec był określany jako Fuga daemonum – nie pozwala zniewolić i chroni od złego. Obecnie w fitoterapii roślina ta wykorzystywana jest przede wszystkim jako środek wspomagający pracę wątroby i łagodny środek przeciw depresji i migrenie.
Dziurawiec miał odpędzać złe moce, natomiast lubczyk ogrodowy Levisticum officinale miał dbać o te dobre, a w szczególności wywoływać, wzmagać lub przywracać utraconą miłość. Panowało przekonanie, że działanie lubczyku potęguje się podczas pełni i wówczas powinien on być podawany. Zdumiewające jest to, że lecznicze związki czynne zawarte w lubczyku działają głównie moczopędnie i znoszą nadmierną fermentację w przewodzie pokarmowym. Przytoczone wierzenia ludowe, obyczaje i zastosowanie lecznicze niektórych roślin przypominają nam, jak wielkie znaczenie miały one i wciąż mają w życiu człowieka.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-zygmunt-kacki-utracone-bogactwo-polskiej-przyrody
PAP/MB